Poznań: Wzrosną kary dla jeżdżących po Poznaniu na gapę?
Już nie 65, jak dziś, ale 130 zł będą od kwietnia płacić gapowicze do kasy MPK w Poznaniu. Wzrost kar ma pośrednio pomóc w sfinansowaniu ulgowych przejazdów dla doktorantów poznańskich uczelni i studentów zagranicznych – pisze Gazeta Wyborcza. – Kary mają wzrosnąć przede wszystkim po to, by zmobilizować pasażerów do normalnego kupowania biletów – podkreśla Antoni Szczuciński, szef klubu radnych LiD oraz Komisji Kultury i Nauki. To w jego głowie powstał misterny plan, który na końcu ma doprowadzić do tego, by w Poznaniu udało się wprowadzić ulgowe przejazdy tramwajami i autobusami dla doktorantów i studentów z zagranicy. O pomyśle tych ulg pisaliśmy już w 'Gazecie’. Mieliby z nich skorzystać młodzi ludzie z zagranicy, którzy nie ukończyli jeszcze 26 lat i posługują się ważną międzynarodową legitymacją ISIC (International Student Identity Card). – Młodzi poznaniacy na podstawie tej karty korzystają ze zniżek podróżując miejską komunikacją w różnych miastach Europy. Powinniśmy więc jako miasto stosować prostą zasadę wzajemności dla tych, którzy przyjeżdżają do Poznania z zagranicy – przekonuje Szczuciński. Druga grupa, która miałaby korzystać z ulgowych przejazdów MPK, to uczestnicy dziennych studiów doktoranckich. Ich liczbę szacuje się w Poznaniu na ok. 3 tys. Jak przekonuje Szczuciński, blisko dwie trzecie doktorantów nie otrzymuje stypendium, ma jednak ustawowy obowiązek prowadzenia zajęć ze studentami. Kolejny argument za ulgami: inne duże miasta – Warszawa, Wrocław – już takie zniżkowe przejazdy wprowadziły albo właśnie wprowadzają (Kraków). Z wyliczeń szefa Komisji Kultury i Nauki Rady Miasta wynika, że z miejskiej komunikacji w Poznaniu korzysta 80 proc. doktorantów. – Koszt ulgowych przejazdów dla tej grupy szacuję więc na ok. 936 tys. zł rocznie – mówi Szczuciński. Skąd wziąć te pieniądze? Autor pomysłu przekonuje, że MPK może je pozyskać, jeśli uda się ograniczyć liczbę gapowiczów. A tego miałaby dokonać proponowana przez niego podwyżka kar. Dziś wygląda to tak, że jeśli ktoś podróżuje po Poznaniu bez biletu i złapią go kontrolerzy, płaci 65 zł. A gdy zdecyduje się zapłacić od razu u kontrolera – jest to nawet o połowę mniej. W innych dużych miastach kary są o wiele wyższe (w Warszawie to 120 zł). – W Poznaniu kary nie dyscyplinują do płacenia za bilety – przekonuje Szczuciński. Rację przyznaje radnemu Iwona Gajdzińska, rzeczniczka MPK: – Kary są kuriozalnie niskie. Wiemy, że niektórzy nawet sobie obliczają, że na dłuższą metę opłaca im się jeździć bez biletu. Planujemy więc podniesienie kar, by zniechęcić gapowiczów do jeżdżenia bez opłat. MPK musi coś zrobić z pasażerami, którzy nie płacą za przejazdy. Zwłaszcza, że ta grupa rośnie. Jak podaje rzecznik Gajdzińska, w 2005 r. kontrolerzy wystawili 106 tys. mandatów, w ub. roku było to już 125 tys.