Tarnów: Spór w MPK trwa
Nawet 60 osób może stracić pracę w tarnowskim MPK. Ci, którzy sami zdecydują się odejść otrzymają wprawdzie odprawy, ale te w opinii związkowców są zbyt niskie. W firmie cały czas trwa spór zbiorowy pracowników z zarządem przedsiębiorstwa, który –jak mówią związkowcy –nieuchronnie zmierza do strajku generalnego. W piątek związkowcy przez kilka godzin dyskutowali z nowym prezesem na temat możliwości rozwiązania trwającego od kilku tygodni sporu. –Przedstawiłem konkretne propozycje –twierdzi nowy, piastujący od niespełna miesiąca funkcję, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Tarnowie Jerzy Wiatr. –Restrukturyzacja jest konieczna. Chcemy ją jednak przeprowadzić tak, aby była jak najmniej dotkliwa dla pracowników. Jedna z propozycji zarządu mówi, że ci, którzy dobrowolnie zdecydują się teraz odejść z firmy dostaną 10 tys. zł odprawy. Prezes liczy na to, że z takiego prezentu skorzystają między innymi ci, którzy nabyli już prawa emerytalne. W ten sposób restrukturyzacja nie byłaby aż tak bolesna, a przymusowe zwolnienia dotknęłyby maksymalnie 10–15 osób. –Do emerytury brakuje mi dwa lata. Odejdę teraz na „pomostówkę”i za co będę żył, za te marne 600 złotych. Przecież te 10 tysięcy, które mi teraz proponują na odchodne, szybko się skończą. Są rachunki, opłaty, bieżące wydatki. Ta odprawa to żadna rekompensata. Powinna być drugie tyle wyższa –mówi Andrzej Polek, kierowca MPK z blisko 30–letnim stażem. W czerwcu pracownicy przedsiębiorstwa mają otrzymać zaliczkowo podwyżkę. Jak mówi prezes do podziału wśród załogi będzie 10 procent z szacowanych na koniec roku zysków, które ma przynieść restrukturyzacja. –Dostaniemy 80 złotych na kwartał i to na dodatek kosztem zwalnianych. Żadna satysfakcja –mówi Janusz Drwal ze Związku Zawodowego Pracowników. I zaraz dodaje, że na taką propozycję związkowcy na pewno nie przystaną. –Kierowcy z kilkunastoletnim stażem pracują za 1100–1200 złotych miesięcznie, wykonując kursy nocne, w niedziele i święta. Ciągłe słyszymy tylko obietnice, że będzie lepiej, tymczasem w portfelu tego nie widać. Pensje zamrożone są od sześciu lat. Domagamy się 500 złotych podwyżki. Kwota zaproponowana przez prezesa to chyba żart.