Rozmowa z prezesem PKS Nowy Sącz S.A. – Ireneuszem Niemcem.
O aktualnej sytuacji w nowosądeckim PKS-ie i perspektywach zmian w spółce rozmawialiśmy z nowym prezesem PKS Nowy Sącz S.A. Panem Ireneuszem Niemcem.
InfoBus: Panie Prezesie –na początku naszej rozmowy pragniemy podziękować Panu za to, że zgodził się poświęcić nam swój czas. Od 1 sierpnia pełni Pan funkcję prezesa zarządu i dyrektora naczelnego PKS Nowy Sącz S.A. Czy mógłby Pan przybliżyć nam obraz kierowanej przez Pana spółki?
Ireneusz Niemiec: W tej chwili w spółce pracuje około 380 osób. Jeśli chodzi o tabor, to aktualnie mamy do dyspozycji 139 autobusów, z czego około 30 znajduje się w Krynicy, gdzie posiadamy nasz „filialny”dworzec. Jeśli chodzi o liczby przewożonych pasażerów, to szacunkowo możemy określić je na poziomie prawie 9 milionów osób przewożonych w ciągu roku we wszystkich rodzajach komunikacji, czyli w komunikacji lokalnej, podmiejskiej, pospiesznej plus przewozy szkolne.
W jakiej obecnie kondycji finansowej znajduje się nowosądecki PKS? Czy rzeczywiście sytuacja jest tak trudna jak się tu i ówdzie czasami słyszy?
Sytuacja w firmie jest trudna, ale to nie jest sytuacja beznadziejna. Nie wiem czemu zawdzięczamy sobie w większości mediów taką opinię, że firma jest już na skraju bankructwa. Gdy rozpocząłem tutaj pracę i zobaczyłem jaki jest potencjał tej firmy oraz to, że można ją zrestrukturyzować praktycznie w każdej sferze działania, to nie jestem aż takim strasznym katastrofistą. Staram się nie komentować sytuacji podając jakiekolwiek kwoty, bo one nie dają pełnego obrazu tego, co się w firmie dzieje, natomiast sytuacja jest trudna dlatego, że poprzednie zarządy w ostatnich okresach nie podejmowały działań, które by tę spółkę restrukturyzowały. Z mojego punktu widzenia największym problemem tej firmy jest to, iż pewne decyzje nie zostały podjęte odpowiednio wcześnie, a niestety dużo łatwiej jest zepsuć pewne procesy niż później je odwrócić i szybko odbudować. Natomiast z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nie jest to jeszcze katastrofa. Sytuacja w spółce jest trudna, ale jest to wszystko do wyprowadzenia w przeciągu najbliższych, myślę 2 –3 lat. Przygotowałem plany restrukturyzacyjne tej firmy dotyczące i sfery technologicznej, i sfery –powiedzmy – szeroko rozumianych zasobów ludzkich. Staramy się wykorzystywać ten potencjał, który mamy w tym momencie. Mam nadzieję, że zostaną one pozytywnie też ocenione przez nowego właściciela –przez samorząd województwa małopolskiego, który też w jakimś zakresie odpowiada za politykę transportową na obszarze województwa. Natomiast myślę, że podstawowy problem takich dużych firm transportowych bierze się stąd, że niestety generalnie rynek transportu związanego z przewozami osób w Polsce po prostu jest bardzo rozregulowany z tego względu, że nie ma jednej spójnej ustawy, która regulowałaby te wszystkie powiązania w obrębie transportu publicznego i dlatego to się też tak dzieje. Firmy, które są na rynku, nie mogą z sobą konkurować w sposób, z mojego punktu widzenia, uczciwy z tego względu, że praktycznie każdy przewoźnik sam decyduje co, gdzie, jak i za ile chce robić. I to jest podstawowy problem. Gdyby to było troszeczkę inaczej poukładane, to na pewno, z punktu widzenia nie tylko takich firm jak PKS Nowy Sącz, to byłoby to o wiele bardziej racjonalne. Są miejsca w Polsce gdzie być może firmy takie jak PKS mają rolę dominującą na rynku. Nie rolę monopolisty, ale rolę dominującą i w większości przeszły one wcześniej jakieś procesy restrukturyzacyjne, i wtedy nie mają większych problemów żeby być firmą konkurencyjną na rynku. Małopolska ma taką swoją specyfikę, gdzie jest bardzo, bardzo dużo firm transportowych mniejszych, jest też konkurencja, która działa momentami bardzo agresywnie. Możliwości podjęcia decyzji w obrębie takiej małej firmy, elastycznego reagowania na potrzeby rynku, na pewno są łatwiejsze niż w przypadku firmy o takiej bezwładności i przy takim poziomie zatrudnienia jak PKS nowosądecki, ale nie ma sytuacji bez wyjścia…
Tu taki mały wtręt –rzeczywiście patrząc na Nowy Sącz to widać, że tzw. prywatni przewoźnicy czyli mówiąc potocznie busiarze stosują dziwną politykę, bo kiedy oni mają ustalone swoje kursy na 5 minut przed PKS-em to wg nich jest wszystko w porządku, ale kiedy PKS ma jakiś odjazd tuż przed nimi to zaczyna się zawodzenie z ich strony, a nikt nie patrzy, że np. busy „Vanpolu”do Mszalnicy odjeżdżają na 5 minut przed PKS-em i w dodatku nie mają tabliczek z rozkładem na przystankach, i zabierają pasażerów, którzy faktycznie czekają na autobusy PKS-u…
