Zwykli bohaterowie ? Pan Arkadiusz z ZKM Gdańsk
Arkadiusz Guenther jest kierowcą autobusu w Gdańsku. Ma 32lata, żonę Monikę, 6-letniego syna Rafała. Od 10 lat jest kierowcą ZakładuKomunikacji Miejskiej w Gdańsku. Wcześniej woził pasażerów autobusami prywatnejfirmy do Kolbud. Na co dzień mieszka na Niedźwiedniku. Jak się tam mieszka? -Bardzo dobrze, to świetnie skomunikowane miejsce – chwali dzielnicę ArkadiuszGuenther, który we wtorek, 12 kwietnia, zatrzymał kierowany przez siebieautobus linii 262 i udzielił pomocy mężczyźnie, który w kałuży krwi leżał przydrodze.
W czwartek, 14 kwietnia, spotkał się z prezydentem GdańskaPawłem Adamowiczem i kierownictwem Zakładu Komunikacji Miejskiej, którzyosobiście złożyli bohaterskiemu kierowcy gratulacje i podziękowania. Pan Arkadiusz ten dzień miał wolny. – Byłem naspotkaniu z prezydentem i szefostwem firmy. To było bardzo miłe. Resztę dniaspędzam z rodziną – uśmiecha się. – Jutro idę normalnie do roboty.
– Ruszałem zprzystanku i, gdzieś w połowie wiaduktu, zauważyłem leżącego na poboczumężczyznę. Zatrzymałem autobus i wyszedłem sprawdzić co się stało. yłnieprzytomny, z głowy leciała mu krew. Odwróciłem go, by sprawdzić, czy w ogóleżyje. Był wyczuwalny oddech. Wróciłem do autobusu i poprosiłem jedną zpasażerek, by zadzwoniła na pogotowie. Niestety nie mogła się dodzwonić.Połączyłem się z naszą dyspozytornią, oni z kolei przez centralę wezwalipogotowie. Karetka przyjechała po siedmiu minutach.
Jak zareagowali pasażerowie, gdy pan zatrzymał autobus niena przystanku i wysiadł?
– Potem oglądałem zapis z kamery. Widać było, że sązdziwieni, ale nikt nic nie mówił. Potem jeden z pasażerów pomagał uciskać ranęna głowie poszkodowanego. Po chwili do pomocy dołączył jeszcze jeden mężczyzna.
Czy kierowcy autobusów przechodzą kurs pierwszej pomocy?
– Specjalnych kursów nie ma. Są szkolenia z pierwszej pomocyna samym początku, gdy kierowca jest przyjmowany do pracy.
Myśli Pan, że takie kursy byłyby przydatne?
– Myślę, że tak. Na pewno.
Poszkodowany kontaktował się z panem albo pan odwiedzał go wszpitalu?
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
– Dzwonił do mnie, serdecznie dziękował. Pytał, jak sięodwdzięczyć. Oczywiście nie musi się odwdzięczać. Jak będzie okazja, to goodwiedzę.
Miewał Pan podobne sytuacje w pracy częściej?
– Takiej to nie. Ale omdlenia czy zemdlenia w autobusie toniemal chleb powszedni.
Co wtedy się robi?
– Przeważnie wzywa się pogotowie, próbuje się ocucić takąosobę, nawiązać kontakt.
Ludzie będą postrzegać Pana, jak bohatera.
Nie czuję się tak. To był normalny dzień pracy. Jutro znowuidę do roboty.
„