PIGTSiS: Co rząd robi w sprawie
Kolejnym echem publikacji Gazety Wyborczej na temat tzw. busiarzy był list PIGTSiS do Ministerstwa Transportu. Mottem tego pismo było pytanie: Co rząd robi w sprawie 'busiarzy’? Poniżej prezentujemy treść listu skierowanego w tej sprawie do podsekretarza stanu w Mnisterstwie Transportu – Piotra Stommy.
List do Piotra Stommy – Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Transportu
Polska Izba Gospodarcza Transportu Samochodowego i Spedycji w Warszawie przesyła w załączeniu kserokopie artykułu pod tytułem 'Dziesiątki mikrobusów nacierają na Warszawę’, jaki ukazał się na str. 8 w Stołecznym wydaniu 'Gazety Wyborczej”z dnia 10-12 listopada 2006 r. Zawarte w tekście wypowiedzi jednego z prywatnych przewoźników mikrobusowych oraz spostrzeżenia pasażerów bez oceny ich prawidłowości pod względem prawa przez redaktorów powoduje, że po przeczytaniu artykułu, wielu czytelników mogło odnieść wrażenie jak to jest wspaniale podróżować mikrobusami: opłaty są niższe niż w PKS nawet o 40%, czas podróży z Lublina do Warszawy krótszy o trzy kwadranse, korki przed Warszawą omijane są polnymi drogami, ludzie mogą wysiadać w dowolnym miejscu Warszawy a nie na obskurnym dworcu PKS. Brak jakiegokolwiek komentarza redaktorów wskazuje, że pochwalają tego typu zachowanie tych pseudo przedsiębiorców a tym samym przyczyniają się do propagowania jawnego naruszanie obowiązujących przepisów prawa oraz łamania zasad uczciwej konkurencji na rynku przewozu osób, na co Ministerstwo Transportu nie powinno pozostać bezczynne. Wszyscy przewoźnicy wykonują regularne przewozy osób na podstawie wydanych przez samorząd terytorialny zezwoleń i są zobowiązani do przestrzegania rozkładu jazdy a więc m.in.:
– przewozy winny odbywać się wg określonej trasy przejazdu a nie różnymi a w tym nawet polnymi drogami,
– pasażerowie mogą być zabierani i wysadzani wyłącznie na określonych w rozkładzie jazdy przystankach a nie w dowolnym miejscu,
– winny być przestrzegane przepisy prawa, w tym także przepisy ruchu drogowego.
Za naruszanie tych zasad Policja i Inspekcja Transportu Drogowego winna stosować określone m.in. w Ustawie o transporcie drogowym kary pieniężne a samorządy terytorialne po udowodnieniu naruszeń powinny cofać zezwolenia i licencje takim pseudo przewoźnikom. Cały czas uważamy, że służby kontrolne niewiele robią a dziennikarze promując takie naganne zachowania chyba oczekują na katastrofę drogową spowodowaną przez takich przewoźników, aby móc sensacyjnie opisywać jej skutki. Kodeks drogowy obowiązujący wszystkich kierowców i przewoźników pozwala autobusom – w tym także mikrobusom 16-17 miejscowym – poruszać się z prędkością do 50 km/h w obszarze zabudowanym i do 70 km/h poza obszarem zabudowanym. Tylko na nielicznych w relacji Lublin -Warszawa odcinkach jezdni dwupasmowej mogą poruszać się z prędkością do 80 km/h. Autobusy komunikacji regularnej potrzebują na przebycie prawie 70 km odległości z Lublina do Warszawy ponad 3 godziny, czyli jadą ze średnią prędkością – ok. 57 km/h a jeżeli mikrobus jedzie trzy kwadranse krócej to oznacza, że średnia prędkość mikrobusu wynosi, co najmniej 80 km/h, a więc rzeczywiste prędkości, z jakimi poruszają się mikrobusy muszą znacznie przekraczać 100 km/h a tak jechać w tej relacji nie wolno nawę samochodem osobowym. Prędkości w autobusach i mikrobusach winny być rejestrowane na tarczach tachografów. Dlaczego służby kontrolne Policji i Inspekcji Transportu Drogowego dotychczas tolerują takie zachowania przewoźników i stwarzane prze z nich ogromne zagrożenie bezpieczeństwa nich drogowego. Należałoby także sprawdzić prawidłowość opracowania rozkładów jazdy i zobaczyć czy urzędnik wydający zezwolenie na wykonywanie regularnych przewozów osób zastanawiał się czy przy realizacji założonego rozkładu jazdy będą przestrzegane przepisy ruchu drogowego. Przedsiębiorstwa PKS od lat funkcjonujące na rynku nie pozwalają sobie na stosowanie praktyk nieuczciwej konkurencji i na lekceważenie obowiązującego prawa. Prywatni przewoźnicy zachowują się różnie – coraz więcej przewoźników jest uczciwych, ale jak widać nadal są jeszcze tacy, jak opisani w tym artykule, którzy lekceważą wszelkie normy i dla których liczy się tylko zysk i jeszcze pochlebnie wypisują o nich w gazetach. Oczekujemy, że Ministerstwo Transportu spowoduje stosowną reakcję służb kontrolnych a następnie przekaże zarówno nam jak i do wiadomości publicznej informację czy faktycznie takie zachowania przewoźników są prawidłowe i być może należałoby je propagować.