Polacy na Setra Grand Prix 2009
W dniach 6-7 kwietnia br. na torze Nürnburgring w Niemczech odbyła się już ósma edycja konkursu Setra Grand Prix. Wzięło w niej udział aż 120 kierowców autokarów z 30 krajów, tym także z Ameryki Północnej. Zwycięzcą został Niemiec –Thomas Köhler (770 pkt.), czyli można powiedzieć, że po dwóch edycjach imprezy puchar ponowie powrócił na niemiecką ziemię. Przypomnijmy, że w 2005 r. triumfował Szwed – Thomas Isaksson z firmy Ramkvillabuss, a dwa lata później najlepszy był Holender –Frank Schroen z firmy Horn Tours. Drugie miejsce w ramach Setra Grand Prix 2009 zajął Francuz –Gerges Trulla, który zgromadził 664 pkt., a trzeci ponownie był Niemiec –Michael Klöpfer (764 pkt.). Tu od razu dodajmy, że w przypadku równej liczy punktów, premiowani byli zawodnicy, którzy zajęli wyższe pozycje w poszczególnych kategoriach. Stawkę 10. najlepszych kierowców zamknął triumfator z poprzedniej edycji imprezy –Frank Schroen.
Najlepszy z Polaków –Mirosław Łukaszewski z firmy Bustourist z Grójca zajął dobre, 29 miejsce (716 pkt.), a za nim –na 45. pozycji – uplasował się Artur Matlak z Bomaturu (697 pkt). Oczywiście wszyscy mieli nadzieje na wyższe lokaty. Apetyt na podium rozbudziły wysokie miejsce naszych reprezentantów sprzed dwóch lat –wówczas Jakub Gorzelańczyk z kaliskiej firmy True Adventure zajął 10. miejsce, a Piotr Żmij z firmy Inter-Trans z Kaniowa był 14. W tym roku zajęliśmy dalsze pozycje, jednak utrzymaliśmy się w grupie 50. najlepszych, co podczas Sera Grand Prix należy uznać za sukces. To potwierdzenie bardzo dobrej opinii o naszych szoferach, jako jednych z najlepszych fachowców w tym zawodzie. Patrząc wstecz na wyniki Polaków na Setra Grand Prix należy stwierdzić, że utrzymujemy stały, wysoki poziom, który w 2005 r. zapoczątkowali Mirosław Bobczuk z firmy MAK-Agrosil-Tourist z Zamościa (4. miejsce) i Krzysztof Kierat z Euroservice (38. miejsce). I na zakończenie tej krótkiej analizy wyników warto również dodać, że w tegorocznym konkursie wystartowało łącznie aż 11. kobiet-kierowców, które zajęły w ostatecznej klasyfikacji następujące miejsca: 8, 26,46, 74,75, 80,81, 111, 103, 114, 120. Najlepsza wśród nich była ponownie Maike Wiltfang (8. miejsce), która cztery lata temu zajęła w konkursie wysoką trzecią pozycję. Czyżby nadchodziła powolna feminizacja zawodu kierowcy autokaru?
Polskie podsumowanie
Początkowo nasza grupa sceptycznie podchodziła do możliwości odniesienia sukcesu na zawodach, aczkolwiek ostatnie wyniki naszej reprezentacji sprzed dwóch czy terach lat dodawały nadziei. –„Nasze oczekiwania mimo to były dość skromne –wspomina Mirosław Łukaszewski z firmy Bustourist z Grójca. –W końcu na Setra Grand Prix przyjeżdżają najlepsi z najlepszych i mimo dobrej zabawy –każdy chce wygrać. Stawka 120. najlepszych kierowców, którzy codziennie jeżdżą Setrami po całej Europie, czy nawet Stanach Zjednoczonych początkowo budzi spory respekt. Potem człowiek siada za kierownicą, stres mija i wszystko zaczyna wychodzić. Dla mnie 29. miejsce to wielki sukces i naprawdę jestem z tego dumny.”–podkreśla Mirosław Łukaszewicz.
–„Oczywiście liczyłem na wyższe miejsce niż 45., ale mimo to jestem naprawdę zadowolony ze swojego występu –mówi Artur Matlak z Bomaturu z Pszczyny. –O ostatecznej klasyfikacji na takich zawodach decyduje często przypadek, drobny szczegół, czy po prostu dyspozycja dnia. Także przy liczbie 120. zawodników miejsce w tej „lepszej połowie”jest OK. Generalnie turniej Setry bardzo mi się podobał i chętnie bym jeszcze raz wziął w nim udział. To naprawdę świetna zabawa w wyjątkowym miejscu –zaznacza Artur Matlak.
