Warszawa: Pierwszy Afrykańczyk za kierownicą autobusu

infobus
07.12.2007 13:20

Jestem naprawdę szczęśliwy, bo robię to, co lubię – cieszy się Mohamed Bah z Sierra Leone, który pracuje jako pierwszy w Warszawie czarnoskóry kierowca miejskich autobusów. – I do Anglii za pracą się nie wybieram – zapewnia. Polscy kierowcy coraz częściej szukają szczęścia za granicą. Wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Holandii, gdzie mogą zarobić więcej. A w kraju zaczyna powoli brakować doświadczonych szoferów. Ten problem jest odczuwalny zwłaszcza w stolicy, gdzie w wakacje Miejskie Zakłady Autobusowe musiały nawet zrezygnować z niektórych kursów. Pracodawcy zaczęli masową rekrutację. W autobusowych oknach pojawiły się plakaty zachęcające do podjęcia nowego wyzwania. A niektóre reklamy były skierowane specjalnie do kobiet.
Właśnie dzięki ogłoszeniu pracę znalazł Mohamed Bah, uchodźca z Sierra Leone. – Pomyślałem: 'Spróbuję, co mi szkodzi’. Najwyżej mnie nie przyjmą – uśmiecha się, opowiadając swoją historię piękną polszczyzną. Jest bezpośredni, od razu przechodzi na ty.
Mohamed miał tylko prawo jazdy na samochody osobowe. Przez prawie cztery miesiące chodził na zajęcia przygotowujące do pracy kierowców autobusowych, uczył się do egzaminów. Na kursie był jedynym obcokrajowcem. – Na początku były małe problemy z fachowymi nazwami. Nie znałem tych wyrazów, bo nie używałem ich w codziennych rozmowach. Ale szybko je przyswoiłem. Egzamin zdałem bardzo dobrze – zapewnia. W nauce pomagała mu jego żona, Polka, z którą rozmawia tylko w jej języku.
Od dwóch tygodni jest kierowcą autobusowym w prywatnej firmie Mobilis, która na zlecenie miasta wozi warszawiaków. Mohamed nie kryje radości z powodu nowej pracy – w końcu robi to, co lubi. – Zawsze chciałem być kierowcą. Ale nigdy nie przypuszczałem, że moje marzenie spełni się w dalekim europejskim kraju – żartuje. Szczęście jest tym większe, że to jego pierwsze zarobkowe zajęcie w Polsce. – A mieszkam tu od dziesięciu lat. Teraz mogę trochę odciążyć moją żonę – mówi. Wczoraj prowadził autobus linii 107, którego trasa jest najbardziej kręta w mieście. Wiedzie z Ursynowa przez Służewiec, górny, a potem dolny Mokotów, Śródmieście do pętli Esperanto na Muranowie. Do autobusu wsiedliśmy przy Chełmskiej – kierowca radził sobie rewelacyjnie. – Warszawa jest znacznie większa od stolicy Sierra Leone Freetown, ale jeszcze się nie zgubiłem – wciąż żartował.
Jak każdy kierowca w dużym mieście sporo czasu spędza w korkach. – A to uczy cierpliwości. Nie rozumiem tych, którzy wiecznie się spieszą, wymuszają pierwszeństwo czy zajeżdżają drogę – opowiada o swoich pierwszych doświadczeniach. A dwa tygodnie na warszawskich drogach wystarczyło, żeby Mohamed nauczył się radzić ze stresem. – Po prostu ustępuję i staram się jak najmniej używać klaksonu – mówi. Nowy kierowca ma też zawsze czas, żeby poczekać na biegnących do autobusu pasażerów. – Jak można zamknąć komuś drzwi przed nosem? Zwłaszcza w taką pogodę jak teraz – dziwi się.
Mohamed cieszy się ze swojego sukcesu. – Jestem najprawdopodobniej jedynym afrykańskim kierowcą w Polsce – przypuszcza. Ale niedługo nie będzie już jedyny. Innego Afrykańczyka zatrudniły Miejskie Zakłady Autobusowe, które zdążyły się już nawet pochwalić, że zrobiły to jako pierwsze. Ten kierowca zabierze jednak pasażerów dopiero w połowie grudnia.
Mohamed jeszcze raz podkreśla, że nowa praca bardzo mu się podoba. A na zakończenie zapewnia: – Do Anglii się nie wybieram. Pieniądze to nie wszystko. W Warszawie czuję się bardzo dobrze. Tutaj jest mój dom.