Żywiec: PKS tnie kursy. Jak turyści dojadą w Beskidy?

infobus
19.05.2008 12:49

Do końca maja żywiecki PKS przygotuje nowy rozkład jazdy, z którego wyleci co najmniej sto kursów. – Czym dojadą do nas turyści? – pytają górale. I zastanawiają się nad otwarciem wypożyczalni rowerów.
Pod koniec zeszłego roku PKS w Żywcu zlikwidował blisko 200 kursów. Te cięcia – z powodu ich nieopłacalności – nie wystarczyły. Teraz firma pracuje nad nowym rozkładem, z którego od czerwca zniknie przynajmniej setka kursów. Gdyby nie to, przewoźnik musiałby podnieść ceny biletów. A tego w PKS-ie nie chcą, bo wielu mieszkańców Żywiecczyzny codziennie dojeżdża autobusami do szkoły i pracy i naraziłoby ich to na dodatkowe wydatki.
Górale są załamani: zaczął się sezon na wędrówki po górach, zbliżają się wakacje. – Nie oszukujmy się, ze względu na ceny niższe niż w Karpaczu, Zakopanem, a nawet w Wiśle na Żywiecczyznę przyjeżdżają mniej zamożni turyści, często niezmotoryzowani. Już teraz są problemy z dojazdem, a co dopiero latem, po kolejnych cięciach rozkładu – martwi się Wiesław Górka z Milówki.
Turyści docierają pociągami do Żywca, tam przesiadają się do autobusów PKS-u, którymi dojeżdżają do Korbielowa i innych baz wypadowych do górskich wędrówek. Anna Woźniczak z Katowic opowiada, że w długi majowy weekend z powodu kiepskich połączeń dotarcie do Sopotni, skąd wychodziła na Pilsko, zajęło jej aż pół dnia. – Czekaliśmy na dworcu w Żywcu, bo nie było autobusu. Ledwo zdążyliśmy do schroniska przed zmrokiem – mówi.
Tomasz Baron, rzecznik prasowy żywieckiego starostwa, przyznaje, że kolejne cięcie rozkładu może być uciążliwe. – PKS działa na takiej samej zasadzie jak prywatni przewoźnicy, wyniki firmy muszą się bilansować. Nie mamy najmniejszego wpływu na ich rozkład jazdy – tłumaczy Baron. Zbigniew Śliwiński, działacz Beskidzkiej Izby Turystyki, a także właściciel zajazdu Horolna oraz hotelu Cis w Przybędzy, uważa, że nie będzie jednak tak źle, jak mogłoby się wydawać. Im więcej kursów likwiduje PKS, tym więcej pojawia się na Żywiecczyźnie prywatnych busów wożących turystów.
– Jestem przekonany, że prywatni przewoźnicy będą obsługiwali zlikwidowane połączenia. Takie kursy są dużo tańsze niż wysyłanie w trasę autobusu. No i jeżdżenie busem tam, gdzie nie dociera PKS, jest opłacalne – mówi Śliwiński. I dodaje, że sam zaczął wyjeżdżać po niezmotoryzowanych turystów do Żywca. To samo robi coraz więcej właścicieli hoteli i pensjonatów. Jedno z gospodarstw agroturystycznych w Węgierskiej Górce przyjeżdża po gości do Żywca bryczką, co jest dla nich dodatkową atrakcją.
– Zastanawiamy się też nad otwarciem wypożyczalni rowerów w Żywcu, działającej na podobnej zasadzie jak takie punkty w wielu miastach Europy. Pożyczony rower można byłoby oddać w kilku miejscowościach regionu – mówi Śliwiński.