Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Zielona Góra: Zgubić bilet na autobus i jeszcze skorzystać

infobus
19.07.2007 15:29

Pasażerowie zielonogórskiej komunikacji kombinują, jak jeździć miesiąc za darmo. Krystian (imię zostało zmienione) mieszka w podzielonogórskim miasteczku. Do Zielonej Góry dojeżdża prywatnymi liniami, konkurentami PKS. Chłopak i kilku jego kolegów wymyślili, jak można oszukać przewoźnika, w tym wypadku linie Da-Mi, kontrolerów i przy okazji znajomych. – Sporo osób tak robi. Umawia się dwóch chłopaków. Jeden z nich kupuje bilet miesięczny na przejazdy, na przykład z Babimostu do Zielonej Góry. Ulgowy kosztuje 170 zł. Następnie oddaje ten bilet koledze za drobną opłatą, a sam bilet gubi. Oczywiście na niby. Od ręki dostaje duplikat. I w ten sposób do końca miesiąca dwie osoby jeżdżą na jednym bilecie – tłumaczy Krystian. W wakacje autobusami dojeżdża jednak znacznie mniej młodzieży. – Pilnie potrzebowałem biletu dla mojej dziewczyny. Mieszka w Zielonej Górze, rzadko się widujemy, bo dojazdy są drogie. Postanowiłem wypróbować numer z biletem na kimś spoza grupy moich kolegów. Od znajomego dowiedziałem się, że jest w mojej miejscowości studentka, która codziennie jeździ do Zielonej Góry do pracy. Zdobyłem namiary, spotkałem się z nią. Zaproponowałem nawet, że zapłacę jej kilkanaście złotych za udostępnienie biletu. Ale się nie zgodziła się. Rozumiem, boi się. Ale przecież na numerze z duplikatem właściwie nie można wpaść – dziwi się chłopak. Krystian twierdzi, że proceder jest powszechny wśród uczniów, którzy dojeżdżają do szkół średnich w Zielonej Górze. Młodzi na zmianę 'gubią’ bilety. Władysław Dąbski, właściciel firmy Da-Mi, zapewnia, że oszustwo jest niemożliwe. – Przede wszystkim dlatego, że bilet jest imienny. Właściciel biletu musi mieć przy sobie dokument, który potwierdzi tożsamość. W wypadku uczniów jest to legitymacja szkolna, która dodatkowo uprawnia do zniżki na bilet – tłumaczy. – Ale podobno kontrolerzy patrzą tylko na bilet, nie sprawdzają legitymacji czy dowodu – pytamy. – Będę musiał im zwrócić uwagę na to, żeby staranniej sprawdzali pasażerów – dodaje. Dąbski jest przekonany, że oszustwo ze 'zgubionymi’ biletami i ich duplikatami jest nierealne. – Miesięcznie wydajemy zaledwie kilka duplikatów. Ostatnio były cztery. Najczęściej po bilet zastępczy zgłaszają się ludzie, którzy wyprali w pralce razem ze spodniami – śmieje się Dąbski. – Jeździmy już od kilku lat, a duplikatów do tej pory było zaledwie kilka – dziwi się Marek Ziółkowski, szef firmy Marvel. O tym, że problem podrabianych biletów nie istnieje, przekonany jest też Ryszard Zawisza z zielonogórskiego PKS. – Nie wiem, ile duplikatów wystawiamy, ale na pewno nie mają one nic wspólnego z masowym oszustwem – zapewnia.