Za kierownicą autobusu (5) – MZA Warszawa
Zapraszamy na kolejny odcinek naszego cyklu o kierowcachautobusów, którzy dzielą się z nami swoim spostrzeżeniami o wykonywanej pracy.Jedziemy do stolicy i rozmawiamy z Pawłem Czyżniewskim z MZA Warszawa, który na co dzień prowadzi też bloga na Facebooku. Zapraszamy do odwiedzenia.
InfoBus.pl: Jak to wszystko się zaczęło i zostałeś kierowcąautobusu?
Paweł Czyżniewski: Kierowcą autobusu chciałem być oddziecka. Już jako przedszkolak siadałem na parapecie i oglądałem przejeżdżająceautobusy, a rozkłady jazdy znałem na pamięć. Później zaczęło się jeżdżenie poWarszawie, wkręcanie w różne grupy dyskusyjne o tematyce komunikacyjnej,śledzenie zmian w trasach. A dwa lata temu przyszedł czas na zrealizowaniemarzenia o kursie na prawo jazdy kat. D. W opłaceniu tak wielkiej inwestycjipomogli mi rodzice.
Musiałem zrobić szereg badań, żeby w ogóle rozpocząć naukę.Zanim usiadłem pierwszy raz za kółkiem dużego pojazdu, odbyłem kwalifikacjęwstępną. Wiele osób może uznać siedzenie na wykładach za nudne, ale dla mnie tobyło znakomite wprowadzenie w środowisko pracy, zwłaszcza że kurs robiłem umojego obecnego pracodawcy. Dzięki temu przychodząc już do pracy byłem obytynp. w takich tematach jak wypełnianie karty drogowej, czy czynności obsługicodziennej, jakie konkretnie w naszej firmie są wykonywane.
InfoBus.pl: Gdzie aktualnie jeździsz i czy jesteś zadowolonyz tej pracy?
Paweł Czyżniewski: Jestem kierowcą Miejskich ZakładówAutobusowych w Warszawie. Praca sprawia mi ogromną frajdę. Często zdarza sięstres związany z dużą odpowiedzialnością, czy z błędami, które zdarza mi siępopełniać. Jednak świadomość tego, że robię to co lubię, i że mogę być częściątej tkanki miejskiej wożąc mieszkańców i turystów, napawa mnie radością.
Na pewno zmieniłbym trochę nastrój panujący na zakładzie.Staram się iść z uśmiechem przez życie i – tak jak potrafię – być pozytywnienastawiony do tego, co robię. W pracy ludzie są różni i na początkunajtrudniejsze było dla mnie tutaj zmierzenie się z faktem, że nie każdy teżbędzie mnie tak pozytywnie z założenia odbierał.
InfoBus.pl: Jak oceniasz warunki finansowo-socjalne?
Paweł Czyżniewski: Pewnie dużo zostało do zrobienia, alemoim zdaniem jest coraz lepiej.
InfoBus.pl: Autobusy – jakim modelem teraz jeździsz? Czychciałbyś go zamienić na jakiś inny?
Paweł Czyżniewski: W mojej zajezdni posiadamy Solarisy,Mercedesy i Solbusy. Wśród tych pierwszych wyróżniają się szczególnie tenajstarsze pojazdy, które przybyły na początku tego tysiąclecia. Mowa o tzw.”deskorolkach” przez niektórych zwanych trzyosiowcami. Takim wraz zezmiennikiem jeździmy najczęściej. Mają one swoje wady, przede wszystkimzwiązane z wiekiem. Poza tym bardzo zachodzą przy skręcaniu i trzeba niezwykleuważać w ruchu ulicznym. Jednak jest to dla mnie niezła szkoła jazdy i bardzosię cieszę, że będę mógł kiedyś opowiadać wnukom, że „załapałem” sięjeszcze na te pojazdy. Poza tym są to – poza Jelczami z zajezdni Stalowa -jedyne autobusy w warszawskiej komunikacji, które znam bardzo dobrze ze swoichnastoletnich jazd jako pasażer i pasjonat komunikacji. To niezwykłe uczucie mócusiąść w tym samym pojeździe, ale po drugiej stronie barykady.
Czy bym zmienił model na inny? Myślę, że fajnie jestpróbować czegoś nowego. Nie mam jednak jakiejś konkretnej ulubionej marki.Każda ma swoje wady i zalety.
InfoBus.pl: Pasażerowie – czy warto być dla miłym?
Paweł Czyżniewski: Miłym trzeba być zawsze. Może zamienięsłowo „miły” na „szanujący”. W tej pracy trzeba wiedzieć,na ile sobie pozwolić. Ja traktuję tę pracę jako służbę ludziom, więc staramsię ich nie unikać. Jestem zdania, że to jak ja ludzi traktuję, to potem domnie wraca. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze pasażerowie zwracają się do nas wsposób odpowiedni. Niemniej reagowanie agresją do niczego nie prowadzi.Wielokrotnie miałem takie sytuacje, że przez mój wewnętrzny spokój i opanowaniedoprowadzałem do „ugody” z nawet najbardziej wrogo nastawionympasażerem.
