Problem czeskich autokarów w Niemczech
Nieoznakowane samochody, policjanci w cywilu, poniżające kontrole. W Niemczech może się zdarzyć wszystko, jeśli tylko macie autobus z czeską rejestracją. Po tym, jak od stycznia zażywanie narkotyków przestało być w Czechach przestępstwem, Niemcy rozpoczęli ostre i tak częste kontrole Czechów przy wspólnej granicy, jak gdyby układ z Schengen przestał obowiązywać. – Nie mamy tego czarno na białym, ale wszystko wskazuje na to, że – przede wszystkim w Bawarii – od początku roku celem stały się czeskie narkotyki – mówi Hana Mala, rzeczniczka czeskiego MSW. Właściciele Student Agency, największego prywatnego przedsiębiorstwa transportowego w Czechach, skarżą się, że od początku roku Niemcy kontrolują prawie każdy ich autobus. Kontrole są tak dokładne, że autobusy mają duże opóźnienia. Czeskie gazety opisały przypadek grupy młodych czeskich narciarzy, których niemiecka policja rozebrała do bielizny, wydzierała im podszewki z kurtek i rozpruwała kieszenie. Ostatecznie zostali wypuszczeni bez wyjaśnień. W ostatnich tygodniach liczba skarg dotyczących podobnego traktowania, złożonych w niemieckim MSW, wzrosła do kilkudziesięciu, zaś 'szykanowanie Czechów’ urosło do rangi międzynarodowego skandalu. Były premier i szef Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) Mirek Topolanek publicznie zażądał od Berlina przeprosin: – Postępowanie niemieckiej policji w sposób skandaliczny narusza układ z Schengen, który gwarantuje wszystkim obywatelom swobodę w przekraczaniu granic.