Tu jest sytuacja o tyle trudna też dla nas, że tak jak powiedziałem, każdy przewoźnik odjeżdżający z terenu Nowego Sącza ma do wyboru na tę chwilę dwa dworce autobusowe. Jeśli przewoźnik zgłosi wolę i chęć otwarcia nowej linii komunikacyjnej, niekoniecznie musi ją realizować z naszego dworca, czyli z dworca PKS, tylko może to robić z dworca MPK jeśli uzyska tam zgodę. W momencie uzyskania zgody na odjazdy z dworca MPK rozkład jazdy może być właśnie zrobiony w taki sposób jak pan powiedział, czyli praktycznie na każdej linii może sobie ułożyć te wjazdy na stanowiska, czy wjazdy na kolejne przystanki na trasie dosłownie na kilka minut przed istniejącymi już na tej trasie liniami czy firmami, które funkcjonują i tak się bardzo często dzieje. Jest to z mojego punktu widzenia naprawdę nieuczciwa konkurencja, ale nie mamy na to najmniejszego wpływu. Większość tych pozwoleń na linie komunikacyjne w obrębie Nowego Sącza wydaje Wydział Komunikacji miasta Nowy Sącz i przewoźnik nawet nie ma obowiązku nas specjalnie informować o tym, że zamierza utworzyć linię praktycznie na tej samej trasie i po prostu to robi, nie korzystając z naszego dworca. Często dochodzi do takich sytuacji, że praktycznie po tej samej linii komunikacyjnej funkcjonują dwie czy trzy firmy przewozowe, co z punktu widzenia racjonalności ekonomiki dla każdej z nich jest nie do końca uzasadnione. Moim zdaniem cały system tych powiązań komunikacyjnych i realizacji tych linii komunikacyjnych powinien polegać właśnie na tym, żeby było jedno miejsce, w którym moglibyśmy spotkać się wspólnie i wtedy organizator tych przewozów, czyli powiedzmy urząd wydający zezwolenie na takiej linii, koordynowałby te działania. Wtedy nie trzeba by było w ciągu roku dwu-, trzy-, czterokrotnie zmieniać rozkładów jazdy, co też w jakiś sposób wpływa i dezorientuje potencjalnego klienta, bo on się przyzwyczaił od lat, że firma PKS np. realizowała połączenie o godz. 7.40 codziennie rano w kierunku Nowego Sącza, a okazuje się, że w tym momencie między godziną 7.30 a 7.40 on ma do wyboru trzech przewoźników. Został PKS ze swoim autobusem i weszło np. dwóch jakichś przewoźników, i klient teoretycznie ma możliwość wyboru tych partnerów w sposób dowolny, natomiast my jako firmy nie za bardzo mamy możliwość reagowania tutaj przez cały czas, użyję tutaj może takiego sformułowania –„zabawy z przewoźnikami”–kto kogo wcześniej i ile minut wcześniej, przed kim odjedzie czy podjedzie z jakiegoś tam przystanku. Tym bardziej, że tak jak mówię, jeśli z jednej strony, tak jak pan tutaj wcześniej podkreślił, my mamy 5 minut przed nimi odjazd to już jest to działanie monopolisty na rynku, natomiast jeśli oni to robią to jest wszystko OK. Ja się nie do końca z tym zgadzam i przyjąłem tutaj taką postawę, że oczywiście w ramach prawa, ale tych przepisów, które nas obowiązują, chcemy jako firma być naprawdę uczciwą i rzetelną konkurencją w stosunku do pozostałych firm przewozowych. W związku z tym będziemy racjonalizować to co się dzieje w obrębie przewozów, też w taki sposób, że nie będziemy na niektórych liniach udowadniać pozostałym przewoźnikom, że będziemy jeździć w sposób zupełnie nieracjonalny i nieekonomiczny, tylko będziemy skupiać się po prostu na tych liniach, na których ten potencjał rynku oceniany przez nas jest większy i tam będziemy budować swoją pozycję. Czyli nie będziemy się skupiać na fakcie, że wozimy wszystkich i wszędzie, i z każdego miejsca, tylko będziemy to robić tam, gdzie będzie to naprawdę uzasadnione i racjonalne z ekonomicznego punktu widzenia. Firma PKS Nowy Sącz zmienia troszeczkę swoje podejście w kierunku racjonalności działań, co nie do końca było realizowane w poprzednich latach w tej firmie. Realizowało się połączenia, które były – z mojego punktu widzenia – często połączeniami, można wręcz powiedzieć, „na życzenie”. Być może kiedyś w przyszłości, szczególnie na liniach turystycznych będzie to można zrobić tak, jak to robi np. MPK Kraków, gdzie funkcjonują małe minibusy, które działają jak taksówka na telefon. Jest to o wiele łatwiejsze w obrębie większej aglomeracji, natomiast nie do końca jest to racjonalne w przypadku takiej komunikacji podmiejskiej, która jest główną sferą naszej działalności.
