Pracownicy Solarisa okradali firmę

infobus
23.07.2007 21:29

Pracownicy fabryki Solaris w Bolechowie masowo okradali swoją firmę. Od ubiegłego roku wynieśli z niej 1,5 tony materiałów lakierniczych, które trafiły do… prowadzonych przez nich zakładów lakierniczych. Nad sprawą od początku roku pracowali detektywi z sekcji kryminalnej Komendy Miejskiej i policjanci z komisariatu w Czerwonaku. W końcu kilka dni temu zdecydowali się na zatrzymanie sześciu pracowników bolechowskiej fabryki autobusów. – To była zorganizowana grupa, w której skład wchodzili również pracownicy ochrony – opowiada nam jeden z detektywów. – Jej członkowie od 2006 r. wynosili z fabryki, co się dało. Szczególnie zależało im na akcesoriach i materiałach potrzebnych do lakierowania samochodów. Kradli więc lakiery, pasty, podkłady, pistolety do lakierowania i papiery ścierne. Nie gardzili też tak wyszukanymi rzeczami jak urządzenia sterujące ogrzewaniem, wyświetlacze ciekłokrystaliczne czy klimatyzatory. Mężczyźni przyłapani na kradzieży mieli smykałkę do biznesu. Część z nich prowadziła w Wągrowcu zakłady lakiernicze. I to właśnie tam trafiały kradzione z Solarisa materiały. Potwierdziły to przeszukania, podczas których odnaleziono skradzione produkty za ponad 50 tys. zł. Sześciu zatrzymanym pracownikom policjanci postawili zarzuty kradzieży i przywłaszczenia mienia. Wszyscy przyznali się do winy, po czym opuścili areszt. Do pracy jednak nie wrócili. – Zostali zwolnieni dyscyplinarnie – mówi Mateusz Figaszewski, rzecznik Solarisa. – Przykro nam, że w naszej firmie doszło do takich wydarzeń. Pragnę jednak podkreślić, że zatrudniamy 1,2 tys. pracowników, więc mogą się wśród nich znaleźć czarne owce. Tych 'czarnych owiec’ wśród pracowników bolechowskiej fabryki było jednak znacznie więcej. Kilka dni po rozbiciu pierwszej grupy kryminalni zorientowali się, że mieli do czynienia z wierzchołkiem góry lodowej. Policjant z sekcji kryminalnej: – Metodami, których nie mogę ujawnić, ustaliliśmy, że fabrykę okradało kolejnych 26 pracowników. Cała popołudniowa zmiana. Wszystko potwierdziło się, kiedy otworzyliśmy ich szafki pracownicze. Znaleźliśmy w nich mnóstwo kradzionych rzeczy, od drobnych przedmiotów po farby i lakiery. Ta grupa przyłapanych pracowników nie ma jeszcze postawionych zarzutów. Najpierw trzeba wycenić rzeczy znalezione w ich szafkach. Kradzież do 250 zł złotych traktuje się bowiem jako wykroczenie, powyżej – już jako przestępstwo. Policjanci prowadzący śledztwo zapewniają, że sprawa jest rozwojowa. – Nie możemy wykluczyć, że na 32 osobach się nie skończy – twierdzą.