Proces kierowcy autobusu w Katowicach. Obrona chce uniewinnienia
26 września w Sądzie Okręgowym w Katowicach ruszył kolejny dzień procesu kierowca autobusu, który w lipcu 2021 r. w centrum miasta przejechał 19-letnią dziewczynę,
We wtorek sąd wysłuchał mów oskarżonego, który nie przyznaje się do winy, oraz trojga jego obrońców. Z kolei według prokuratury, kierowca celowo wjechał w ludzi, a autobus prowadził będąc pod wpływem środka działającego podobnie jak alkohol. Obrona zakwestionowała jednak obydwa te zarzuty, dowodząc, że w tej sprawie nie można mówić o zamiarze i fakcie zabójstwa. Wyrok w tej sprawie zapadnie 27 września.
To był wypadek
33-letni Łukasz T., który od dnia zdarzenia przebywa w areszcie, nie przyznaje się do winy. Całą sytuację określa jako wypadek, do którego doszło dlatego, że obawiał się agresywnego zachowania osób przebywających na jezdni i próbował odjechać. Podczas wtorkowej rozprawy oskarżony ponownie przeprosił rodzinę 19-latki.
„Jestem rodzinie pokrzywdzonej to winny. Będę przepraszał jeszcze bardzo, bardzo długo, bo to ja kierowałem tym autobusem, nikt inny; czuję się w obowiązku przeprosić” – powiedział w sądzie Łukasz T. Jak mówił, jest mu żal, smutno i wstyd, że doszło do takiego zdarzenia z jego udziałem. Zadeklarował chęć pomocy rodzinie zmarłej Barbary Sz. „Wiem, że to nie przywróci życia pani Basi; ojciec nie odzyska córki, a dzieci matki” – mówił. „Zrobiłbym wszystko, żeby pani Basia mogła żyć” dodał.
Oskarżony przyznał, iż błędem było, że w ogóle podjechał w pobliże grupy uczestniczącej w bójce. Mówił o swoim poczuciu zagrożenia w tamtym momencie i tłumaczył aspekty techniczne dotyczące m.in. widoczności z perspektywy kierowcy autobusu. Sytuację określił jako zbieg nieszczęśliwych wydarzeń. Podkreślił, że nigdy nie zamierzał nikogo skrzywdzić, a do wypadku doszło – jak mówił – nieumyślnie.
Jeden z obrońców Łukasza T., mec. Waldemar Murek zwrócił uwagę, że prokuratura nie wskazała żadnego motywu, jakim miałby kierować się oskarżony dokonując zarzucanego mu zabójstwa. Oskarżenie – mówił mecenas - kwestionuje natomiast obawę i strach, które - co podkreśla obrona - kierowały Łukaszem T., kiedy odjeżdżał z miejsca, gdzie trwała bójka. Adwokat mówił o nagonce na oskarżonego i ocenił, że opinia publiczna wydała już w tej sprawie niekorzystny dla Łukasza T. wyrok. Przyznał, że śmierć 19-latki była straszną tragedią, apelował jednak o obiektywne spojrzenie na sprawę.
Mec. Przemysław Moroz podkreślał dynamiczne okoliczności, w jakich doszło do zdarzenia – toczącą się przy autobusie bójkę – oraz postrzeganie tej sytuacji przez kierowcę. Przytaczał oceny samego oskarżonego i jednego ze świadków, zgodnie z którymi przed odjazdem autobusu uczestnicy bójki mieli się rozstąpić. Adwokat zwrócił uwagę na poczucie zagrożenia kierowcy związane z sytuacją wokół pojazdu, m.in. harmidrem, kopnięciem w reflektor czy parciem na drzwi. Przypomniał, że zdarzenie było nagłe i trwało kilkanaście sekund; tym bardziej trudno dziś ilustrować stan jego świadomości w tym momencie oraz wnioskować o jego zamiarach - dowodził.
opinie biegłych
Mecenas Moroz odniósł się też do opinii powołanych w tej sprawie biegłych, oceniając je jako niejednoznaczne i niedające odpowiedzi na część pytań. Zwrócił uwagę na wiarygodność świadków, których oceny sytuacji – argumentował - różnią się od siebie. Przypomniał też spokojne zachowanie kierowcy po zdarzeniu, o którego przebiegu miał dowiedzieć się dopiero od policjantów.