Zwłaszcza, że w Krakowie to Unia Europejska pokrywa koszty tego programu…
Dokładnie tak, natomiast ostatnia opinia Ministra Rozwoju Regionalnego z lipca 2008 roku, jednoznacznie stwierdza, że w programach strukturalnych UE na lata 2007 –2013 dla tego rodzaju transportu jaki realizuje PKS Nowy Sącz nie mamy co liczyć na praktycznie żadne rodzaje pomocy. Ta pomoc została w zasadzie ograniczona tylko do połączeń kolejowych i do połączeń lotniczych, natomiast ten transport lokalny, regionalny –poza obrębem wielkomiejskim –praktycznie nie będzie w ogóle dotowany. Czyli duże aglomeracje np.: Kraków, Poznań, aglomeracja śląska, Warszawa będą mogły się starać o środki na realizację nowych czy nowoczesnych rozwiązań komunikacyjnych, natomiast takie miejscowości jak Nowy Sącz, a generalnie okolice Nowego Sącza –nie mają na co liczyć, po prostu nie ma szans zdobycia jakichś dodatkowych środków z UE.
Czy czekają nas zatem kolejne cięcia połączeń i likwidacje kursów oprócz tych, które już miały miejsce pod koniec sierpnia?
My od 1 września zlikwidowaliśmy te linie, które z punktu widzenia działania firmy były po prostu najbardziej nierentowne. Powiedzmy, że osiągnięcie przychodów na poziomie, w przypadku niektórych linii, 30 –40 groszy, czy 60 –80 groszy, maksymalnie do złotówki, to jest dokładanie praktycznie do każdego kilometra przejechanego na poziomie półtora do często dwóch zł. Zakładając proszę państwa skalę, że liczba przejechanych kilometrów tylko w przypadku tych linii, które zostały zlikwidowane to dziennie jest około 2 tysiące kilometrów, to proszę sobie to pomnożyć razy 2 zł., razy ilość dni w tygodniu. To była strata generowana przez realizację tych przewozów. Proszę sobie to pomnożyć razy 50 tygodni i państwo macie pełny obraz jak to się przekładało na rachunek firmy. Ja podjąłem taką decyzję, oczywiście zdając sobie z tego sprawę, że może to rodzić jakieś reperkusje ze strony klientów, samorządów. Natomiast staramy się wszędzie tam, gdzie jesteśmy zapraszani, w sposób naprawdę taki racjonalny, rzetelny informować naszego potencjalnego klienta, informować samorządy. Staramy się robić zawsze te działania informujące i wyprzedzające wcześniej tak, żeby po prostu nasi klienci i potencjalni klienci nie byli zaskakiwani tymi działaniami i naprawdę tutaj myślę, że te zmiany zostały przyjęte ze zrozumieniem dlatego, że każda osoba, która zadzwoniła do nas, każda instytucja, została naprawdę w sposób rzetelny poinformowana o tym, dlaczego musieliśmy to zrobić. To nie jest tak, że do niektórych linii w jakiejś perspektywie czasowej być może nie wrócimy, ale to będzie związane z tym, że pojawią się jakieś nowe możliwości w sferze taboru. W związku z tym, że w naszej firmie praktycznie 95 –96 % taboru to są autobusy duże, o dużej pojemności, a na niektórych liniach naprawdę wystarczyłyby właśnie te przysłowiowe busy na 18 –20 osób i wtedy ten rachunek ekonomiczny jest inny. Koszty zatrudnienia kierowców pozostają w miarę stałe, natomiast znacznie spadają koszty związane ze zużyciem paliwa i ten poziom efektywności ekonomicznej przy wypełnieniu tego pojazdu jest zupełnie inny. Działanie jest o wiele bardziej racjonalne przy tych mniejszych pojazdach i na pewno będziemy podejmować też działania żeby przynajmniej część tego taboru, myślę, że na poziomie docelowo 10 –15 % – to jest takie minimum, które zakładam gdzieś tam w planach zakupowych – to będą właśnie takie pojazdy dobrze doposażone, z klimatyzacją, nowoczesne, które będą mogły realizować te połączenia w soboty, w niedziele i na liniach, które są z naszego punktu widzenia obiecujące –tak bym to określił. Czyli nie będziemy wykonywać jakichś kolejnych ruchów w kierunku likwidacji, tylko będziemy po prostu racjonalizować te działania w obrębie tego, co już mamy, bo zbudowanie linii komunikacyjnej to jest długi okres czasu, przyzwyczajenie ludzi do korzystania, przede wszystkim do stałości w obrębie tej linii, to jest proces długotrwały i takie budowanie trwa czasem nawet 2 –3 lata. Natomiast zamknięcie takiej linii i powrót na nią, odbudowa, to też jest długi okres i to nie jest takie łatwe. Komuś się może wydawać, że to jest jeden podpis. Do tego jest zrobiona naprawdę rzeczowa analiza i robimy takie analizy zawsze, przynajmniej ja tak robię w tej firmie, że ta analiza jest robiona w okresie kilku miesięcy. Nie jest to robione z 1 –2 miesięcy wstecz, tylko jest ta analiza robiona na poziomie 7 do 12 miesięcy. I mając taką dosyć dobrze zrobioną analizę wpływów i kosztów, jeśli decyzja jest podjęta, to naprawdę jesteśmy w 100 % pewni, że ona jest podjęta w sposób właściwy. Nie jest to decyzja podejmowana od tak sobie. Ona jest poparta naprawdę rzeczowymi argumentami.
