Wieluń: Do autobusów dopłaci miasto lub… pasażerowie
Likwidacja niektórych linii, wprowadzenie droższych biletów lub dalsze dopłacanie do przewozów autobusami miejskimi. Przed takim dylematem staną wkrótce radni Wielunia –informuje Dziennik Łódzki. Miejskie linie dzierżawi PKS –spółka pracownicza z 20-procentowym udziałem gminy. Miasto pomaga w remontach autobusów i kupuje nowe pojazdy. W minionej kadencji były to trzy średniej wielkości wozy za ponad 600 tys. zł. Dotuje także przejazdy, dopłacając 85 groszy za każdy przejechany kilometr. –Z wyliczeń wynika, że koszty utrzymania zwracają się tylko w przypadku 2 linii –mówi Jan Bator, specjalista ds. przewozów w PKS. –Wiele autobusów jeździ pustych, a spora część pasażerów korzysta z bezpłatnych biletów. Od ubiegłego roku mamy już dokładne dane na ten temat. Wydawaliśmy im specjalne bilety zerowe. Ceny biletów nie uległy zmianie od blisko 4 lat. W granicach miasta kupno biletu normalnego to wydatek 1,70 zł, bilet ulgowy kosztuje złotówkę. Poza granicami Wielunia odpowiednio 1,90 i 1,20 zł. W dni powszednie w mieście pracuje 14 kierowców. W minionych miesiącach PKS odnotował spory wzrost kosztów z powodu objazdów obowiązujących na czas remontów dróg. Aby kursy opłacały się przedsiębiorstwu, miasto powinno dopłacić do nich w nowym roku 650 tys. zł. To o 250 tys. zł więcej niż dotychczas. –Musimy się głęboko zastanowić, czy dla naszego wspólnego dobra nie wycofać niektórych linii –mówi radny Jan Kępiński. –Działalność miasta w tym względzie to rodzaj świadczenia socjalnego. Nie ma jednak sensu wozić autobusami powietrza. –Nie wyobrażam sobie likwidacji linii D –mówi pani Marlena, mieszkanka Wierzchlasu, która codziennie dojeżdża autobusem miejskim do pracy w Wieluniu. –Rano i o 15.30 tym autobusem jeździ dużo osób, ale trudno mi powiedzieć, czy w innych godzinach też jest komplet. Autobusami jeżdżą dzieci do szkoły w Rudzie, a w niedzielę ludzie do kościoła, do szpitala oraz na cmentarz. Jedyna możliwość zmniejszenia kosztów komunikacji to np. połączenie dwóch miejskich linii, które w znacznej mierze się pokrywają, jak A i F. –Uczestniczyłem w kilku spotkaniach z radnymi i urzędnikami i zawsze raczej są postulaty, by wydłużać kursy, a nie je likwidować –dodaje Bator. –Wszystko zależy od potrzeb ludzi. Radni podejmą decyzję na styczniowej sesji.