Proces ws. autobusowego wypadku w Leszczawie
22marca ma się rozpocząć proces kierowcy ukraińskiego autokaru oskarżonego oumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierćponiosły trzy osoby, a 50 odniosło obrażenia, w tym kilkoro ciężkie. Dokatastrofy doszło w sierpniu ub.r. w Leszczawie Dolnej (Podkarpackie).
Procesbędzie się toczyć w Sądzie Okręgowym w Przemyślu. Jak poinformowała w piątekPAP rzeczniczka tego sądu, sędzia Małgorzata Reizer, na pierwszy termin, opróczoskarżonego, wezwani zostali także pokrzywdzeni.
Jak informowała PAP w dniu skierowania aktu oskarżenia zastępca prokuratoraokręgowego w Przemyślu prok. Beata Starzecka, 42-letni Mykoła Ł. nie przyznałsię do zarzucanych mu czynów. Przebywa w areszcie. Za zarzucany mężczyźnie czynKodeks karny przewiduje karę od roku do 12 lat pozbawienia wolności.
Pechowy piątek
Do wypadku doszło na drodze nr 28 między Przemyślem a Sanokiem kilka minutpo godz. 22 w piątek 17 sierpnia 2018. Autokar, którym podróżowały – opróczkierowcy – 53 osoby, na ostrym zakręcie przebił barierę energochłonną, zjechałz pasa jezdni i stoczył się z wysokiej, trawiastej skarpy, kilkakrotniekoziołkując.
W wypadku zginęły trzy osoby, które zostały przygniecione przez przewróconyautokar. Pozostali pasażerowie doznali obrażeń ciała, w tym kilkoro ciężkich.Ofiary śmiertelne to dwie kobiety w wieku 30 i około 50 lat oraz 31-letnimężczyzna. Autokarem jechała wycieczka ze Lwowa do Wiednia.
Zdaniem oskarżyciela
Według aktu oskarżenia kierowca autokaru umyślnie naruszył zasadybezpieczeństwa i spowodował katastrofę w ruchu lądowym. Na trasie przejazdu niezachował bowiem należytej ostrożności, jechał z prędkością znacznieprzekraczającą dozwoloną, przez co „godził się na spowodowaniekatastrofy”.
Jak ustalił biegły z zakresu ruchu drogowego, kierowca na odcinku drogipoprzedzającym zdarzenie jechał z prędkością 82 do 85 km przy obowiązującym ograniczeniudo 50 km/h, a później jeszcze szybciej, bo 100-102 km na godzinę. Natomiast wmiejscu katastrofy, gdzie było ograniczenie do 30 km jechał z prędkością 70-72km/h.
Ponadto Mykoła Ł. miał zignorować tablice ostrzegawcze na odcinku zeznacznym spadkiem terenu i niebezpiecznymi zakrętami.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Zdaniem kierowcy
Prok. Starzecka podała, że w czasie przesłuchań mężczyzna nie przyznał siędo popełnienia zarzucanego mu czynu. Utrzymywał, że od kiedy zobaczył znakinformujący o serpentynach na drodze, jechał z prędkością 50-60 km na godz.,natomiast znaku o ograniczeniu prędkości do 30 km nie zauważył, widziałwcześniej znak o ograniczeniu do 50 km/h. Przyznał, że w krytycznym momencieusiłował hamować. Twierdził, że próbował użyć hamulca górskiego, który niezadziałał, a ręcznego nie zdążył zaciągnąć.
Ponadto przyznał, że droga była trudna, nawierzchnia śliska i była mgła.Mówił, że trasę podróży i przekroczenie polsko-ukraińskiej granicy przezprzejście w Krościenku wyznaczyło biuro podróży – organizator wycieczki, a onnie znał tej drogi i prowadziła go nawigacja.
Mykoła Ł. jest kierowcą od 10 lat, od około 6 lat pracuje jako kierowcaautokarów turystycznych, a od stycznia 2018 r. jeździł na trasachmiędzynarodowych, w tym do Austrii, Włoch, Niemiec, Czech. W autokarze miał zmiennika,ale – jak powiedziała prokurator – całą drogę od wyjazdu ze Lwowa – od okołogodz. 15.30 w piątek polskiego czasu (16.30 ukraińskiego) – prowadził sam. Byłtrzeźwy. (PAP)
„