Rybnik: PKS tnie kursy, bo nie ma kierowców
Zatrudnianie kobiet do pracy za kółkiem już nie pomaga. W Rybniku tną kursy, bo brakuje kierowców. Prawdziwy dramat zacznie się we wrześniu. W rybnickim PKS-ie w tym miesiącu wypadło już 20 kursów i tylko część z nich to cięcia wynikające z wakacji. Reszta to skutek braku kierowców. Młodzi wyjechali za granicę, starsi odeszli na emeryturę lub do innych firm. W PKS-ie, który odpowiada m.in. za komunikację miejską w Rybniku i Wodzisławiu, obliczono, że brakuje 30 kierowców, czyli 15 proc. załogi. – Gdyby teraz zachorowało mi dwóch kierowców, to musiałbym odwołać kolejny kurs – mówi Jerzy Kozielski, główny specjalista ds. przewozów pasażerskich. PKS szuka kierowców, gdzie może, ale efekty są mizerne. Na organizowany przez przewoźnika kurs zgłosiło się zaledwie 14 kandydatów, a powinno być ich trzy razy tyle. – Prawdziwy dramat zacznie się we wrześniu, gdy dzieci wrócą do szkół. Jeżeli nie znajdziemy dodatkowych kierowców, niektóre kursy autobusów wypadną z rozkładu – martwi się Kozielski. W ciągu dwóch ostatnich lat z PKS-u odeszło 131 kierowców, a zatrudniło się tylko 66. – Młodzi wolą pracę w Anglii albo Irlandii – mówi. Nie pomaga już zatrudnianie kobiet do pracy za kółkiem. W rybnickim PKS-ie od 2005 roku zatrudniono 12 pań, ale do tej pory jeździ tylko sześć. Dwie znalazły pracę w dyspozytorni, reszta się zwolniła. Początkujący kierowca zarabia 1000 zł na rękę, bardziej doświadczony o 500 zł więcej. Firma, nawet gdyby chciała, nie może zapłacić więcej. – Stracilibyśmy płynność finansową i zbankrutowali – mówią w PKS-ie. Alodia Ostroch, rzeczniczka KZK GOP, mówi, że kilka przedsiębiorstw komunikacyjnych sygnalizowało już trudności z obsadą, ale do tej pory nie trzeba było dokonywać cięć w rozkładach jazdy. Związek wychodzi jednak z założenia, że brak kierowców to zmartwienie PKM-ów, które popisały z KZK GOP umowę i muszą się z niej wywiązać. W przeciwnym razie zapłacą kary. W naszym regionie zaczyna też brakować motorniczych tramwajów. Żeby prowadzić tramwaj, trzeba skończyć 20 lat, mieć dobry stan zdrowia i zaliczony kurs w ośrodku szkolenia w Katowicach. Chętnych jednak brakuje.