Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Opoczno: Kursy na lewo

infobus
15.05.2007 21:58

Najwięksi przewoźnicy w Opocznie narzekają na nielegalną konkurencję, którą stanowią właściciele busów. O busach, które nielegalnie przewożą pasażerów, nieoficjalnie wiedzą wszyscy. Nie tylko mieszkańcy, którzy często korzystają z ich usług, ale także pracownicy starostwa i szefowie firm przewoźniczych. Oficjalnie jednak problem trudno rozwiązać… Na kilka minut przed odjazdem uwzględnionego w rozkładzie autobusu na przystanek podjeżdża niewielki bus. Czwartek, dzień targowy, chętnych na kurs nie brakuje. Ludzie wsiadają, bo taniej. Połączenia nie ma w rozkładzie jazdy, ale ludzie i tak o nim wiedzą. Przyzwyczaili się. I jeśli mają możliwość zaoszczędzenia choćby złotówki, korzystają. –Ale ci przewoźnicy nie mają licencji na regularny przewóz ludzi –mówi Włodzimierz Witecki, prezes PKS w Opocznie. Straty, jakie prowadzona przez niego firma ponosi z tytułu nieuczciwej konkurencji, trudno oszacować, ale że są, nie ma żadnych wątpliwości. –Był kiedyś taki nieuczciwy przewoźnik od strony Białaczowa –przypomina sobie historię sprzed kilku lat Andrzej Kopania, prezes MPK w Opocznie. Przyznaje też, że walka z taką konkurencją do łatwych nie należy. –To walka z wiatrakami –nie ma wątpliwości Włodzimierz Witecki. Inspekcja Transportu Samochodowego kontroluje dużych przewoźników, dlatego 9-osobowy bus, a tym bardziej mniejszy, raczej jej nie zainteresuje, a już na pewno nie –samochód osobowy. –Mamy sygnały, że właśnie nawet osobowe samochody kursują w czwartki spod bazarku –mówi Marek Kałkowski, kierownik przewozów w opoczyńskim PKS. A do takiego auta nawet policja nie może za bardzo się przyczepić. Bo kto z pasażerów przyzna się do zapłacenia za kurs. Prędzej powiedzą, że znajomy ich podwozi. Oficjalne sygnały o nieuczciwej konkurencji wśród przewoźników póki co nie dotarły do Grażyny Wielgus, dyrektor wydziału komunikacji Starostwa Powiatowego w Opocznie. Sprawę jednak zna, choćby ze spotkania, podczas którego z największymi opoczyńskimi przewoźnikami spotkali się w starostowie. Konkluzja z lutowych rozmów była taka, żeby o wypadkach nieuczciwości informować. I na tym się skończyło. –Pewnie, że trudno coś takiego udowodnić –przyznaje Grażyna Wielgus. Czasami się jednak udaje. Kilka lat temu złapano na gorącym uczynku nieuczciwego przewoźnika. Ale zasądzono mu do zapłacenia karę grzywny w wysokości 500 zł. –Trudno przypuszczać, by taka suma mogła skutecznie odstraszyć –powątpiewa Włodzimierz Witecki. –Poza tym w czwartki jest taki ruch ludności, że pewnie szybko sobie odrobił –dodaje.