Wróćmy jeszcze do kwestii zakupu nowego taboru. Czy jest jakaś realna szansa na jego odmłodzenie? Ostatnie fabrycznie nowe autobusy (Solbusy C9,5) zostały wzięte w leasing bodajże w 2005 r. Od 3 lat nie kupiono nowego pojazdu, a przez ten czas tabor zasilały tylko pojazdy używane…
Tak, a w dodatku w ciągu dwóch najbliższych lat 50 autobusów czeka fizyczna likwidacja …Co do zakupów – to wszystko będzie zależało też w dużej mierze, nie ukrywam, od tego jakie zamiary co do naszej firmy będzie miał nowy właściciel. Ja zaproponowałem taką restrukturyzację technologiczną, która będzie polegała na tym, że firma w najbliższych latach powinna ograniczyć liczbę autobusów z tych 140 powiedzmy do 120, natomiast przejść w kierunku zakupów nowszego taboru, ja nie mówię, że to będą tylko nowe autobusy, natomiast na pewno nie będziemy kupować autobusów 20 – to, 30 – to letnich jak to było robione do tej pory. Raczej będą to zakupy pod realizowanie konkretnych celów, które zakładamy. Czyli jeśli chcemy potencjalnie zwiększyć wynajmy, to będziemy chcieli kupić autobusy takie, które mogą realizować przewozy w obrębie Unii Europejskiej i żeby to były autobusy nowoczesne. Na liniach pospiesznych chcemy też unowocześnić tabor, bo w tym momencie często też przegrywamy z konkurencją może nie tyle jakością świadczonych usług, ale przestarzałym taborem, którym realizujemy te połączenia. Szczególnie na naszym dworcu w Krynicy widzimy, że w momencie kiedy na kurs do Warszawy podjeżdża nasz Mercedes czy podjeżdża nasz „San”, czyli stosunkowo przyzwoite autobusy, to wypełnienie tego autobusu jest zupełnie inne niż w momencie kiedy podjeżdżamy wysłużonym Jelczem. Nie ukrywam, że pasażerowie w tym momencie patrzą też na komfort podróżowania, bo mając porównywalny poziom cen, mając do wyboru przy często 30 – to stopniowym upale możliwość klimatyzacji i miłego, zadbanego wnętrza, wybierają właśnie ten autobus, nie do końca czasem kierowca, który go prowadzi współgra z tym wszystkim, ale na pewno pierwsze wrażenie jest bardzo ważne i to wrażenie będę chciał na pewno zmienić, czyli będziemy chcieli realizować te zakupy w taki sposób, żeby to logo nowosądeckiego PKS-u, które jest znane tutaj dosyć szeroko, na tym obszarze z racji istnienia firmy od ponad 50-ciu lat, było kojarzone pozytywnie. Jest moim zamiarem ten wizerunek firmy zmienić i mam nadzieję, że to się uda.
Poprzedni prezes pan Józef Jarecki wspominał już kilkanaście miesięcy temu o planach zakupu autobusów zasilanych gazem ziemnym (CNG). Pierwsze takie pojazdy miały wozić pasażerów w ramach obsługiwanej przez PKS Nowy Sącz Komunikacji Uzdrowiskowej w Krynicy i Muszynie. Czy temat ten nadal pozostaje aktualny?
Po gruntownej analizie tych prób oceniam, że praktycznie mamy bardzo małe szanse na to żeby dostać środki z UE na te autobusy i temat chyba zostanie zawieszony na jakiś czas. Ja nie twierdzę, że do tego tematu nie wrócimy, natomiast generalnie zapowiedzi dotyczące znacznych podwyżek cen gazu w przyszłych latach stawiają pod znakiem zapytania racjonalność podejmowania takiej decyzji. Zakup samego taboru to jest też ok. 20 do 30 % droższy w przypadku taboru nowego, a tylko taki tabor bym tutaj widział. Nie wyobrażam sobie w ogóle gdyby to miał być tabor CNG żebyśmy kupowali autobusy mające przebiegi 500, 600, 700 tys. bo to by było po prostu nieracjonalne ekonomicznie. Natomiast autobusy nowe w stosunku do tradycyjnego, klasycznego autobusu na olej napędowy są droższe na poziomie, zależy od firmy, 20 do 30 % i jest to znaczny koszt, natomiast potencjalna podwyżka cen gazu, jak to dokładnie przeanalizowaliśmy, nie do końca potwierdza właśnie racjonalność podejmowania takiej decyzji, poza tym bardzo kosztowna do zrealizowania jest sama stacja tankowania gazu. W tym momencie jest to rząd wielkości na poziomie 2 do 3 milionów zł. żeby to był taki proces tankowania szybkiego. Te próby, które były robione tutaj w Nowym Sączu też traktuję w kategorii bardziej doświadczeń, a nie faktycznych prób, bo tankowanie jednego autobusu – proszę sobie wyobrazić – zajmowało kilka godzin, często całą noc. To proszę przełożyć sobie w jaki sposób się to rozkłada na organizację pracy w firmie która ma 140 autobusów do dyspozycji. Natomiast na dzień dzisiejszy z mojego punktu widzenia o wiele bardziej racjonalne jest dokonanie zakupu sprawdzonych, uznanych marek. W tej chwili silniki Diesla mają już tak restrykcyjne normy jeśli chodzi o ekologię, że naprawdę jakby nas było stać jako firmę na kupowanie nowych autobusów, to ja zdecydowanie wybieram zakup klasycznego taboru. Tabor CNG też nie do końca jest dobry ze względu na warunki klimatyczne w rejonie Nowego Sącza, szczególnie jeśli chodzi o Krynicę –tam też były robione te próby i nie do końca się to sprawdziło –mówiąc delikatnie. To co było próbowane tutaj w firmie było takie dość mocno awaryjne i patrząc nawet po kosztach eksploatacyjnych jakie były w okresie tych kilku miesięcy poniesione, to było to bardziej, powiedzmy, na zasadzie kosztownego doświadczenia, tak to oceniam, niż faktycznie jakiegoś działania, które by miało prowadzić do obniżenia kosztów.
