Żywiec: Paul z Londynu po żywieckich drogach mknie

infobus
25.11.2007 22:57

Wszystkim wydaje się, że tylko polscy kierowcy jadą do Anglii za pracą. Tymczasem Paul Brannan po 23 latach jeżdżenia londyńskimi autobusami przerzucił się na dziurawe i zaśnieżone drogi Żywiecczyzny. Paul Brannan ma 43 lata. Wysoki, pogodny, życzliwy ludziom. Ma brodę, długie spięte włosy i kolczyki. Pochodzi z północnej Anglii. Od niedawna można go spotkać na drogach do Suchej Beskidzkiej, Kocierza i Cięciny. Siada za kółkiem autobusów żywieckiego PKS-u, rozwozi mieszkańców do pracy i domów. – Po polsku rozumiem coraz więcej, choć jeszcze nie zawsze potrafię się dogadać. Ale nazwy wszystkich przystanków znam na pamięć, dlatego ze sprzedażą biletów nie mam problemów – mówi Paul.
Życie i pracę w Polsce wybrał świadomie, choć o wszystkim zadecydował przypadek. Jako wielki miłośnik snowboardu przed trzema laty przyjechał na Żywiecczyznę pojeździć na desce na Pilsku. Wtedy poznał Kamilę z Żywca i zakochał się. Pobrali się niedawno, podczas wakacji na Litwie, i postanowili, że nie będą wracać do Anglii. – Tam oczywiście zarabia się więcej niż tutaj, ale życie jest naprawdę bardzo drogie. Przykładowo dom w centrum Londynu kosztuje pół miliona funtów. W Polsce też można się dobrze urządzić – mówi Brannan.
Wiosną zaczął się rozglądać za pracą. Znajomi podpowiadali mu, żeby zaczął uczyć angielskiego, ale on nie chciał, bo uwielbia jeździć. W Anglii był kierowcą przez 23 lata. Prowadził autobusy w Londynie, jeździł też tirami. Dlatego postanowił złożyć podanie do żywieckiego PKS-u, gdzie wciąż brakuje kierowców. Wielu w poszukiwaniu lepszego życia pojechało do… Anglii.
Formalności zajęły mu kilka miesięcy. Musiał m.in. zgromadzić stertę dokumentów, przejść odpowiedni kurs i zdać egzamin w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego. Przez pewien czas jeździł też z innymi kierowcami PKS-u, żeby poznać trasy. Wreszcie na początku października mógł podpisać umowę o pracę. – Nie miałem większych problemów, żeby przestawić się na ruch prawostronny. Chociaż jak pierwszy raz wjechałem na rondo, to musiałem się chwilę zastanowić… – śmieje się Brannan.
Stanisław Herbut, prezes żywieckiego PKS-u, jest zadowolony z angielskiego kierowcy. – Zdał wszystkie egzaminy, radzi sobie z trasą, pasażerowie na niego nie narzekają, jest bardzo chętny do pracy – mówi. Brannan twierdzi, że nie zrażają go dziurawe drogi ani ostatnie opady śniegu. – To nie jest problem. W Polsce najbardziej nie lubię i obawiam się niebezpiecznych kierowców, których jest sporo. Ja jeżdżę bardzo ostrożnie. Przez 23 lata nie miałem nawet stłuczki. Ale bardzo lubię Polaków, uważam, że są uczciwi. No i to taki piękny kraj – dodaje. Znajomi Brannana z Anglii cieszą się, że pracuje w Polsce. – Jak przyjeżdżają na snowboard, to mają gdzie się zatrzymać – śmieje się Paul.