Zaczynamy jazdę od fontann
Grupa, w której znaleźli się Polacy rozpoczęła rywalizację od …wizyty u lekarza. Chodziło jednak tylko o przeprowadzenie podstawowych badań, dzięki którym kierowcy mogli poznać swój stan zdrowia. Zmierzono im ciśnienie, puls, poziom cukru we krwi i cholesterol. Ważnym elementem wizyty była profesjonalna prezentacja, co należy robić podczas zasłabnięcia pasażera. Na manekinie pokazywano jak należy przeprowadzać masaż serca oraz sztuczne oddychanie. Dla naszych kierowców nie było to nic nowego, ale takiej nauki nigdy dość. „Po lekarzu”rozpoczęły się prawdziwe zawody i nasi reprezentanci pojechali na tor bezpiecznej jazdy, gdzie musieli się wykazać zdolnością radzenia sobie podczas pokonywania ostrych zakrętów na mokrej powierzchni. W tym celu wykorzystano specjalne odcinki toru Nürnburgring, które są stale nawadniane (zraszaczami steruje elektroniczny system) i doskonale nadają się do treningu poślizgów. Tutaj kierowcy zasiedli za sterami trzyosiowej Setry S 416 HDH z silnikiem MB OM 457 LA o mocy 456 KM, współpracującym z automatyczną, 12-stopniową skrzynią ZF AS-Tronic. Tym kolosem ważącym 20 ton trzeba było pokonać cały czas nawadniany tor w formie koła w jak najkrótszym czasie, a następnie wjechać na plac, na którym tuż przed autobusem włączano trzy rzędy fontann. Ważny był refleks, żeby nie wjechać w strumienie wody. Sędziowie –dzięki zainstalowaniu w pojeździe specjalnych kamer –zwracali uwagę na to, czy pojazd nie wyjechał z wyznaczonego toru jazdy i nie wpadł w niekontrolowany poślizg. Najlepsi byli tutaj Niemcy –Albert Bill (85,7 pkt.) i Martin Obermaier (80,8 pkt.). W tej konkurencji nasi kierowcy zajęli dalsze pozycje –Mirosław Łukaszewski był 117. (49,5 pkt.), a Artur Matlak –84. (64,7 pkt). To standardowe miejsca zajmowane przez polskich zawodników. Miejmy nadzieje, że po wprowadzeniu obowiązkowych szkoleń na matach poślizgowych w przyszłości uzyskamy tutaj lepsze wyniki.
Ekonomiczna jazda na czas
W końcu –„to co tygrysy lubią najbardziej”, czyli ściganie się po torze Formuły 1. Ale w odróżnieniu od pożerających paliwo bolidów, kierowcy autobusów mieli inne zadanie –spalić jak najmniej oleju napędowego jadąc Setrą S 415 GT-HD z silnikiem OM 457 LA o mocy 428 KM i manualną skrzynią MB GO 210. Liczył się czas na równi ze zużyciem paliwa. W dzisiejszych czasach ekonomiczna jazda kierowcy ma ogromne znaczenie dla budżetu firmy transportowej, dlatego można powiedzieć, że ta konkurencja była jak najbardziej o czasie. Kierowcy różnie podchodzili do tego zadania –niektórzy korzystali z możliwości rozwinięcia maksymalnej prędkości i sprawdzali, ile fabryka w Ulm „dała”koni mechanicznych na torze F1;inni starali się jak najdelikatniej wrzucać biegi i nie przekraczać zielonego pola na obrotomierzu. Najszybsi pokonywali okrążenie o długości 5,2 km w czasie 4 minut 40 sekund, średni czas wszystkich przejazdów wynosił 5,5 minuty, natomiast wszystkie wyniki powyżej 6 sekund były obarczane karnymi punktami. Warto również dodać, że za każde włączenie się systemu ESP podczas zbyt gwałtowanie pokonywanych zakrętów –sędziowie doliczali 10 sekund. Punktacja obliczana była wg prostego wzoru: średnia prędkość przejazdu razy 100 punktów podzielić przez średnie zużycie paliwa. Tutaj zwycięzcą został …Włoch –Alessandro Vecchiarimi z doskonałym wynikiem 171,35 pkt. Ekonomiczną jazdę świetnie pojechali także Polacy. Artur Matlak zajął bardzo dobre 15. miejsce (147,45 pkt), a tuż za nim –na 19. pozycji –zaklasyfikował się Mirosław Łukaszewskiz 146,38 pkt.) –„Bardzo mnie cieszy, że w tej konkurencji nasi kierowcy osiągnęli najlepsze wyniki –powiedział Jerzy Fołda, opiekun grupy i dyrektor sprzedaży marki Setra w EvoBus Polska. –To konkurencja, która najbardziej przypomina codzienną pracę kierowcy –jak najszybciej dotrzeć do celu z jak najmniejszym spalaniem. I w tym jesteśmy naprawdę dobrzy. Warto dodać, że różnica pomiędzy najlepszym i najgorszym wynikiem odnotowanym na Nürnburgring wyniosła w przeliczeniu na 100 km aż 18 litrów. To bardzo dużo i kolejny dowód na to, że warto szkolić kierowców. Niezależnie od posiadanego taboru mają oni naprawdę ogromny wpływ na wyniki finansowe osiągane przez firmę – podkreśla Jerzy Fołda.