Czy fakt iż właścicielem spółki jest samorząd województwa małopolskiego pozwala sądzić, że to właśnie samorząd wyłoży jakieś środki finansowe na zakup nowego taboru?
W planach rozwoju spółki, które chcę przedstawić samorządowi województwa, wskazuję w sposób jednoznaczny, że jeśli wolą nowego właściciela będzie to, żeby ta firma trwała i żeby się rozwijała, to ta firma musi zostać dokapitalizowana. To nie ulega wątpliwości. Z mojego punktu widzenia poziom kapitalizacji spółki w wysokości 2 850 000 zł., przy tym potencjale którym ona dysponuje dzisiaj, jest zdecydowanie za niski. Poziom kapitalizacji, w momencie kiedy firma była komercjalizowana, gdy osiągnęła status jednoosobowej spółki Skarbu Państwa powinien być na poziomie przynajmniej od 7 do 10 milionów zł. I to by była taka, jak dzisiaj oceniam, realna wartość tego kapitału podstawowego. Będę naprawdę gorąco namawiał do tego i mam nadzieję, że zostanie to zaakceptowane przez zarząd województwa małopolskiego, żeby tę spółkę dokapitalizować. I z naszego punktu widzenia, zresztą tak to już przedstawiałem we wstępnych rozmowach, że to potencjalne dokapitalizowanie przeznaczamy na inwestycje i tylko na inwestycje, a nie na spłatę długów.
Przy tej okazji chcieliśmy zapytać też o taką kwestię – czy samorząd województwa małopolskiego jako właściciel trzech PKS-ów: w Krakowie, w Nowym Sączu i w Wadowicach nie zdecyduje się, szukając oszczędności, na zrealizowany już np. w województwie lubelskim plan konsolidacji spółek przewozowych? Tam powstał PKS Wschód, tu mógłby powstać np. PKS Małopolska. Czy jest coś Panu wiadome o takich planach?
Z tego co wiem decyzje dotyczące jak gdyby wstępnej takiej konsolidacji pomiędzy Krakowem a Wadowicami już zapadły. Natomiast jeśli chodzi o PKS Nowy Sącz, wydaje mi się, że tutaj potencjalnie taka możliwość istnieje. Myślę, że skonsolidowanie tych trzech PKS-ów to w jakiejś perspektywie czasowej byłoby dobre rozwiązanie dla tych spółek dlatego, że w znacznym stopniu zracjonalizowałoby tutaj koszty. To jest tak –potencjalne występowanie –i to też pokazuję w tym programie naprawczym –potencjalne występowanie jeśli chodzi o: zakup paliwa, zakup taboru, zakup części zamiennych, ujednolicenie tego taboru, czyli powiedzmy nawet stworzenie, jeśli by to funkcjonowało w obrębie każdej tej spółki jak gdyby osobno, ale stworzenie magazynów z określonym poziomem części zamiennych, możliwość takiego szybkiego reagowania, elastycznej wymiany. My przejeżdżamy przez Wadowice praktycznie codziennie, natomiast z PKS-em krakowskim wykonujemy tych kursów kilkanaście w ciągu doby –mając, oczywiście w pewnym zakresie, ten sam tabor, to nawet w przypadku awarii, nawet pożyczając od spółki, to mamy tę część w ciągu 2, 3, 4 godzin –tak sobie to wyobrażam. Natomiast w tym momencie jest tak, że z racji tego że każda z tych firm realizuje swoją politykę w sferze zakupu taboru, w sferze zatrudnienia, w sferze pozyskiwania tego paliwa, to każdy ma inne warunki graniczne. Wydaje mi się, że na pewno pozwoliłoby to obniżyć zatrudnienie w tych spółkach. Gdyby jeszcze dołożyć tutaj argument w postaci Regionalnego Dworca Autobusowego, który mógłby być też taką bazą dla wielu działań tych firm, to mogłoby to zbudować naprawdę nową jakość w stosunku do każdej spółki i myślę, że byłaby możliwa też wymiana doświadczeń. Są firmy w Polsce które zostawiły tę nazwę PKS, bo jest ona kojarzona w Polsce jednoznacznie od kilkudziesięciu lat z komunikacją, które w tej chwili są spółkami prawa handlowego, które zmieniły właścicieli i dobrze sobie dają radę na konkurencyjnym rynku. Małopolska jest specyficzna, bo jest tutaj bardzo mocna, bardzo silna konkurencja przewoźników prywatnych, ale te firmy takie jak PKS Nowy Sącz też muszą być w tym momencie zarządzanie tak jak firma prywatna, po prostu nie ma innej drogi. Mimo że to jest firma z praktycznie większościowym, czy 100 % udziałem Skarbu Państwa, to ona musi być zarządzana nowocześnie. Nie wiem na ile te pomysły zostaną zaakceptowane przez zarząd województwa małopolskiego, no ale mamy też swoich przedstawicieli w zarządzie i myślę, że ich głos też będzie w jakiś sposób słyszalny. Tych przedstawicieli mamy od lat, prawda? Nowosądecczyzna ma swój potencjał, który jest duży, ja to tak oceniam i mam nadzieję, że te nasze głosy z Nowego Sącza, nie tak odległego przecież od Krakowa, zostaną usłyszane.
