Polska: Jak uzdrowić polskie drogi i polski bałagan
Czy bez radykalnych zmian można w Polsce szybko zbudować drogi? Odpowiedź jest prosta: nie można – pisze współwłaściciel Agencji Geodezyjno-Prawnej Grunt. Nie tylko wtajemniczonym wiadomo, że budowa dróg składa się z dwóch etapów: przygotowawczego i właściwego, kończącego się przecięciem wstęgi. Niestety, wiele osób nie wie – albo nie chce wiedzieć – która część jest ważniejsza. Na ogół uważają, że ta budowlana. Wstęga przecinana przez premiera i bankiet na gładkiej nawierzchni mają wielką przewagę nad setkami problemów, które muszą być rozwiązane, by rozpocząć budowę.
Przez 17 lat żaden nasz rząd i żaden Sejm nie podjął tego tematu tak, by kompleksowo i metodycznie zająć się przygotowaniem odpowiednich przepisów upraszczających procedury, dyscyplinujących do niezwłocznych działań urzędy, sądy i instytucje zajmujące się realizacją celów publicznych, wyprzedzających porządkowanie stanów prawnych nieruchomości, a jednocześnie (co jest najważniejsze) zapewniających właścicielom 'słuszne odszkodowanie’ będące wyrazem przestrzegania praw człowieka. Nadzieję budzi wypowiedź obecnego ministra transportu Jerzego Polaczka: 'Dziś najprostszym zadaniem jest drogę wybudować. Zdecydowanie trudniej jest przygotować inwestycję’.
Obecne procedury przygotowawcze zajmują od sześciu do 12 lat. Jeśli w ciągu najbliższego roku nie zostaną zmienione wszystkie złe przepisy, nie zostanie ustalony odpowiedni tryb postępowania, nie będzie podjęty i rozwiązany temat konstytucyjnego 'słusznego odszkodowania’ dla właścicieli nieruchomości, nic się nie poprawi. Przejmowanie nieruchomości pod drogi na mocy decyzji lokalizacyjnej, co uchwalił niedawno Sejm, nic nie przyspieszy, bo właściciele będą czekać na odszkodowania o wiele dłużej niż dotychczas, kiedy grunty te nabywano w formie aktów notarialnych. Wojewodowie decyzje odszkodowawcze będą wydawać w ciągu dwóch – trzech lat. W województwie mazowieckim np. takich decyzji dotyczących dróg krajowych trzeba będzie rocznie wydać ok. 12 tys. Nawet jeśli będzie wydane pozwolenie na budowę, żaden właściciel nie wpuści firm budowlanych na swoje działki, jeśli wcześniej nie otrzyma odszkodowania.
Dotyczy to zarówno dróg krajowych, jak i wszystkich pozostałych kategorii. Teraz właściciele otrzymują odszkodowanie za grunt i składniki budowlane (budynki, ogrodzenia, drzewa, krzewy itp.). Odszkodowanie to ustalane jest na podstawie wyceny wykonanej przez rzeczoznawców majątkowych posiadających państwowe uprawnienia. Niestety, przepisy oraz standardy ustalające zasady i metody sporządzania tych wycen nie są doskonałe i dlatego wymagają pilnej nowelizacji. Dwie niezależne wyceny tej samej nieruchomości nie powinny się różnić o więcej niż 10 – 15 proc. A w praktyce wygląda to znacznie gorzej. Czy opisane odszkodowanie jest we wszystkich przypadkach tym 'słusznym’, o którym mówi nasza konstytucja? Moim zdaniem nie.
W wielu przypadkach projektowaną drogą przecinamy gospodarstwa rolne, utrudniając produkcję i podnosząc w znacznym stopniu jej koszty. Rolnik, by dojechać do swojego pola, musi często pokonać 10 – 12 kilometrów.
Istnieją przypadki, że właściciel posiada zakład produkcyjny na swojej nieruchomości, a odcięcie jej części powoduje ograniczenie produkcji, czyli poważne straty. Przesiedlenie właścicieli budynków, które znalazły się w pasie drogi, w inne, często odległe, miejsce powoduje zerwanie więzi rodzinnych i społecznych (praca, szkoła, sąsiedzi, znajomi itp.). Zmiana przeznaczenia terenu z budowlanego na drogowy (decyzją lokalizacyjną) także naraża właścicieli na straty. Można byłoby wymienić jeszcze wiele sytuacji, w których właściciele narażeni są przez budowę drogi na znaczne straty. Są to tzw. utracone korzyści. Niestety, polskie prawo nie przewiduje odszkodowania za 'utracone korzyści’ i nigdy nie ustalono, według jakich zasad i kryteriów należy je wyceniać. Jeśli chcemy szybko budować drogi, musimy tę sprawę pilnie uregulować.
Skoro premier Jarosław Kaczyński na kongresie drogowym w październiku 2006 r. stwierdził, że rozwój krajowego systemu drogowego jest jednym z priorytetów jego rządu, to od poszczególnych resortów, a także od wojewodów można chyba wymagać, by sprawy dotyczące dróg załatwiane były od ręki, a przynajmniej w terminach wynikających z k.p.a.
