Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Stadler: Koszty zakupu taboru z napędami alternatywnymi są dużo wyższe. Brakuje dofinansowania

inforail
25.06.2025 10:30
0 Komentarzy

Polska branża kolejowa od lat podąża ścieżką modernizacji, jednak w kwestii alternatywnych napędów – takich jak wodorowy czy bateryjny – nadal pozostaje ostrożna.

Prezes Stadler Polska, Radosław Banach w rozmowie z InfoRail.pl ocenił, że zainteresowanie tymi technologiami ze strony polskich odbiorców jest jak dotąd marginalne. Jego zdaniem wpływ na to mają zarówno dość duży poziom elektryfikacji krajowej sieci kolejowej, jak i ograniczone możliwości finansowania bardziej ekologicznych rozwiązań.

Rozkład jazdy:

  1. Jakie alternatywne napędy są wymieniane jako przyszłościowe w polskiej branży kolejowej?
  2. Dlaczego polska branża kolejowa podchodzi ostrożnie do wdrażania napędów wodorowych i bateryjnych?
  3. Jakie działania modernizacyjne są już realizowane w polskim sektorze kolejowym?
RS Zero
Stadler RS ZERO

Polska bardziej zelektryfikowana niż sąsiedzi

Porównując polski rynek do rynku czeskiego, Banach zwrócił uwagę, że to właśnie Czechy – zapewne z powodu niższego stopnia elektryfikacji – wyraźniej skłaniają się ku alternatywnym rozwiązaniom napędowym. Jak zauważył, u naszych południowych sąsiadów pojawia się już kilka przetargów, w których pociągi bateryjne odgrywają znaczącą rolę. W Polsce – jego zdaniem – sytuacja wygląda inaczej.

„Poziom elektryfikacji w Polsce w porównaniu do krajów ościennych jest dużo wyższy. W Polsce jest to aż 63% w porównaniu np. do Czech – 35%, czy Słowacji – 41%, więc u nas przewoźnicy kupują przede wszystkim pojazdy elektryczne” – mówił prezes Stadler Polska.

Problemem jest finansowanie

Jednym z głównych hamulców rozwoju pojazdów bateryjnych i wodorowych są ich wysokie koszty zakupu. Banach zaznaczył, że nie każdy przewoźnik jest gotów na samodzielne poniesienie takich wydatków, zwłaszcza w sytuacji, gdy nie istnieje odpowiednie wsparcie finansowe.

„Koszty zakupu taboru z napędami alternatywnymi są dużo wyższe i nie każdy operator chce i może takie koszty ponosić samodzielnie. Brakuje też finansowania” – podkreślił.

Diesle jeszcze z nami zostaną

Zapytany o przyszłość silników diesla na polskiej kolei, Banach przyznał, że tego typu pojazdy mogą być nadal eksploatowane – szczególnie tam, gdzie już funkcjonują i nie ma możliwości technicznej lub ekonomicznej ich szybkiej wymiany. Jako przykład podał Koleje Mazowieckie, które niedawno zakupiły kilka jednostek spalinowych.

Niemniej jednak, udział pojazdów z silnikami diesla w całkowitej liczbie eksploatowanych pociągów nadal pozostaje niewielki:

„Udział tych pojazdów we flocie polskich przewoźników jest marginalny. Większość taboru to to pojazdy elektryczne” – powiedział Radosław Banach.

Kluczem są nowe modele finansowania

Prezes Stadler Polska zaznaczył, że to właśnie kwestia finansowania będzie kluczowa dla szerszego wdrożenia pociągów bateryjnych w Polsce. Bez odpowiednich programów wsparcia trudno będzie mówić o przełomie technologicznym w tej dziedzinie.

„Myślę, że kluczem do sukcesu są narzędzia finansowania pociągów bateryjnych, które mogą zastąpić pojazdy z silnikami diesla na trasach bez elektryfikacji. Cena tych pojazdów jest wyższa, ale korzyści z bez emisyjnej eksploatacji dla środowiska i pasażerów wymierne”– stwierdził.

Na razie więc ekologiczne alternatywy dla klasycznych jednostek elektrycznych w Polsce mają charakter niszowy. Zmiana tej sytuacji może nastąpić dopiero wtedy, gdy rynek uzyska systemowe wsparcie – zarówno od strony finansowej, jak i legislacyjnej.

Komentarze