Miejmy nadzieję, że tak będzie. Chciałbym przejść jeszcze do „gorących”w ostatnim czasie kwestii, mianowicie do spraw związanych z funkcjonowaniem dworca PKS w Nowym Sączu. Trochę już poruszyliśmy ten temat, ale chciałbym jeszcze na moment do niego wrócić. Pisaliśmy niedawno w „InfoBusie”o reorganizacji ruchu na nowosądeckim dworcu. Czy uważa Pan, że te zmiany wystarczą by usprawnić odprawy autobusów i busów wszystkich przewoźników, czy też można się spodziewać jakichś kolejnych zmian?
Myślę, że usprawnienie już nastąpiło. Tutaj mogę też z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że te zmiany, które zostały już zrealizowane, praktycznie zaczęliśmy to robić od końca sierpnia, w zasadzie one już funkcjonują. Pozwoliły one na udrożnienie tej uliczki z której wyjeżdżają busy. Usprawniliśmy ruch w ten sposób, że busy nie muszą korzystać z przejazdu przez całą uliczkę od strony ul. Długosza do al. Wolności, tylko mają w tym momencie przejazd przez płytę dworca i w zasadzie plusy tych zmian są następujące: raz, że skracamy długość tego przejazdu, dwa poprawiamy znacznie bezpieczeństwo w obrębie tej ulicy, trzy przenieśliśmy taksówki do tyłu. W tym momencie jesteśmy już po przetargu pod stanowiska TAXI. Zostało tam złożonych kilkanaście ofert. W związku z tym uporządkujemy też strefę tych stanowisk dla postoju TAXI. Myślę, że to wszystko przynosi już efekty takie, że sama płyta dworca zaczyna się robić bardziej przyjazna dla naszych klientów, dla firm przewozowych. Zaczęliśmy to robić już pod koniec sierpnia dlatego, że widzieliśmy już bardzo duże problemy przed wprowadzeniem tego szczytu przewozowego czyli początkiem roku szkolnego – pojemność tego dworca została jak gdyby wyczerpana. Dlatego zostały podjęte takie ruchy. To nie jest działanie skierowane przeciwko komukolwiek, bo przewoźnicy którzy korzystają z naszego dworca przynoszą nam też dochody i jestem bardzo daleki od tego, żeby toczyć tu z kimkolwiek wojny, tylko po prostu pewne działania musieliśmy zracjonalizować. Jeszcze będę chciał wystąpić do wszystkich firm, które korzystają w tym momencie z dłuższego parkingu na płycie dworca, chodzi mi o duże pojazdy, nie ma tych firm dużo ale są, i zaproponuję im nawet nieodpłatnie korzystanie z naszej zajezdni przy ul. Wyspiańskiego, żeby ten dworzec jeszcze udrożnić. Wprowadziliśmy taką służbę nadzoru ruchu, są to w tej chwili 2 osoby i myślę, że 2 osoby docelowo wystarczą i powiedzmy skoordynują te działania na samej płycie dworca i obok niej. I przynosi to spodziewane efekty, tzn. nie ma problemu w tej chwili z podjazdami na stanowiska, czy to firm prywatnych czy naszej firmy. Ten proces wjazdów i wyjazdów z dworca staje się powoli takim procesem ciągłym, bez jakichś tam nieporozumień, które w poprzednich miesiącach były i dochodziło tam do różnych sporów, mniejszych czy większych, pomiędzy przewoźnikami i naszymi służbami.
Jako, że wizja powstania nowego dworca regionalnego w Nowym Sączu z różnych przyczyn pozostaje póki co, bardzo odległa czy planowane są jakieś prace np. budowa zadaszenia nad stanowiskami na dworcu?
