ZTM Warszawa bierze w obronę kierowcę i przeprasza pasażerów

infobus
31.01.2019 09:00

25 stycznia kierowca WTP zatrzymał autobus w trakcie kursu  – na przystanku Metro Wilanowska. – i wyprosił pasażerów. Bo takie dostał polecenie od dyspozytora. Mamy stanowisko ZTM Warszawa w tej sprawie.

Sprawę szeroko opisała stołeczna „Gazeta Wyborcza”, powołując się na relację jednego z pasażerówuczestniczących w kursie autobusu linii 200 z Konstancina do Śródmieścia. Tegodnia, z uwagi na trudne warunki pogodowe, duża część środków komunikacjipublicznej zanotowała spore opóźnienia. Ten, którym jechał pan Aleksander,przyjechał 50 minut po czasie. Jego kurs niespodziewanie skończył się jednakwcześniej, niż powinien.

Co się wydarzyło?

– W pojeździe było wówczas ok. 30 pasażerów. Ci, którzystali z przodu, słyszeli, że kierowca chwilę wcześniej rozmawiał przez telefonz centrum ruchu. Tłumaczył, że skończył już pracę, i pytał, co ma zrobić –relacjonuje czytelnik „GW”. Ostatecznie po przejechaniu czterech przystankówpojazd zatrzymał się na przystanku Metro Wilanowska. Kierowca poprosiłpasażerów o jego opuszczenie, tłumacząc, że skończył już zmianę, po czymodjechał. Pasażerowi byli zdezorientowani i po odjechaniu autobusu zostalipozostawieni sami sobie.

– Czy kierowca nie posiada łączności radiowej zdyspozytorem, nie ma telefonu, żeby poinformować ZTMo potrzebieawaryjnego dostarczenia autobusu zastępczego albo zmiennika? Dlaczego nikt nieinterweniował i kto za to odpowie? – pyta retorycznie czytelnik „Wyborczej”.

ZTM komentuje

Dziennikarze gazety zwrócili się z pytaniem biura prasowegoZarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. Pracujący tam Michał Grobelnyodpowiedział, że zna sprawę, potwierdził, że opisana sytuacja miała miejsce iwyjaśnił, że głównym powodem takiego zamieszania były wspomniane jużniedogodności pogodowe, które spowodowały liczne opóźnienia.PrzedstawicielZTM twierdzi, że kierowca postąpił zgodnie z poleceniem służbowym.

– W momencie, gdy autobus nr 200 był na przystanku MetroWilanowska, od kilkudziesięciu minut powinien być już w zajezdni. Kończył sięlimit czasu pracy kierowcy i istniało ryzyko, że będzie musiał zakończyć jazdęgdzieś na trasie. Wobec tego otrzymał on polecenie, aby zakończyć kurs naprzystanku Metro Wilanowska, tak by pasażerowie mogli przesiąść się do innychlinii, a sam miał zjechać do zajezdni – stwierdził,podkreślając, żekierowca zachował się zgodnie z poleceniem dyspozytora i żadne konsekwencjezawodowe go za to nie spotkają.

– Ważne było to, aby pojazdu nie prowadził kierowca,który powinien już zakończyć pracę tego dnia. Zależy nam na tym, aby autobusybyły prowadzone w sposób bezpieczny, przez niezmęczonych, w pełni sprawnychkierowców – tłumaczył w rozmowie z „GW” Grobelny, przepraszając jednocześnieposzkodowanych pasażerów.