Trudna sytuacja we wrocławskim oddziale Michalczewskiego. Będzie strajk?
Część kierowców autobusów firmy Michalczewski, która jest podwykonawcą wrocławskiego MPK, domaga się podwyżek i poprawy warunków pracy.
Po nieudanych negocjacjach z zarządem firmy pracownicy chcą strajkować. W poniedziałek, 11 października.
Postulaty kierowców
43 kierowców z firmy Michalczewski domagają się wyższych płac oraz lepszych warunków pracy.
-"Jest nam przykro, że zostajemy zmuszeni do takich kroków, ale nie jesteśmy w stanie dłużej akceptować wynagrodzenia, które oferuje nam nasz pracodawca, główny podwykonawca MPK Wrocław” - napisali do redakcji organizatorzy strajku.
Pracownicy podkreślają, że nie mieli podwyżki wynagrodzeń od 2018 r. i nie godzą się już na stawkę 21 zł brutto za godzinę pracy. Chcą zarabiać o 3 zł więcej za każdą godzinę.
Jednocześnie wskazują, że pogarsza się stan autobusów przewożących pasażerów we Wrocławiu, co może zagrażać ich bezpieczeństwu. Informują też, że spółka zatrudnia kierowców zza granicy, którzy godzą się na pracę nawet po dwie zmiany ciągiem.
Ich postulaty nie spotkały się jednak ze zrozumieniem zarządu spółki Michalczewski i dlatego na poniedziałek zapowiadają akcję, która może sparaliżować miasto.
Trudna sytuacja
Zdaniem prezes Aleksandry Michalczewskiej, zapowiedź strajku kierowców to forma szantażu. Dodała, że podwyżek w firmie spodziewać się można dopiero po zmianie stawek za wozokilometry. A tym zajmie się … sąd.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Przypomnimy, że od 2014 – w efekcie wygranego przetargu na linie - firma Michalczewski Sp. z o.o. jest podwykonawcą MPK Wrocław na 10 trasach komunikacyjnych. Wzrost kosztów i duża inflacja spowodowały, że dzisiaj ta 10-letnia umowa jest mocno niekorzystana dla prywatnej firmy, ale może zmienić ją tylko sąd.
Rozprawa Michalczewski-MPK Wrocław została zaplanowana na listopad i jest to działanie ustalone wspólnie z miejską spółką. Do tej jednak pory przewoźnik ma związane ręce w zakresie podwyżek, a do tego dochodzi aktualny i bezprecedensowy wzrost cen paliw. Ciężka jesień...
Będzie strajk?
Część kierowców jednak nie wierzy, że rozstrzygnięcie sądu poprawi warunki pracy i dlatego podjęli decyzję o poniedziałkowym strajku.
-"Sytuacja jest ze szkodą dla mieszkańców, a 11 października odczują to dotkliwie, jeżeli nie dojdzie do porozumienia. Liczymy jednak na wyrozumiałość naszych pasażerów, bo walczymy o godne zarobki oraz zapewnienie bezpieczeństwa" - napisali kierowcy.
Odnosząc się do strajku, prezes Michalczewska przekazała lokalnej prasie, że nie ma o nim żadnych informacji i zapewniła, że nie dojdzie do paraliżu miasta. "Zrobię wszystko, aby pasażerowie nie stali się ofiarą szantażu"
W podobnym tonie wypowiada się Krzysztof Balawejder:
-„Pragnę podkreślić, że wykorzystujemy wszelkie narzędzia jakimi dysponujemy, aby minimalizować skutki potencjalnego strajku. Zrobię wszystko, aby pasażerowie nie stali się ofiarą szantażu grupy kierowców. Ich postawa jest daleka od standardów, jakimi kierują się ludzie należący do drużyny MPK. Osobiście nie wyobrażam sobie współpracy z osobami, które posuwają się do takich metod, jak nielegalny strajk, którego ofiarami będą wrocławianie i wrocławianki" - mówi Balawejder.