Plany rządu – sześć km autostrad w 2007 r.
’Życie Warszawy’: Tak źle nie było nigdy, odkąd na dobre ruszył program budowy tras najwyższej jakości. Plany rządu na przyszły rok zakładają otwarcie jedynie sześciu kilometrów autostrad. W poniedziałek zostanie uruchomiony kolejny fragment nowoczesnej autostrady. Tym razem wstęga opadnie na asfalt na południu kraju. Kierowcy już od piątku mogą korzystać z następnego dość długiego odcinka autostrady A4 od Wrocławia do miejscowości Krzywa. To 92 km. Tym samym bez zatrzymywania będzie można wygodnie pokonać odcinek od Krakowa do Krzywej (381 km). Całkowity koszt realizacji projektu wyniósł 162,7 mln euro (prawie 651 mln zł), z czego 122 mln euro (75 proc. – około 488 mln zł) pochodziło z Funduszu Spójności Unii Europejskiej. Projekt był także współfinansowany przez Europejski Bank Inwestycyjny. Budowa tego odcinka autostrady A4 trwała od 2002 roku.
Uruchamiany w poniedziałek fragment A4 jest ostatnią w tym roku autostradową premierą w Polsce. Razem z odcinkiem autostrady A2 z Konina do Strykowa uruchomionym w lipcu w 2006 roku kierowcy dostaną do użytku 195 km autostrad, co daje rekord efektywności polskiego rządu od 2002 roku, kiedy na dobre ruszył program budowy autostrad nad Wisłą.
Jednak już w przyszłym roku dotychczasowy sukces zamieni się w gorzką porażkę – zapowiada dziennik. Zamiast kolejnych setek kilometrów autostrad kierowcy będą mogli skorzystać jedynie z sześciu km nowych tras najwyższej jakości. Z harmonogramu kończenia prac na poszczególnych odcinkach autostrad opracowanego przez GDDKiA wynika, że w 2007 roku uruchomiony zostanie tylko jeden fragment autostrady od Szczecina do granicy z Niemcami. 'Odbije nam się czkawką decyzja rządu premiera Marka Belki, który zdecydował, że połowę pieniędzy z akcyzy paliwowej, które dotychczas otrzymywała GDDKiA na inwestycje drogowe, należy przekazać na inwestycje kolejowe. Tym samym został nam zamiast dwóch mld zł, tylko jeden miliard’ – mówi rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Andrzej Maciejewski. 'To musiało zaowocować wcześniej czy później spowolnieniem prac’ – dodaje rozmówca 'Życia Warszawy’.