Pogarsza się sytuacja miejskich przewoźników
Wirus zaczyna dobijać komunikację miejska. Jastrzębski Międzygminny Związek Komunikacyjny informuje o coraz trudniejszej sytuacji przedsiębiorstw zajmujących się komunikacją miejską.
Tylko tutaj biletowe wirus „zabrał” 1 mln 730 tys. zł ze sprzedaży biletów .
Nie ma pasażerów – są cięcia
Sytuacja jest bardzo poważna. Liczba pasażerów w czasie obowiązywania restrykcyjnych obostrzeń spadła nawet o 80%. Zamknięte szkoły, zastój w kulturze i gospodarce, w naturalny sposób ograniczyły przemieszczanie się mieszkańców. Międzygminny Związek Komunikacyjny z siedzibą w Jastrzębiu-Zdroju zleca przewoźnikom mniej kilometrów do wykonania.
-„Obsługa tras zgodnie z rozkładem jazdy, obowiązującym jeszcze na początku marca, jest nieuzasadniona. W dalszym ciągu obowiązuje rozkład na dni wolne od nauki szkolnej. Z uwagi na stopniowe odmrażanie wielu dziedzin życia, od 1 czerwca przywróciliśmy jednak wszystkie kursy zawieszone – wyjaśnia Rafał Jabłoński rzecznik prasowy MZK Jastrzębie.
Wirusowe wydatki
Z jednej strony przedsiębiorstwa komunikacyjne notują znacznie mniejsze przychody, z drugiej muszą się liczyć z dodatkowymi wydatkami.
-„Dezynfekcja pojazdów i ich dostosowanie do zaleceń to dla nas koszt ok. 10 tys. zł miesięcznie” – mówi Stanisław Słowiński, prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Jastrzębiu-Zdroju. Nie są to jednak największe zmartwienia przewoźników. Znacznie poważniejsze jest zmniejszenie liczby wykonywanych kilometrów, za czym idą konkretne pieniądze.
-„Niskie marże obowiązujące od lat w transporcie zbiorowym powodują, że zmniejszenie liczby wozokilometrów o 10 czy 15 procent jest bardzo poważnym problemem. Często balansujemy na granicy opłacalności, zwłaszcza w obecnej sytuacji” – mówi Andrzej Kłosok, właściciel jednej z firm współpracujących z MZK.
Tego samego zdania jest Stanisław Słowiński, szef PKM Jastrzębie. Liczba wozokilometrów spadła tutaj o ok. 10%.
W przypadku firmy Morsus z Pawłowic możemy mówić o jeszcze poważniejszych turbulencjach.
-„Spadek jest bardzo duży, wynosi aż 30% przejechanych kilometrów. Do tego dochodzi brak przychodu ze sprzedaży biletów, która w czasie zagrożenia epidemiologicznego jest zawieszona całkowicie. To bezpośrednio nasza strata. Zgodnie z umową, przychód z biletów jest rozliczany po stronie wykonawcy” – wyjaśnia Sebastian Kempny, właściciel firmy.
Dodaje, że miesięczne straty szacuje na ok. 50 tys. zł. Niestety nie mógł skorzystać z subwencji rządowej, dopłat do wynagrodzeń czy chociażby pożyczki. Nie ochroniła go tarcza antykryzysowa. Do zagospodarowania pozostała pięciotysięczna pożyczka i obniżenie o połowę zusowskich składek.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
Trudne rozmowy
Aktywnie po stronie przedsiębiorstw komunikacyjnych opowiada się Izba Gospodarcza Komunikacji Miejskiej.
-„Do tej pory zdecydowana większość tych firmy nie mogła skorzystać ze skutecznego wsparcia rządowego. Wielokrotnie ten problem podnosiliśmy, jednak rozmowy są bardzo trudne. Natrafiamy na mur – mówi Dorota Kacprzyk, prezes Izby. Wygląda na to, że wraz z kolejnymi odsłonami tarczy antykryzysowych sytuacja nie ulegnie znacznej poprawie. „Mówi się o kredytach i pożyczkach częściowo umarzalnych. To jednak oferta dla dużych firm. Tymczasem około 80% przedsiębiorstw to mniejsze spółki, bardzo często samorządowe. One zostały pominięte” – dodaje Dorota Kacprzyk.
Chcesz pomóc? Kup bilet
Ograniczone możliwości wsparcia przedsiębiorstw komunikacyjnych posiada MZK. Związek tworzy dziesięć gmin współfinansujących komunikację autobusową.
Od marca do maja jego budżet z powodu niższych wpływów ze sprzedaży biletów skurczył się o 1 mln 730 tys. zł.
Jednym ze sposobów wsparcia komunikacji na naszym terenie jest postawa samych pasażerów.
-„To bardzo proste. Nie wsiadajmy do autobusu bez ważnego biletu. Zapłaćmy za przejazd. Wystarczy. Jeśli liczba gapowiczów wyraźnie spadnie, to będzie konkretne wsparcie dla całej branży – zachęca Rafał Jabłoński, rzecznik prasowy MZK Jastrzębie.
„