Warszawa: Turyści przejadą się atrakcyjnie
Przewodnicy w autobusach i specjalne trasy, na przykład śladami Powstania Warszawskiego – tak Zarząd Transportu Miejskiego chce ożywić warszawskie linie turystyczne. Teraz stołeczne linie turystyczne nie są zbyt dużą atrakcją. Miasto dotąd nie miało na nie pomysłu. Za turystyczną uznano np. linię autobusową 180 z Powązek, przez Trakt Królewski do Wilanowa. Problem w tym, że w większości korzystają z niej warszawiacy w drodze do szkoły lub pracy, a turyście często nawet trudno się wbić do środka. Jest także linia 100, która kursuje w pobliżu ważniejszych zabytków i muzeów. Tyle że raz jeździ tam piętrus, a innym razem zwykły jelcz i niezwykle rzadko można w nim spotkać przewodnika. Jest i kolejny problem – nie ma jednego organizatora tych linii.
– Teraz to się zmieni. Wszystkie linie turystyczne – autobusowe i tramwajowe, a także omnibusy konne i tramwaje wodne przechodzą pod naszą pieczę – zapowiada Leszek Ruta, szef Zarządu Transportu Miejskiego. Liczy na to, że uda się opracować ciekawą ofertę na przyszły rok. – Chcemy to profesjonalnie przygotować. Na pewno linie turystyczne będą obsługiwane przez przewodników. Być może pojawią się autobusowe trasy tematyczne, np. śladami Powstania Warszawskiego – zapowiada.
Przewiduje, że zostanie ogłoszony przetarg na obsługę linii turystycznych. Wyłoniona firma musiałaby sprowadzić do Warszawy nietypowe autobusy, np. piętrowe. Szczegóły mają być opracowane wspólnie z miejskim biurem promocji.
Grzegorz Fedoryński z Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej ma wątpliwości, czy urzędnicy potrafią zorganizować atrakcyjną ofertę dla turystów. – To musi być dobrze przemyślane. Urzędnicy nie mogą sami wymyślać atrakcji, tylko powinni skonsultować to z przewodnikami, mieszkańcami i turystami – zaznacza.
Według niego warto postawić na tramwaje wodne, które być może powinny kursować na różnych trasach. Dość sceptycznie podchodzi zaś do omnibusów konnych, których kursowanie jest dość kosztowne, a na dodatek nie mają zbyt wiele wspólnego z tradycją warszawską. Wątpi też, czy turystyczne linie autobusowe powinny funkcjonować jako linie miejskie. – Te autobusy muszą być inaczej oznakowane. W każdym musi jeździć przewodnik, a za bilet powinno się płacić nieco więcej niż w zwykłych autobusach. To się sprawdza w wielu miastach Europy – podkreśla Fedoryński.
Nie wyklucza, że można by wykorzystać niektóre zabytkowe autobusy, którymi opiekuje się Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej, np. jelcza 'ogórka’ w wersji kabrio.