Zajechał drogę osobówce. Ocalił pieszych. We Wrocławiu
MPK Wrocław dostało takie zgłoszenie: Brawa dla osoby, któradziś o 13:34 prowadziła autobus 134 w stronę Nowego Dworu na Armii Krajowej.Gdybyś nie zajechał(a) drogi tej osobówce to piesi raczej nie mieliby szansprzeżyć tego zdarzenia.
Historia brzmiała na tyle zagadkowo, że postanowiliśmydowiedzieć się więcej. Sam zgłaszający wyjaśniał:
Na pasach
Piesi nie widzieli zza autobusu jadącego drugim pasemsamochodu. Prowadzący samochód nie ogarnął, że autobus zatrzymał się przedpasami, by przepuścić pieszych.
Tym kierowcą – jak sprawdziła Centrala Ruchu MPK był MichałWielogórski. Postanowiliśmy z nim porozmawiać.
– Takich sytuacji w mojej sześcioletniej karierze za kółkiemmiejskiego autobusu pamiętam kilkadziesiąt. Zatrzymujemy się na przystankuprzed którym są pasy albo, tak jak w tym przypadku przy Bogedaina na ArmiiKrajowej, po prostu przed pasami, by przepuścić pieszych. Zresztą noweregulacje prawne, które aktualnie rozważa rząd, mówią, że będziemy musieli sięzatrzymać już, gdy ktoś jest kilka metrów przed pasami i kieruje się w ichstronę. Te przepisy jeszcze nie weszły, ale już tak pracuję, by sięprzyzwyczaić. Stanąłem tam przed pasami. Automatycznie w takiej sytuacji zawszepatrzę w lusterko zewnętrzne. Tym razem zobaczyłem: jedzie samochód osobowy,nie zwalnia, ale przyspiesza. A przede mną na pasach już idą piesi. Oni niewidzą jego zza autobusu, on nie zobaczy ich. To macham przez okno ręką,wychylam się, trąbię, daję znaki pieszym. Więcej nic nie zrobię. I na szczęścietu piesi się zatrzymali, wściekli, że trąbię, ale i ten kierowca zwątpił i zpiskiem wyhamował. Piesi też złapali o co chodziło – opisuje sytuację Wielogórski.W podzięce dostałem uśmiech. I super.
Będzie nagroda!
– Pan Michał jest skromnym człowiekiem, ale powiedzmy sobieszczerze – gdyby nie jego refleks, ludzi mogłoby ta sytuacja kosztować życielub zdrowie. Postaramy się jakoś nagrodzić jego zachowanie – mówi prezes MPKKrzysztof Balawejder. Inna rzecz, że do takich czy podobnych sytuacji dochodziczęsto. Dostajemy takie sygnały od prowadzących pojazdy. Nasi kierowcy znająWrocław i wiedzą, gdzie bywa niebezpiecznie i na co trzeba uważać.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
– Ja się obawiam momentu,kiedy wejdzie to nowe prawo zatrzymywania się przed przejściami, gdy ludziebędą się do niego zbliżać – mówi Wielogórski. Bo rozumiem pomysł rządu,pierwszeństwo dla pieszych, tylko takich sytuacji jak ta moja, będzie jeszczewięcej. Boję się o pieszych, bo nie zawsze kierowcy zrozumieją, co się dzieje,dlaczego autobus stoi i że zaraz zza niego wyjdą niczego nieświadomi ludzie. Iz tego powodu chciałbym tę historię – ku rozwadze opowiedzieć wrocławianom – kończy Wielogórski.
„