Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Wrocław: Autobusy jeżdżą bez ładu i rozkładu

infobus
03.09.2006 00:56

Jazda po mieście stała się koszmarem. W korkach stoją nie tylko auta osobowe, ale także autobusy. Potrafią się spóźnić nawet półtorej godziny. Kierowcy MPK przyznają: rozkład jazdy jest fikcją –pisze Gazeta Wyborcza. Linia 134 łączy Kozanów z Księżem Małym. W czwartek jeden z autobusów spóźnił się 90 minut. 125 jeździ z Brochowa na Oporów. W czwartek po godz. 18 jeden z autobusów przyjechał pół godziny po czasie. W piątek między godz. 15.40 a 16 na przystanek przy pl. Jana Pawła II pod Cuprum przyjechało osiem autobusów. Tylko jeden – 403 – był dokładnie o wyznaczonej porze. Pozostałe spóźniły się, niektóre nawet o kilkanaście minut. O 15.46 podjechało E. Czyżby parę minut przed czasem? – Ależ nie – wyprowadziła nas z błędu pasażerka – to ten spóźniony o 15 minut. Na niepunktualność autobusów skarżą się już nie tylko pasażerowie, ale sami kierowcy MPK: – Na wielu liniach nie da się jeździć według rozkładu. A prawdziwy horror dopiero przed nami. Kończą się wakacje, w poniedziałek zmieni się rozkład. Na ulice wyjedzie więcej autobusów i wszystko będzie się korkować jeszcze bardziej. Jak wtedy mamy trzymać się harmonogramu? Niektórzy kierowcy przestrzegają: – Nie ma co patrzeć na rozkłady. Trzeba przyjść na przystanek i czekać, aż coś przyjedzie. Biada uczniom, którzy będą musieli wstawać dużo wcześniej niż zwykle, jeśli nie chcą się spóźnić do szkoły. Kierowcy za opóźnienia winią przede wszystkim rozkopane drogi. Tłumaczą: – Stoimy w korkach na objazdach. 125 i 134 grzęzną wokół remontowanej Armii Krajowej. – Dziesięć lat jeżdżę na tej trasie, a w takich korkach nie stałem. Zdarza się, że między dwoma przystankami jadę 25 minut – opowiada kierowca opóźnionego 125.
– 134 grzęźnie w korkach również na Klecińskiej – dodaje dyspozytor MPK. – Kiedy na ulicach jest tyle remontów, powinna się bardziej opłacać jazda autobusem, ale u nas jak zwykle jest odwrotnie. Już sobie wyobrażam, jak dzieci będą marzły na przystankach – mówi Alina Prostek, pasażerka z Tarnogaju. Kierowcy i pasażerowie mają również pretensje do Zarządu Dróg i Komunikacji, że nie urealnia rozkładów jazdy. Arkadiusz Worońko, kierownik Działu Programowania Przewozów w ZDiK, broni się, że i on jest bezradny przy tak dużej liczbie rozkopanych ulic: – Sytuacja zmienia się co kilka dni. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, które ulice i jak bardzo będą się korkowały. Więc nie możemy ułożyć dobrego rozkładu jazdy. Jego zdaniem kierowcy, zamiast narzekać, powinni w raportach opisywać sytuację na drogach: – Tylko wtedy będziemy mogli coś zmienić. Tymczasem kierowcom nie opłaca się chwalić opóźnieniami. Gdy wypadnie jakiś kurs, ZDiK za niego nie zapłaci. Oczywiście pod warunkiem, że zauważy jego brak. Czy można walczyć ze spóźnieniami? Kierowcy chcą, żeby na ulicach tworzono jak najwięcej pasów ruchu wydzielonych dla komunikacji miejskiej. Arkadiusz Worońko przekonuje, że teraz nie jest to możliwe. Obiecuje jednak, że jego pracownicy będą obserwować, jak jeżdżą autobusy, i poprawiać rozkłady. Szczegóły w Gazecie Wyborczej: http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3590500.html .