Poznań: O podwyżkach cen biletów porozmawiają po wakacjach
Większy o 36 milionów złotych deficyt budżetowy miasta, spadek zdolności kredytowej i mniej pieniędzy na inwestycje w przyszłych latach –taką czarną wizję roztacza przed poznaniakami Ryszard Grobelny, prezydent miasta, po odrzuceniu przez radnych propozycji podwyżki cen biletów MPK. Do 2010 roku spadek zdolności inwestycyjnej może sięgnąć około 130 milionów złotych, nawet przy założeniu, że rocznie podwyżki biletów wyniosą 8 procent – twierdzi Ryszard Grobelny. Z jakich inwestycji miasto będzie musiało zrezygnować nie chce jednak zdradzić. Wskazuje, że to radni przy uchwalaniu przyszłorocznego budżetu będą musieli zadecydować o tym. Z całą pewnością nie dotknie to przedsięwzięć związanych z Euro 2012 czy dofinansowywanych przez Unię. W tym roku koszty funkcjonowania miejskiej spółki wyniosą 260 milionów złotych, a wpływy ze sprzedaży 105 milionów. Z budżetu miasta trzeba będzie dopłacić 155 milionów. Chcąc załatać dziurę budżetową MPK, miasto będzie musiało zwiększyć deficyt ,co oznacza wzięcie kredytu. –W przyszłości jednak skutki ekonomiczne będą znacznie poważniejsze – przestrzega Grobelny i dodaje: – To nie znaczy, że uwielbiam podwyżki, ale dla mnie znacznie ważniejsze są inwestycje w mieście, dzięki którym powstają nowe miejsca pracy. Zdaniem prezydenta, ceny biletów w Poznaniu są sztucznie utrzymywane na niskim poziomie. Odrzucenie przez radnych podwyżek uważa za decyzję polityczną. –To nie cena biletów, ale wysokość dopłaty z budżetu miasta decyduje o zakupie taboru i jakości oferowanych przez MPK usług – ripostuje radna Magdalena Pauszek. Grobelny jednak nie zamierza rezygnować. Debatę na ten temat z radnymi zapowiada po wakacjach. –Chcę dowiedzieć się, jak widzą funkcjonowanie miasta –dodaje.