Jak jest naprawdę, można się przekonać w każdej chwili. To nie są kilkumiesięczne opóźnienia, to często są opóźnienia kilkuletnie.
Pracowałem wiele lat w administracji publicznej na wszystkich szczeblach i doskonale zdaję sobie sprawę z braku dostatecznej liczby etatów, wykwalifikowanych pracowników, bardzo często niepełnej dokumentacji, ale wiem też, że przy dobrej woli, dobrej organizacji i chęciach można załatwić dwa lub trzy razy więcej spraw niż obecnie (nie odsyłając dokumentów z powodu braku oryginału jakiegoś trzeciorzędnego świstka).
To samo dotyczy jednostek samorządu terytorialnego. Rząd nie ma bezpośredniego wpływu na samorządy, jednak pośrednio, wykorzystując instrumenty nadzoru i kontroli, może sprawdzić, jak długo załatwiane są sprawy mające wpływ na opóźnienie budowy dróg, i ewentualnie interweniować.
Między innymi z opisanych wyżej przyczyn latami przedłuża się realizacja inwestycji.
Wiele osób w urzędach chyba nie zdaje sobie sprawy, że pilne przyjęcie map do zasobu geodezyjnego, przygotowanie decyzji, udzielenie odpowiedzi na skargę, załatwienie odwołania, niezwłoczne wypłacenie odszkodowania może przyspieszyć budowę dróg o kilka lat i zdecydowanie złagodzić napięcia społeczne. A może za pilne załatwianie spraw celu publicznego trzeba dodatkowo urzędnikom płacić – albo za przekroczenie terminów ustalić specjalne kary?
Jeśli chodzi o sądy i księgi wieczyste, to w ostatnich latach sytuacja znacznie się poprawiła. Na założenie księgi, na wpis czy na wydanie odpisu nawet w Warszawie czeka się zdecydowanie krócej.
Natomiast załatwienie spraw w sądach cywilnych w dalszym ciągu trwa latami. Cel publiczny nie ma tutaj żadnego znaczenia. Tylko w jednym z sądów, działającym 100 km od stolicy, po krótkiej rozmowie i prośbie o priorytetowe załatwianie spraw związanych z budową drogi krajowej prezes sądu podał numer prywatnego telefonu komórkowego, upoważniając mnie do informowania, którzy rolnicy złożyli swoje sprawy w sądzie. I rzeczywiście były one załatwiane w ciągu trzech – czterech tygodni. Sędzia stwierdził, że wie, ile osób ginie na przewidzianej do przebudowy drodze, i to jest bezdyskusyjny powód, dla którego należy załatwić tych kilkadziesiąt spraw poza kolejnością i przyspieszyć budowę.
Z innych sądów pisma z prośbą o przyspieszenie spraw odsyłane były ze stwierdzeniem, że inwestor budujący drogę nie jest stroną w postępowaniu i w związku z tym takich pism nie należy przysyłać.
Najbardziej bulwersujące sprawy to zakładanie przez jeden z sądów w Warszawie tzw. depozytów sądowych dla osób, które nie miały uregulowanych spraw własnościowych i wydano dla nich decyzje wywłaszczeniowe. Skoro tak proste sprawy nie są załatwiane natychmiast, mimo że podstawowym dokumentem jest dostarczona sądowi prawomocna decyzja wywłaszczeniowa, to jak możemy mówić o przyspieszeniu budowy dróg?
Najciekawsze, że w tym samym sądzie trzy sprawy trafiły do innego sędziego i załatwił je na podstawie przesłanych dokumentów w cztery miesiące (też zdecydowanie za długo), stwierdzając w uzasadnieniu: 'Wniosek zasługuje na uwzględnienie, albowiem w świetle okoliczności w nim przytoczonych złożenie do depozytu jest prawnie uzasadnione’. Dochodząc do powyższej konkluzji, sąd nie badał prawdziwości twierdzeń wnioskodawcy, gdyż w niniejszym postępowaniu – zgodnie z §1 rozporządzenia ministra sprawiedliwości z 24 września 1965 r. o zasadach i trybie postępowania w sprawach o złożenie do depozytu sądowego – nie jest do tego uprawniony. Natomiast pozostałych 31 spraw odsyłano kilkakrotnie do inwestora, żądając dodatkowych dokumentów, i mimo interwencji u prezesa sądu załatwiono je dopiero po dziesięciu miesiącach. A właściciele, którzy wreszcie po dwóch latach załatwili sprawy spadkowe, nie mogli pobrać pieniędzy i wyprowadzić się z budynków znajdujących się w pasie drogowym. Panie ministrze Ziobro! Wygląda na to, że sądy też mogą się przyczynić do przyspieszenia budowy dróg.
Okazją do zinwentaryzowania wszystkich słabych punktów procesu przygotowawczego związanego z budową dróg i zaproponowania konkretnych wniosków będzie konferencja pod hasłem 'Polskie drogi – od pomysłu do pozwolenia na budowę’, która odbędzie się 14 – 16 czerwca 2007 roku w Nowym Sączu.