Nie ukrywam, że te dochody, które potencjalnie zyskujemy za obsługę pozostałych przewoźników chcemy inwestować w dworzec. Będziemy chcieli naprawdę małymi krokami, bo nie ukrywam, że w tej chwili nas nie stać na inwestycje idące w setki tysięcy zł., ale będziemy chcieli poprawiać wygląd tego dworca, którym dysponujemy w tym momencie. Myślimy o tym tak: najpierw chcemy, i to jest dla nas priorytet, wyremontować tą ulicę z której odjeżdżają busy i taksówki, poprawić tam nawierzchnię chodnika, udrożnić tą uliczkę. Kolejnym etapem to będzie, w związku z tym, że pojemność tego naszego dworca no jest taka jaka jest wewnątrz budynku, no i nie jest za duża, szczególnie w sytuacji niesprzyjających warunków atmosferycznych ci nasi potencjalni klienci są narażeni na opady deszczu, śniegu itd., więc chcemy stopniowo też na stanowiskach odjazdowych postawić takie wiaty, które będą ich zabezpieczać przed tym i myślę, że stosunkowo szybko w tym kierunku pójdziemy. Nie wiem czy to będą zupełnie nowe wiaty czy będziemy gdzieś szukać jakichś może nawet używanych, ale w dobrym stanie, ale żeby tę kwestię poprawiać. Rozpoczynamy też taką intensywną akcję jeśli chodzi o umieszczanie reklam w obrębie dworca przy pl. Dąbrowskiego. Pieniądze z tych reklam też będę chciał przeznaczyć na to, żeby poprawiać generalnie od strony organizacyjnej i estetycznej, i takiej powiedzmy przyjazności dla tego potencjalnego klienta, sam dworzec i jego najbliższą okolicę.
Czyli ta uliczka z której odjeżdżają busy i przy której znajduje się postój TAXI też należy do PKS-u?
Tak, tutaj chcę wyjaśnić też tę sprawę. Praktycznie od ścian budynków z jednej strony do ścian budynków z drugiej strony –cały ten teren to jest teren w dzierżawie wieczystej dla PKS-u. Ta uliczka Staszica z drugiej strony, tam gdzie znajduje się siedziba PSS-u, gdzie znajduje się Eurobank, ta wyasfaltowana uliczka, to też jest wszystko teren firmy PKS Nowy Sącz. Czyli dworzec autobusowy nie kończy się wraz z elementami konstrukcyjnymi ogrodzenia, tylko to wszystko co jest od ściany do ściany, z jednej i drugiej strony, to jest teren dworca. My za to jako administrator odpowiadamy, również za bezpieczeństwo. Chcemy to wszystko poprawić. Na razie to funkcjonuje jak funkcjonuje, ale myślę, że te zmiany będą stosunkowo szybko widoczne. Oczywiście, tak jak powiedziałem, będziemy to wszystko robić małymi etapami, zresztą staramy się też to co robimy robić w godzinach, może nie tak jak większość firm, ale w godzinach popołudniowych i nocnych nawet. Prace, które wykonujemy, one w żaden sposób nie wpływają na funkcjonalność dworca w tych normalnych godzinach jego funkcjonowania. To co robimy ustawiamy w taki sposób, żeby to naprawdę nikomu nie przeszkadzało.
I ostatnie moje pytanie. Chciałbym tu wrócić do kwestii relacji sądeckiego PKS-u z prywatnymi przewoźnikami. Pojawiły się ostatnio w lokalnej prasie stawiane przez panią Kaczmarczyk (prezes Zrzeszenia Prywatnych Przewoźników Osobowych „Ziemia Sądecka”) zarzuty względem PKS-u o nieuczciwą konkurencję i zbyt wysokie opłaty za korzystanie z dworca. Podobno sprawą zajmuje się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów?
