Stalowa Wola: Ostra walka o PKS

infobus
05.11.2009 10:04

O przejęcie stalowowolskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej konkurują ze sobą samorządy miasta i województwa. Większe szanse ma ten drugi, bo chce przejąć aż pięć przedsiębiorstw zgrupowanych w jedno. – Nie zamierzam umierać za PKS – mówi prezydent Andrzej Szlęzak, ale broni nie składa. Rząd w ekstra szybkim tempie chce sprywatyzować ponad 70 przedsiębiorstw komunikacji samochodowej. Wiadomo, że chodzi o pieniądze, jeśli spółki uda się sprzedać, to do rządowej kasy wpłyną pieniądze. Inne będą rozdawane za darmo samorządom. Nawet darmowe rozdawanie majątku, może być oszczędnością dla rządu, bo w niektórych przypadkach nie będzie musiał do interesu dopłacać. Właśnie o darmowe akcje PKS w Stalowej Woli walczą teraz marszałek Podkarpacia i prezydent Stalowej Woli.
Stalowa Wola jako pierwsza wystąpiła do Ministerstwa Skarbu Państwa o nieodpłatne przekazanie miastu akcji PKS. W tej sprawie dwukrotnie były zwoływane nadzwyczajne sesje Rady Miejskiej. Radni wsparli zabiegi prezydenta o akcje PKS. Trudno im się dziwić, bo PKS to nie tylko autobusy, ale przede wszystkim atrakcyjne tereny w centrum miasta. Po tych sesjach do MSP trafiła prośba o oddanie PKS miastu. Było to pierwsze podanie w tej sprawie, ale po kilku dniach okazało się, że nie jedyne.
– Wystąpiliśmy do rządu o nieodpłatne przekazanie nam akcji pięciu podkarpackich przedsiębiorstw komunikacji samochodowej – potwierdził nam wczoraj Zygmunt Cholewiński, marszałek województwa podkarpackiego. – W tej grupie firm jest PKS w Stalowej Woli.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że oprócz Stalowej Woli, samorząd wojewódzki zainteresowany jest PKS w: Dębicy, Jarosławiu, Krośnie i Rzeszowie. Gdyby firmy trafiły pod jedne samorządowe skrzydła, doszłoby do ich połączenia. To znaczy, że przez pięć trzeba by było podzielić stołki dyrektorskie i im podobne w dotychczasowej administracji przedsiębiorstw. Stałyby się one jednak silnym przewoźnikiem, który wsparłby PKP Przewozy Regionalne. Podobno ta koncepcja jest głównym powodem wystąpienia marszałka do MSP.
Marszałek Cholewiński jest dobrej myśli, a nawet pewny tego, że PKS-y trafią w jego ręce. Orędownikiem takiego scenariusza jest Jan Bury, człowiek z Podkarpacia w rządzie Tuska. To on miał namawiać Zygmunta Cholewińskiego, by przejął transportowe firmy. Za kilka dni włodarz województwa pojedzie do Warszawy. – Rozmowy o PKS-ach trwają, ale chcę osobiście porozmawiać z ministrem Aleksandrem Gradem i poznać jego zdanie w tej sprawie – mówi marszałek Cholewiński.
Dokładnie to samo planuje Andrzej Szlęzak, prezydent Stalowej Woli. Też wybiera się do stolicy, ale nie jest tak pewny swego, jak marszałek. – Jeżeli rząd zechce oddać stalowowolskie PKS komuś innemu, nic na to nie poradzę – mówi gospodarz hutniczego grodu. – My zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Moglibyśmy jeszcze kupić akcje PKS, ale wątpię, by udało się znaleźć na to pieniądze.
Wcale nie jest powiedziane, że podkarpackie PKS-y trafią w samorządowe ręce. Interesują się nimi prywatni przedsiębiorcy i to z ich strony był sygnał do MSP o grupowanie komunikacyjnych spółek. Takie pilotażowe grupowanie następuje właśnie na Podkarpaciu i możliwe jest, że rząd zechce sprzedać grupę spółek. Za kilkadziesiąt milionów złotych, jakiś inwestor miałby kilkaset autobusów i najatrakcyjniejsze tereny w głównych miastach województwa.