Idzie zima –czas na łańcuchy
Kolejną konkurencją dla naszej grupy było zakładanie łańcuchów na Setrze S 411 HD. Gdy zapytałem naszych uczestników, czy któryś w swej karierze zakładał łańcuchy na koła autobusu, obaj zgodnie przyznali, że zdarzało im się je kilkakrotnie zakładać podczas zimowych kursów. Szczególnie duże doświadczenie w tym zakresie miał Artur Matlak z Bomaturu, która to firma często obsługuje turystyczne wypady do Włoch, Austrii czy Francji. –„Ta konkurencja trochę jednak odstawała od rzeczywistości –opisuje Artur Matlak. –Cieniutkie łańcuchy, które zakładaliśmy na Setra Grand Prix nie wytrzymałyby zbyt długo podczas normalnej jazdy. Poza tym, gdyby ktoś mi powiedział, że w zimie założył łańcuchy na koło w kilkanaście sekund to nigdy bym w to nie uwierzył. Także ta konkurencja to trochę sztuka dla sztuki.”
Najważniejsza manewrówka
Ostatnią i jednoczenie najważniejszą konkurencją był plac manewrowy. Tutaj właśnie podczas Setra Grand Prix najwięcej punktów można zyskać lub stracić. Zawodnicy jeździli tutaj Setrą S 416 HD z silnikiem MB OM 457 LA o mocy 456 KM współpracującym z automatyczną, 8-biegową skrzynią MB GO 240-8 PowerShift. I dla wielu kierowców był to pierwszy kontakt z tą skrzynią. Generalnie na jej temat wśród międzynarodowego grona kierowców były bardzo dobre. Chwali ją również Polacy. –„Autobus z PowerShift podczas manewrowania spisuje się po prostu świetnie – –ocenia Artur Matlak. Precyzyjnie przekazuje napęd i podczas niewielkich prędkości nie ma tutaj żadnych szarpnięć czy skoków”.
W ramach „toru przeszkód”organizatorzy przygotowali dla kierowców autobusów 7 specjalnych zadań:
•Parkowanie do zatoczki tyłem (najczęściej tutaj kierowcy przewracali ustawione z boku pachołki lub za głęboko cofali i 'nadziewali’ się na stojący czujnik);
•Najazd na rampę z trafieniem punktowym (zbyt duża szybkość najazdu powodowała, że niektórzy przejeżdżali włącznik);
•’Krzywa Setry’ – czyli jazda po łuku ze strącaniem drewnianych pachołków (tutaj ważne było, żeby nie przewrócić pomarańczowych słupków stojących w odległości ok. 20 cm od strącanych pachołków);
•Brama (rzadko kto tutaj przycierał bokiem o słupek);
•Rondo (również dość łatwa konkurencja – trzeba było tylko uważać na początku z wejściem w zakręt miedzy ciasno ustawionymi słupkami);
•Przejazd nad przeszkodą (tutaj chodziło o to, aby wziąć położone na torze opony między koła i ich nie dotknąć);
•Omijanie przeszkody (bardzo ważna konkurencja – można tutaj było stracić sporo punków. Chodziło o najechanie na rozwidlenie dwóch torów z prędkością minimalną 40 km / h i w ostatnim momencie odbić w lewą lub prawą odnogę – w zależności od sygnalizacji świetlnej. Jadąc dość szybko trzeba było mieć dobry refleks i szybko zadecydować, w którą drogę skręcić. Jak ktoś jechał za wolno – nie pokazywało się zielone światło i przejazd był nieważny);
•Stawanie na linii (niby nietrudna konkurencja, ale ustawiona zaraz za poprzednią stacją i dlatego kierowca musiał mocno naciskać na pedał hamulca, aby zatrzymać się przodem pojazdu równo na wysokości namalowanej na drodze linii).
Najlepszy w tej konkurencji był Łotysz –Arnis Drava, które zdobył maksymalną liczbę 400 pkt. Nasi zawodnicy mieli tutaj zmienne szczęście –Mirosław Łukaszewicz pojechał bardzo dobrze i zajął 18. pozycję (370 pkt.). Natomiast Artur Matlak był 49. z 335 pkt. i to właśnie „zręcznościówka”zadecydowała o jego ostatecznej, dalszej pozycji. –„Mogłoby być znacznie lepiej gdybym rozpędził się przy przedostatnim ćwiczeniu. Kidy zobaczyłem radar dałem „gaz do dechy”, ale było już za późno i nie zaliczyłem „Omijania przeszkody”i odjęli mi punkty –wspomina Mirosław Łukaszewski –„Ja z kolei nie przewróciłem dwóch słupków na „krzywej Setry”–relacjonuje Artur Matlak. –Byłem pewny, że polecą, jednak one tylko się zachwiały i stały dalej w miejscu. Zabrakło dosłowne lekkiego podmuchu wiatru –śmieje się pan Artur. Przypomnijmy, że turniej Setra Grand Prx organizowany jest co dwa lata, czyli następna edycja odbędzie się 2011 r. Do zobaczenia!