Żywiec: MZK znalazł sposób na dłużników
Miejski Zakład Komunikacji w Żywcu wynajął firmę do ścigania długów od gapowiczów, którym nie dała rady firma zajmująca się kontrolowaniem biletów – podaje Dziennik Zachodni. W ciągu dwóch tygodni na konto MZK od katowickiej firmy windykacyjnej wpłynęło 15 tys. zł. Zdarzają się jednak sytuacje wątpliwe… Jeden z mieszkańców Żywca otrzymał wezwanie do zapłaty ponad stu złotych z groźbą, że jeśli tego nie ureguluje, to zapłaci nawet 600 złotych.
– W życiu nie jechałem miejskim autobusem, a list przyszedł na przekręcone imię i nazwisko. Z męskiego imienia zrobiono żeńskie, nazwisko ma o dwie litery za dużo. To jakiś absurd – żali się Arkadiusz N. (nazwisko zmienione).
Leszek Kamiński, prezes żywieckiego MZK potwierdza, że z różnych przyczyn zdarzają się pomyłki. – Może ktoś się pod tego pana podszył? Może kontroler niedokładnie spisał imię i nazwisko? Sprawa musi być wyjaśniona – mówi Kamiński. Takich sytuacji miał już kilkanaście. Część została pozytywnie dla petentów rozwiązana. Bywają jednak przypadki, że sprawa dotyczy osób o bardzo niskim dochodzie. Kamiński i tu znalazł rozwiązanie.
– Może nie jest to do końca zgodne z prawem, ale jeden mężczyzna nie miał z czego zapłacić kary za przejazd bez biletu. Zaproponowałem dłużnikowi, żeby posprzątał kilka naszych przystanków. Miał je oczyścić z chwastów. Mężczyzna zgodził się na to z radością – wyjaśnia Kamiński.
Na taką formę odpracowania kary zgodziły się również dwie dziewczyny. Nie przyszły jednak sprzątać w wyznaczonym terminie. – Będą musiały uregulować rachunek. Nie mogę odstąpić od zapłaty – mówi prezes. Kamiński dodaje, że gapowiczów jest coraz więcej, coraz więcej też ludzi oszukuje kontrolerów. Z poczynań katowickiej firmy windykacyjnej jest zadowolony. Więcej: http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/906490.html .