Rzeszów: do autobusu tylko przednimi drzwiami?
Rzeszowskie MPK rozważa możliwość pójścia w ślady Częstochowy i Opola i wprowadzenia zasady wsiadania do autobusów tylko przednimi drzwiami. Większości pasażerów rozwiązanie to się nie podoba, jednak władze MPK przekonują, że przyniesie one wymierne korzyści – czytamy w „Gazecie Wyborczej”. Zdaniem dyrektora MPK, Wiesława Pomianka, pozwoli to zmniejszyć liczbę osób jeżdżących na gapę, a więc i poprawić finanse spółki oraz przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa. „W ostatnim czasie bardzo zwiększyła się liczba gapowiczów. Co miesiąc wypisujemy około trzech tysięcy mandatów. W 95 proc. dostają je osoby złapane bez biletu, reszta to ci, którzy np. zapomną legitymacji uprawniającej do zniżek.” – mówi dyrektor Pomianek. „Jeśli dodamy do tego, że nasi kontrolerzy są w stanie sprawdzić tylko 6 proc. kursów i to na niewielkich odcinkach, oznacza to, że skala zjawiska jazdy bez biletu jest w Rzeszowie ogromna. Jeśli wprowadzilibyśmy obowiązek wsiadania tylko i wyłącznie przednimi drzwiami, gdzie kierowca sprawdzałby, czy pasażerowie mają bilety, gapowiczów by nie było. A co za tym idzie, wzrosłyby dochody naszego przedsiębiorstwa.” – dodaje. „Taki przepis wprowadzono m.in. w Częstochowie i Opolu. Mam dane z Częstochowy – w wyniku obowiązywania przepisu o "przednich drzwiach" zyski ze sprzedaży biletów wzrosły o 10 proc.” – mówi dyrektor. Nasila się ponadto agresja ze strony pasażerów, przyłapanych na jeździe bez biletu – w ostatnich dniach miały miejsce aż 2 takie wypadki. – a także osób nietrzeźwych, podróżujących autobusami. „Najczęściej dzieje się to na wieczornych i nocnych weekendowych kursach. Przeważnie nie mają biletów. Gdyby była kontrola przy drzwiach – nie wsiedliby do autobusu.” – przekonuje dyrektor Pomianek. Przeciwko takiemu rozwiązaniu opowiedział się jednak prezydent Rzeszowa, Tadeusz Ferenc. „Kazałem dyrekcji MPK zastanowić się, ile trwałoby wpuszczanie do autobusu pasażerów, jakie byłyby przestoje, spóźnienia. Trzeba byłoby chyba zmienić cały rozkład jazdy…” – powiedział prezydent w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. „Nie tędy droga, MPK musi myśleć o udogodnieniach dla pasażerów, a nie utrudnianiu im życia.” – dodał. Rozwiązanie to już od dłuższego czasu obowiązuje m.in. w Częstochowie. Początkowo wprowadzono je latem 2003 r. na próbę. Okazało się jednak, że pasażerowie nie byli dostatecznie poinformowani o nowej zasadzie i niezbyt pozytywnie ją odebrali. Korzystając z tych doświadczeń, rozwiązanie to wprowadzono na stałe od 1 marca 2004 r., tym razem dbając o odpowiednią informację dla mieszkańców. „Pierwszy miesiąc był dla nas szokiem, bo dochody wzrosły o 20 procent w porównaniu z analogicznym miesiącem rok wcześniej. Oznaczało to, że co piąty pasażer wcześniej jeździł na gapę.” – mówi Andrzej Głuch, wiceprezes MPK Częstochowa. „Później było różnie, ale zawsze dochody były wyższe niż rok wcześniej. Po pierwszym roku z tych dodatkowych pieniędzy kupiliśmy dziesięć używanych autobusów. To pokazuje, że opłacało się.” – przekonuje. Więcej na: http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3020165.html, http://serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,68586,3023289.html