W ocenie obrońcy, konstrukcja postawionych oskarżonemu zarzutów, dotyczących zabójstwa i usiłowania zabójstwa powoduje, iż jedyną możliwością dla obrony jest wniosek o uniewinnienie. W ocenie Moroza, kwalifikacja prawna czynu powinna zostać zmieniona.
Mec. Kinga Jaśkiewicz podważyła zarzuty prokuratury, według których przed zdarzeniem kierowca zażył substancje psychoaktywne, w tym tramadol (prowadzenie autobusu pod wpływem tramadolu, środka działającego podobnie do alkoholu, równoważne jest ze stanem nietrzeźwości w odniesieniu do alkoholu etylowego). W ocenie mec. Jaśkiewicz, nie ma dowodów na to, że Łukasz T. zażył środki psychoaktywne przed zdarzeniem – mógł zrobić to również później (co wyklucza prokuratura), a nie przed zatrzymaniem. Kwestionowała też prawidłowość procedury pobrania krwi kierowcy po jego zatrzymaniu.
Obrończyni odnosiła się do sprzecznych momentami zeznań świadków, będących w chwili incydentu pod wpływem alkoholu. Przypomniała, że gdy oskarżony dowiedział się co się stało, był zszokowany i przerażony. Mec. Jaśkiewicz oceniła, że Łukasz T. prowadził ustabilizowany tryb życia, w poprzednich latach z powodzeniem zakończył kształcenie, miał dobrą opinię w pracy, pomyślnie przeszedł badania psychologiczne kierowców.
Zdaniem prokuratury
Podczas poprzedniej rozprawy prok. Rafał Nagrodzki wniósł o wymierzenie Łukaszowi T. kary łącznej 25 lat więzienia. Jego zdaniem na materiał dowodowy zgromadzony w tej sprawie składają się nie tylko relacje świadków, ale też materiał filmowy z kamer w autobusach i zarejestrowany przez uczestników tamtych wydarzeń. Umożliwia on ustalenie faktów w sposób obiektywny - mówił prokurator oceniając, że całości dopełniają opinie biegłych.
Do opisywanych w akcie oskarżenia wydarzeń doszło 31 lipca 2021 r. rano niedaleko przejścia dla pieszych u zbiegu ulic Mickiewicza i Stawowej - w ścisłym centrum Katowic. Doszło tam do bójki z udziałem kilku osób, wracających z zabawy w jednym z klubów.
Na udostępnionym w mediach społecznościowych amatorskim nagraniu widać, jak kierowca autobusu najeżdża na grupę młodych ludzi, z których część uczestniczyła w bójce na pasie ruchu. Nastolatka znika pod kołami pojazdu, który ciągnie ją przez kilkadziesiąt metrów, zaś jeden z mężczyzn jest popychany przez jadący autobus, inni uciekają na boki, a następnie biegną za odjeżdżającym pojazdem.
Prokuratura ustaliła, że od 2010 do 2016 r. Łukasz T. leczył się psychiatrycznie, był po próbie samobójczej. Według śledczych, już wcześniej zdarzało mu się agresywnie zachowywać na drodze. Biegli ocenili, że ma zaburzoną osobowość, co przejawia się m.in. skłonnością do agresji.
Łukasz T. przekonywał na początku procesu, że nie zauważył kobiety tuż przed pojazdem, a o tym, że ktoś zginął pod kołami dowiedział się dopiero później od policjantów. Wielokrotnie przepraszał bliskich 19-letniej Barbary, która zginęła i oświadczył, że chciałby w przyszłości zapracować na zadośćuczynienie dla nich.
W śledztwie i podczas procesu przesłuchano m.in. osoby znajdujące się na jezdni ul. Mickiewicza i osoby znajdujące się w pobliżu. Zabezpieczono nagrania, na których utrwalony został przebieg zdarzenia. Uzyskano liczne opinie biegłych, w tym z zakresu medycyny sądowej, badań fizykochemicznych, toksykologii i chemii sądowej, biologii i genetyki sądowej, informatyki i ruchu drogowego. Przeprowadzono też eksperyment procesowy na miejscu tragedii.
Według prokuratury, kierowca widział pokrzywdzonych i celowo najechał najpierw na jedną z kobiet usiłując pozbawić ją życia, a następnie z zamiarem pozbawienia życia najechał na kolejną pokrzywdzoną, która zmarła w wyniku poniesionych obrażeń oraz próbował najechać dwóch kolejnych mężczyzn.(PAP)