Zgoda na liberalizację międzynarodowych połączeń kolejowych od 2010 roku
Od 2010 roku przewoźnicy kolejowi w Unii Europejskiej będą musieli się liczyć z konkurencją z zagranicy, przynajmniej jeśli chodzi o trasy międzynarodowe. W poniedziałek zgodzili się na to obradujący w Brukseli unijni ministrowie transportu. W ramach liberalizacji przewozów międzynarodowych ministrowie zgodzili się na tzw. kabotaż po drodze. Oznacza to, że koleje Deutsche Bahn, obsługujące trasę Berlin-Warszawa, będą mogły zabierać pasażerów na przykład na odcinku Warszawa-Poznań. W wielu wypadkach przesądza to o rentowności połączeń. Jest jeden warunek – taki kabotaż nie może być sposobem na wprowadzenie kuchennymi drzwiami wolnej konkurencji na rynku przewozów krajowych. Decyzja ministrów nie przesądza, jaki będzie ostateczny kształt reformy sektora kolejowego, czyli kilku aktów prawnych zwanych w unijnym żargonie trzecim pakietem kolejowym. Swój udział w procesie legislacyjnym ma także
Parlament Europejski, który we wrześniu opowiedział się w pierwszym czytaniu za liberalizacją przewozów międzynarodowych od 2008 roku, a przewozów krajowych – cztery lata później. W ramach „pakietu” ministrowie przyjęli też przepisy o odszkodowaniach za spóźnienia pociągów na trasach międzynarodowych. Jeśli spóźnienie nie przekroczy dwóch godzin, pasażerom będzie się należeć 25 proc. ceny biletu. Jeśli pociąg spóźni się ponad dwie godziny – 50 proc. Te przepisy mają sprawić, że koleje znowu staną się atrakcyjnym środkiem transportu dla pasażerów, którzy coraz częściej wybierają konkurencyjne cenowo połączenia lotnicze. Przyjęto także prawo o jednolitych certyfikatach dla kolejarzy, co teoretycznie daje im prawo do poszukiwania pracy we wszystkich krajach UE. Jednak warunkiem wstępnym zatrudnienia pozostanie znajomość języka, miejscowej infrastruktury kolejowej, stosowanych sygnałów i kodów, a także topografii tras kolejowych.
