Sopot: Alkoholowa wpadka kierowcy autobusu w Sopocie

infobus
24.04.2008 11:17

Prawdziwym brakiem wyobraźni wykazał się Adam D., kierowca zatrudniony przez Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Gdyni. Nie dość, że po alkoholu usiadł za kierownicą autobusu linii 244, którego głównym zadaniem jest rozwożenie sopockich dzieci do szkół, to jeszcze próbował przytrzasnąć drzwiami autobusu interweniującego funkcjonariusza sopockiej Straży Miejskiej. Mężczyznę zatrzymała policja. Grożą mu dwa lata więzienia.
Wczoraj rano, przed godz. 9, autobus linii 244 zbliżał się do pętli przy ul. 23 Marca. Jego kierowca zachowywał się jednak dziwnie. Bardzo głośno słuchał muzyki. Na ostatnim przystanku, tuż przed pętlą, otworzył tylko jedne drzwi, utrudniając opuszczenie pojazdu kilkunastu osobom znajdującym się w środku.
– Wydało mi się to dziwne i podejrzane, więc zostałem w autobusie i pojechałem z kierowcą w kierunku pętli – relacjonuje Tomasz Brodecki, sopocki strażnik, który zaalarmował policję. – Kiedy autobus się zatrzymał, nie zdążyłem nawet wstać. Kierowca wyszedł z kabiny i krzyknął, abym się wynosił. Poczułem od niego woń alkoholu. Próbowałem wysiąść, aby spisać numery pojazdu. Wtedy zostałem przytrzaśnięty drzwiami.
Po chwili na miejscu zjawiła się policja. Kierowcę przebadano alkomatem. Okazało się, że ma 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyzna utrzymywał, iż dzień wcześniej wypił wieczorem jednego drinka. Wersja ta policji wydała się jednak mało prawdopodobna, tym bardziej, iż kolejne badania wskazywały na rosnący poziom upojenia.
– Linia 244 jest specyficzna. Jeździ nią przeważnie młodzież, a rozkład jazdy jest zsynchronizowany z przerwami w poszczególnych szkołach. Kierowca staje więc na niektórych przystankach na dłużej. Być może wtedy właśnie pił? – zastanawia się Marcin Gromadzki, rzecznik Zarządu Komunikacji Miejskiej w Gdyni. – Jego zachowanie było w każdym razie karygodne. To pierwszy od dawna przypadek, kiedy pijanego kierowcę najpierw zatrzymuje policja, a nie nasze służby.
Jak udało się nam ustalić, kierowca nie wpadł podczas wyjazdu z zajezdni, gdyż tego akurat dnia do autobusu wsiadał już na trasie.
44-letni Adam D., mieszkaniec Gdańska, w gdyńskim PKM pracuje od pięciu lat. Do tej pory pracodawca nie miał do niego zastrzeżeń, podobnie zresztą jak do pozostałych kierowców obsługujących linię 244. Jego alkoholowa wpadka okazała się jednak nie tylko pierwsza, ale i ostatnia.
– W trybie natychmiastowym rozwiążemy z nim umowę o pracę z winy pracownika – zapowiada Kazimierz Gałkiewicz, prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Gdyni.
Oprócz utraty pracy i spędzenia dwóch lat za kratkami, kierowcy grozi także odebranie prawa jazdy oraz zakaz wykonywania zawodu.