Staram się też pamiętać o tym, że każdy pasażer to osobnahistoria. I to że wkurzy mnie dziesięciu pytając o to, co sami mogą łatwosprawdzić, nie znaczy że nie przyjdzie jedenasta pytając o to samo, a będącnaprawdę w potrzebie. Najgorsza jest tutaj rutyna, kiedy zaczynamyautomatycznie reagować na pewne sytuacje. Poza tym trzeba pamiętać, że punktpasażera nie jest punktem kierowcy. Łatwo się coś ocenia wiedząc o czymś.Pasażer przecież nie musi wiedzieć, co to jest przykładowo ustawowa przerwa dlakierowcy. Dlatego rozumiem go, że się wkurza gdy autobus zamiast jechać stoi.Sam staram się czasem tłumaczyć pasażerom, dlaczego coś się tak dzieje a nieinaczej. Myślę, że to jest dobra droga dotarcia do drugiego człowieka wautobusie – bycie szczerym, autentycznym i otwartym. Kiedyś walczyłem zniedziałającymi wyświetlaczami i odpowiadałem na setki pytań o to, kiedyruszymy. W końcu odpowiedziałem pewnej pani, że za chwilę, tylko muszę założyćjeszcze dechę z trasą linii. I to był strzał w dziesiątkę, bo pani nie dość żezrozumiała, to nawet pomogła mi ją odpowiednio ustawić.
InfoBus.pl: Jeden dzień z pracy kierowcy w Twojej firmie.Jak to wygląda?
Paweł Czyżniewski: Pierwsi kierowcy meldują się u nas jużkoło 3:00, ale tak naprawdę ruch wyjazdowy zaczyna się ok. 4:00. Wczesnewyjazdy charakteryzują się tym, że często zanim „dokopiemy” się dopojazdu, którym wyjedziemy w trasę, musimy poprzestawiać inne. Później robi sięluźniej. Dzielimy brygady na całodzienne, czyli takie ze zmianą „namieście” i zjazdem wieczorem, oraz na tzw. „dodatki”, czylibrygady szczytowe. Są jeszcze inne rodzaje, ale skupiłem się na tych głównych.Tankujemy zawsze po zjeździe do oddziału. Wtedy też wjeżdżamy na kanał, gdzieautobusy są starannie czyszczone, sprawdzane, a potem myte. Rano też dokonujemysprawdzenia pojazdu, ale z reguły indywidualnie i bardziej „naszybko”.
Z racji dość wysokich wymagań stawianych przez ZarządTransportu Miejskiego wszystko musi wręcz błyszczeć. Mam tu na myśli poprawniewłożoną brygadówkę, identyfikator z numerem służbowym, plik do kasowników,starannie wypełnianą kartę drogową i wiele innych. Na bramie dostajemy teżpieczątkę od ochrony z godziną wjazdu/zjazdu.
Gdy jesteśmy na trasie i coś się wydarza, jesteśmy włączności z Centralą Ruchu. Kolorystyki warszawskiej komunikacji dodają ekspedycje,na które chodzimy się meldować na wybranych pętlach. Zazwyczaj raz podczaszmiany, ale bywa że częściej, gdy odbywa się tzw. TSB, czyli Tryb SterowaniaBezpośredniego – oznacza to, że odjeżdżamy nie wg rozkładu, a na polecenieekspedytora. Dzieje się tak w przypadku opóźnień z powodu sytuacji na drodze.
Co do zmian, jeżdżę zarówno na A, jak i na B. Chyba wolę tedrugie, ponieważ po popołudniowym szczycie przychodzi wieczór i można wtedywrzucić troszkę na luz i pojeździć w mniejszym ruchu ulicznym. Poza tymorganizm też jest bardziej przystosowany do takiego trybu. Zwłaszcza że popowrocie do domu późnym wieczorem domownicy jeszcze nie śpią.
InfoBus.pl: Podsumowując– czy poleciłbyś pracę w MZA swoim kolegom?
Paweł Czyżniewski: Dość sztampowo byłoby napisać, że tak, że warto, że jest fajnie, że zapraszamy…. Myślę, że to nie jest praca dlakażdego. Trzeba to lubić, trzeba mieć dobre podejście do drugiego człowieka,trzeba być odpornym na stres i wiele różnych sytuacji. Ale jeśli się spełni tewarunki, myślę że praca w naszej firmie będzie przyjemnością. Zwłaszcza żecodziennie mam kontakt z wieloma kierowcami, którzy pracują tutaj nie tylko zpowodów zarobkowych, ale także z pasji. I to jest niesamowite, jak każdego dniadzielą się różnymi fajnymi wrażeniami z pracy.
„