Warszawa: Bezpieczniej przed kamerą
Wkrótce przybędzie autobusów monitorowanych przez zainstalowane wewnątrz kamery.
Autobusy linii 517, 171 i 175. Tramwaje 9, 25, 26. A nocne N 34, N 37 – to najniebezpieczniejsze linie w Warszawie. Tam jest najwięcej bójek, pobić i kradzieży. Statystycznie biorąc, bardziej bezpieczne od autobusów są tramwaje, a najbardziej metro. Tak wynika z danych, z którymi zapoznała się wczoraj komisja bezpieczeństwa Rady Warszawy. Przedstawili je dyrektor ZTM Leszek Ruta, zastępca komendanta stołecznej policji, Ewa Gawor, dyrektor biura zarządzania kryzysowego, i komendant straży miejskiej Zbigniew Leszczyński. Jednak generalnie z ich raportów wynikało, że sytuacja się poprawia: zanotowano o kilkadziesiąt procent mniej bójek, kradzieży i rozbojów – chwalił się Tadeusz Bereda, wicekomendant stołeczny. Bezpieczniej było też w SKM – tutaj na bezpieczeństwo pasażerów wpłynęła konstrukcja wagonu (bez zakamarków), przyciski alarmowe i wszechobecne kamery. Bezpieczeństwo warszawiacy zawdzięczają dużej ilości policji, która pojawia się codziennie (i każdej nocy) w pobliżu dużych węzłów komunikacji miejskiej. Policja zapewnia, że tam, gdzie nie widać mundurowych, działają funkcjonariusze w cywilu. – To szczególnie pomaga wyłapywać kieszonkowców – zachwalał Bereda. Straż miejska chwaliła się letnią akcją 'Domestos’, która – prowadzona wraz z policją – miała za cel oczyszczenie autobusów z łobuzerii. Łyżkę dziegciu do tych optymistycznych danych dodał jedynie radny Tomasz Zdzikot (PiS), który pytał o sens wprowadzenia w środkach komunikacji patroli ochroniarskich. – Jest ich kilka, po dwie osoby. To wyrzucanie w błoto pieniędzy i pokazówka – mówił, nawiązując do 3,5 mln kontraktu, który ZTM podpisało z firmą ochroniarską. – Stwierdziliśmy o połowę mniej dewastacji i zwiększone wpływy na podwarszawskich liniach nocnych, powszechnie zwanych 'darmowymi’ – odparował Leszek Ruta. Zapowiedział także zwiększenie liczby autobusów monitorowanych przez kamery – już marcu ma ich być 250 na ponad 1,4 tys. wszystkich.