To jest fakt i ja nie będę tu robił wielkiej tajemnicy. Dostaliśmy takie pismo. Po pierwsze – odniosę się do tego w jaki sposób uczciwą konkurencję stosuje pani Kaczmarczyk próbując uruchomić właśnie w tym momencie trasę do Piwnicznej – Kosarzysk. Chce realizować, o ile dobrze pamiętam, 11 kursów i każdy z nich jest na poziomie 5 – 7 minut przed naszym kursem i chce to realizować z dworca MPK. Czyli to jest takie rozumienie przez panią Kaczmarczyk zasad zdrowej konkurencji. Tutaj ona realizuje zdrowe zasady konkurencji ustawiając całą linię 5 minut przed naszymi odjazdami i to jest wg niej zdrowa konkurencja. Natomiast uważam, że myśmy przyjęli na poziomie naprawdę przyzwoitym kwotę za wjazd na dworzec. Ona jest na poziomie 4 zł. Chcę wyraźnie podkreślić, że to jest 4 zł na dzień dzisiejszy. Nie jest to 5 zł., i nie jest to 10 zł., tak jak to w wypowiedziach pani Kaczmarczyk się pojawia, ale myślę, że w związku z tym chyba podniesiemy tę kwotę do 5 zł., żeby potwierdzić słowa pani Kaczmarczyk. Czy to jest 5 zł.? Nigdy nie było 5 zł. i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Natomiast ja przyjąłem też taką zasadę , która nie do końca była w firmie stosowana do sierpnia tego roku, że wszyscy przewoźnicy, którzy korzystają z naszych usług mają takie same warunki wejściowe. Nikogo nie wyróżniam, nikogo. Upusty, które przewoźnicy mają za wjazdy wynikają tylko z naszego regulaminu dworca i one w zasadzie dotyczą ilości wjazdów na dworzec – jeden przewoźnik będzie miał 2 % upustu od tych 4 zł., inny będzie miał 3 %, ktoś inny jeszcze może mieć nawet 5 %. Natomiast wszyscy w tym momencie, jeszcze raz to powtarzam, mają jedną stawkę: jest to 4 zł. w przypadku wjazdu małego autobusu do 25 miejsc, natomiast jeśli jest to autobus duży jest to 8 zł. Odnosząc to np. do stawki, która jest w tym momencie dla busów chociażby w Nowym Targu gdzie jest to 10 zł., to nie wydaje mi się, żeby ta kwota była kwotą wygórowaną. Jeszcze jedną rzecz chcę podkreślić, że my jako firma, i proszę mi wierzyć, nie mamy żadnego wpływu na to, że jakaś firma przewozowa chce korzystać z naszego dworca. Ja jako prezes nie jestem w stanie przekonać i namówić ani pani Kaczmarczyk, ani każdej potencjalnej firmy, żeby ona wybrała nasz dworzec. W tym momencie niestety przepisy ustawy antymonopolowej w sposób jednoznaczny wskazują jako monopolistę tego, kto ma ponad 40 % udziałów w rynku. No niestety –Nowy Sącz w tym momencie ma dwa dworce –jeden to jest PKS, drugi to jest MPK. Jak by tego nie liczyć to wychodzi po 50 %. Być może to jest podstawowy argument, którego pani Kaczmarczyk użyła, że jesteśmy monopolistą. Ale gdyby miasto Nowy Sącz postarało się o trzeci dworzec, to mamy po 33,3 % i wtedy już nie jesteśmy monopolistą z punktu widzenia przepisów obowiązującego prawa. My oczywiście musimy stosować tutaj reguły prawa i musimy się odnieść do tego postępowania, które zostało wobec nas wszczęte. W tym momencie przygotowujemy naprawdę bardzo mocne argumenty przeciwko tym zarzutom i mam nadzieję, że nasze racje zostaną uwzględnione. Wstępnie to już wyjaśniałem w rozmowie z urzędnikami UOKiK i te wyjaśnienia wstępnie zostały przyjęte. W tym momencie przygotowujemy wersję w formie pisemnej i z odpowiedzią na zarzuty pani Kaczmarczyk. Ale nie wydaje mi się żebyśmy w jakikolwiek sposób naruszyli w tej kwestii prawo. W obrębie Nowego Sącza ilość przewoźników którzy funkcjonują jest tak duża, że mówienie tutaj o roli monopolisty to jest naprawdę grubą przesada.
Życzymy zatem powodzenia w realizacji planu naprawczego i w postawieniu spółki „na nogi”.
Myślę, że spółka cały czas stoi „na nogach”tylko to jest tak, powiedzmy…nawet dobry bokser, użyję takiego porównania, czasem trafia w ringu na godnego siebie przeciwnika, a my niestety w tym momencie jesteśmy w takiej sytuacji, że na ringu jest trochę więcej niż jeden przeciwnik i musimy tę uwagę rozkładać na wiele sfer. Ale myślę, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Chcę tu jeszcze jedną rzecz podkreślić, że staram się jako prezes zmienić trochę mentalność i podejście pracowników, którzy długie lata w tej firmie pracują i pojawiła się nadzieja na to, że wielu z nich zrozumiało, że można pewne rzeczy robić inaczej, i cieszę się z tego. To jest mój taki mały pierwszy sukces o którym mogę już powiedzieć, bo widzę zmianę podejścia w stosunku do tej pracy jaką się wykonuje. To już jest cenne, bo to w perspektywie czasowej dobrze też rokuje. Ale, tak jak mówię, staram się, jeszcze tego nie powiedziałem wcześniej, że staram się spotykać z ludźmi, z pracownikami, praktycznie z każdego działu. Już kilka takich spotkań się odbyło, gdzie w sposób rzetelny prosty przekazuję jakie są zamierzenia zarządu, co chcemy realizować w tej firmie, żeby ludzie też wiedzieli dlaczego musimy pewne sprawy podjąć, aby znali sposób w jaki chcemy te sprawy podjąć, żeby to był przekaz bezpośredni dla pracowników tej firmy. Chcę, żeby nie wyrabiali sobie poglądu na temat firmy której są pracownikami poprzez relacje prasowe, poprzez mniej czy bardziej życzliwe komentarze ludzi z zewnątrz. Z tego co wiem, to też w poprzednim okresie nie do końca to było tak realizowane, czyli nawet jeśli były jakieś rozsądne, sensowne działania, to i tak opinia na temat tych działań była tworzona poza firmą. Ja chcę to też zmienić.
Dziękujemy bardzo za rozmowę i jeszcze raz życzymy Panu powodzenia w realizacji tych planów.
Dziękuję bardzo.