Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Zakopane: Zamiast uczciwej konkurencji – kolejne podpalenie busa

infobus
17.08.2009 10:00

Nie ucichły jeszcze echa podpalenia trzech busów linii TATRY-BUS w Zębie pod koniec maja – najdrastyczniejszego epizodu sporów pomiędzy busiarzami w ostatnich latach – a w Zakopanem doszło do próby podpalenia kolejnego auta. Na początku sierpnia, nieznani jak dotąd sprawcy próbowali puścić z dymem busa firmy INTER-TRANS, współpracującej z firmą TATRY-BUS. Gdyby samochód stanął w ogniu, spaliłyby się najpewniej także dwa drewniane domy, obok których stał.
– Mieliśmy wszyscy bardzo dużo szczęścia, że jeszcze nie spałam – wspomina dramatyczne wydarzenia nocy z 31 lipca na 1 sierpnia Małgorzata Kuc, właścicielka busa. – Pod domem stało jedno z naszych aut. Nagle, to było ok. w pół do dwunastej, zobaczyłam przez okno, że pali się przód samochodu. Ktoś oblał go benzyną – zostawił nawet po sobie kanister – i podpalił. Wybiegliśmy z mężem gasić wodą, potem gaśnicą.
Dzięki szybkiej reakcji auto nie zostało poważnie uszkodzone. Jak jednak podkreśla pani Małgorzata, było o krok od tragedii: – Auto było zaparkowane pomiędzy dwoma drewnianymi domami, gdyby zaczęło się naprawdę palić – nie byłoby ratunku, zapaliłyby się także domy. Mieszkamy we trójkę, ale w drugim budynku spało pewnie z 10 osób, z dziećmi.
Policyjni technicy zabezpieczyli pozostawione na miejscu zdarzenia ślady, na razie jednak, pomimo upływu dwóch tygodni, właścicielka aut nie ma żadnej informacji o postępach śledztwa: – Dostałam tylko zawiadomienie o jego wszczęciu.
Próba podpalenia busa firmy INTER-TRANS to kolejna odsłona konfliktu pomiędzy podhalańskimi busiarzami, który naprawdę drastyczne formy przybrał w maju tego roku. Eskalacja przemocy zaczęła się od ataku na busy pani Małgorzaty, które nocą z 23 na 24 maja obrzucono pod jej domem kamieniami, wybijając i uszkadzając szyby. Następnej nocy podpalono w Zębie trzy busy należącej do Jana Żeglenia firmy TATRY-BUS.
Dwa z nich spłonęły doszczętnie, sporych uszkodzeń doznał też dom, obok którego były zaparkowane. – Potem od maja była cisza, jak się teraz okazało – cisza przed burzą – mówi Małgorzata Kuc.
– Te wszystkie sprawy się łączą – mówi Jan Żegleń, właściciel TATRY-BUS. – Ja też nie dostałem żadnej informacji od policji o wynikach śledztwa – podobno do niczego nie udało się im dojść. W Zakopanem wciąż trwa bezkarność – przynajmniej dla niektórych.
Najważniejszą przyczyną konfliktu w środowisku busiarzy jest linia z Gubałówki do Zakopanego. Żegleń, jako pierwszy, zaczął na niej jeździć pięć lat temu. Jesienią ubiegłego roku na linię tę weszli także kierowcy skupieni w zakopiańskim Zrzeszeniu Transportu Prywatnego. Właściciel TATRY-BUS zaczął otrzymywać wtedy pogróżki, mające nakłonić go do rezygnacji z obsługiwania tej linii. Zarówno wówczas, jak i po majowym podpaleniu busów Żeglenia, Jakub Karpiński, szef ZTP, zdecydowanie odcinał się od podobnych metod działania.
– Wiadomo, komu zależy na mojej rezygnacji z Gubałówki – mówi jednak Żegleń. Zarzuca też konkurencji, że w sezonie nie wywiązuje się z rozkładów jazdy: – ZTP dostało tę linię, a teraz w sezonie pokazują, jak im zależy na tamtejszych mieszkańcach – od początku lipca w ogóle nie jeżdżą na tej trasie, bez zgłoszenia tego w starostwie, bez powiadamiania pasażerów. Ostatnio zaś, po stłuczce jednego z moich busów, próbują oczerniać moją firmę, mówiąc, że mamy niesprawne auta, i straszyć ludzi, że będziemy wozić ich dzieci do szkoły wrakami z Anglii. Wszystkie nasze auta są sprawne i mają ważne przeglądy. Tymczasem z kolei pan Karpiński wygrał jeden z przetargów na wożenie dzieci samochodem, którego zimą na Gubałówce w ogóle nie widzę.
Jakub Karpiński, szef ZTP, o sytuację na trasie na Gubałówkę oskarża z kolei Żeglenia: – On uważał, że ta linia jest wyłącznie jego, utrudniał nam jak mógł wejście na nią. Gdy się nam to udało – zmienił rozkład jazdy, by jeździć tuż przed nami. Kiedy ja zaniosłem swój nowy – on skądś o tym od razu wiedział i znów swój uaktualnił z wcześniejszą godziną. Nie chcieliśmy się tak szarpać i zrezygnowaliśmy na razie z tej linii – powiadamiając o tym na przystankach.
Karpiński odpiera także zarzuty Żeglenia względem samochodów zgłoszonych do wożenia dzieci: – Startowałem w tym przetargu osobiście, zgłaszając trzy auta – jedno z 2007 r., dwa z 2003. Pan Żegleń nie ma takich nowych aut – za to niektóre z lat osiemdziesiątych, przynajmniej jedno sprowadzane z Anglii.
Szef Zrzeszenia niechętnie komentuje natomiast sprawę ostatniego podpalenia: – Ja się o nim dowiedziałem przedwczoraj – boję się, że jest to nawet jakaś pro wokacja mająca zdyskredytować ZTP i mnie osobiście. Pan Żegleń insynuuje też, że mamy cokolwiek wspólnego z wydarzeniami z maja, a to jest kłamstwo.
– Trzeba by być kompletnym idiotą, żeby taką 'prowokację’ robić pod własnym, drewnianym domem – komentuje podejrzenia Karpińskiego Małgorzata Kuc. – To pan Karpiński cały czas prowokuje swoimi różnymi zachowaniami. Pani Kuc nie podoba się też nazwa, która w mediach przyjęła się już dla konfliktu: – To nie jest żadna 'wojna busiarzy’ – proszę zauważyć, że busom drugiej strony nic się nie dzieje – obrywamy tylko my i pan Żegleń…