Wyborcze obietnice: Zielona Góra – Autobusy MZK na celowniku
Adam Fularz, działacz 'Zielonych’ ubiega się w Zielonej Górze o mandat radnego z listy Mojego Miasta. I walczy twardo. Żaden bowiem z kandydatów nie podniósł ręki na miejską komunikację, która uchodzi za wzorcową. – MZK jest jedynym przewoźnikiem w mieście, ludzie są zmuszani słabą jakością usług i wysokimi cenami biletów do przesiadki na samochody – pisze Adam Fularz. Jego zdaniem, MZK zniszczyło rynek, a autobusami jeżdżą główni ci, co muszą. Tłumaczy, że sytuację uzdrowi jedynie konkurencja. Zdaniem Fularza bilety są za drogie. Bilet normalny w Zielonej Górze kosztuje 2 zł, a w Poznaniu 1,30 zł. – Nie można w ten sposób porównywać cen! W Poznaniu są bilety czasowe. Dziesięć minut kosztuje 1,30 zł. Ale wystarczy, że tramwaj chwilę postoi w korku, a licznik bije. Przejazd z jednego końca miasta na drugi kosztuje tam dużo więcej – mówi Andrzej Janecki, zastępca dyrektora MZK w Zielonej Górze. Dodaje, że w latach 2007-2013 będziemy mieć w Zielonej Górze bilety elektroniczne i zapłacimy za ilość przejechanych przystanków. – A obecne ceny biletów utrzymują się od ponad trzech lat – mówi Janecki. Fularz: – Autobusy jeżdżą powoli i za rzadko. Błędem jest tworzenie linii między dwoma osiedlami. Należy raczej uruchomić węzły przesiadkowe, one pozwolą przejechać przez miasto w 10-20 minut – mówi. Jednym z jego pomysłów jest umożliwienie przejazdu przez śródmiejski pl. Pocztowy. Którędy? Ulicami Reja i Jedności. Szczegóły w Gazecie Wyborczej: http://miasta.gazeta.pl/zielonagora/1,35182,3715756.html .