Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Warbus walczy w Jastrzębiu na trzy fronty

infobus
19.01.2015 20:06

Oferta Warbusa uznana została za najkorzystniejszą w przetargu Międzygminnego Związku Komunikacyjnego w Jastrzębiu-Zdroju na obsługę linii. To w oczywisty sposób nie spodobało się innym śląskim firmom ubiegającym się o to zamówienie i złożyły one swoje odwołania do KIO. Protesty przesłały trzy podmioty: konsorcjum z firmą Meteor z Jaworzna jako liderem;firma ASKA ’ Joanna Kałek z Żor oraz konsorcjum z liderem w postaci Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Jastrzębiu-Zdroju. Każde z tych odwołań posługiwało się inną argumentacją. I tak: PKM zarzucił Warbusowi złożenie oferty z rażąco niską ceną. To ostatnio bardzo modny zarzut, który akurat w tym przypadku był lekko chybiony. Zamawiający przeznaczył na realizację zamówienia łączną kwotę 200.000.000 PLN brutto, a Warbus zaproponował cenę 199. 545.120,00 złotych brutto, czyli nieznacznie mniej. Ciężko jest taką różnicę nazwać rażąco niską ceną. Wówczas należałoby określić tak poziom oszacowany przez Zamawiającego, a to już byłoby dość kuriozalne. Taką argumentacją posłużył się Warbus i dodał, że w zasadzie wszystkie odwołania złożone w tym przetargu są …nieważne i powinny z marszu zostać odrzucone przez KIO. Tylko oferta warszawskiej spółki zmieściła się w sumie przygotowanej przez MZK na sfinansowanie zamówienia i tym samym: -„Odwołujący nic są w stanie w niniejszym stanie faktycznym i prawnym uzyskać przedmiotowego zamówienia, a co za tym idzie nie jest uprawniony do złożenia odwołania.”–czytamy w dokumencie Warbusa. Z kolei protest Meteora poszedł w kierunku braków formalnych w ofercie Warbusa i trzeba przyznać, że jest to najpoważniejszy zarzut z jakim przyjdzie się zmierzyć warszawskiej spółce w KIO. Chodzi o brak załącznika nr 6 w ofercie, który dotyczył wykazu taboru wyznaczonego do obsługi zamówienia oraz dokładnego adresu bazy transportowej, w której miałaby stacjonować flota przewoźnika obsługującego przedmiotowe linie. Warbus miał z tym problem, gdyż żadna śląska firma nie chciała pójść tutaj na współpracę, trzymając wspólny front przeciwko „warszawskiemu najeźdźcy”. Dlatego tutaj argumentacja Warbusa jest prawniczym wywodem, który generalnie opiera się na dwóch argumentach: – przytoczeniu wyjaśnień udzielonych przez MZK w trakcie prowadzonego postępowania przetargowego;oraz uznania przez MZK oferty Warbusa jako ważnej, a dodatkowo –najkorzystniejszej. Zobaczymy, jak to ocenią sędziowie KIO. I ostatnie odwołanie złożone przez firmę ASKA Żory. To dość dziwny protest, gdyż akurat ten przewoźnik nie był oferentem w tym postępowaniu i nie ma go na liście złożonych ofert opublikowanej przez MZK. Zastosowana tutaj argumentacja o złym sposobie informowania o zmianach w SIWZ i tym samym braku możliwości złożenia oferty jest krótką mówiąc źle zaadresowana. Jesteśmy bardzo ciekawi jak Krajowa Izby Odwoławcza rozwiąże jastrzębski przetarg i jak to postepowanie odbije się na śląskim rynku transportowym. W grę wchodzi przyszłość Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej z Jastrzębia i los zatrudnionych tam 200 pracowników. Firma ta obsługuje większość wystawionych w przetargu linii. Bez nich los spółki jest krótko mówiąc niepewny. Dlatego też sytuacja samorządowego przewoźnika była 14 stycznia br. omawiana na sesji rady miasta Jastrzębie-Zdrój. Radni m.in. podnosili argument, że MZK nie musiało robić przetargu i mogło powierzyć PKM-owi te linie, a przysłowiowej „oliwy do ognia”dodał fakt, że MZK bierze coraz większą dotację na utrzymywanie komunikacji w regionie. W ciągu ostatnich dziesięciu lat wzrosła ona o 200%, jak wyliczyli związkowcy i zarząd PKM-u –w tym czasie przedsiębiorstwo otrzymało 33 procent podwyżki. Dlatego podczas sesji padały rozmaite oskarżenia i inwektywy. W tej sytuacji radni jednogłośnie zagłosowali, że sprawa jest poważna i należy się nią zająć. Tylko, że teraz nie mają na nią większego wpływu i muszą biernie czekać na rozprawę w KIO.