Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Olsztyn: Prywatny przewoźnik walczy o prawo do wożenia ludzi

infobus
29.10.2006 22:15

Blisko 300 mieszkańców podolsztyńskiej wsi Gronity nie ma regularnego połączenia z naszym miastem. Nie godzi się na nie ratusz, bo zdaniem urzędników droga może być zimą niebezpieczna –czytamy w Gazecie Wyborczej. Gronity dzieli od Olsztyna tylko kilka kilometrów. Mieszkańców wsi wciąż przybywa, bo miejsce jest modne i komfortowe – ładne, spokojne, blisko miasta. Wielu z nich pracuje w Olsztynie i posyła tu dzieci do szkół. Tymczasem między wsią a naszym miastem nie ma żadnej komunikacji autobusowej. W kwietniu Marek Małkowski, wójt Gietrzwałdu, gminy, w której leżą Gronity, na prośbę mieszkańców zaczął się starać o takie połączenie. – Rozmawiałem z przewoźnikami, dwie firmy nie zdecydowały się, trzeci przedsiębiorca Grzegorz Piotrowicz zgodził się na nie – opowiada wójt. Busy z firmy U Grzesia miały codziennie robić 11 kursów na trasie Olsztyn – Gronity – Gietrzwałd – Woryty. Fragment drogi od Naterek przez Gronity do olsztyńskich Dajtek musiałyby pokonywać drogą gruntową. Przejeżdżałam nią – jest w dobrym stanie. Wójt zapewnia, że będzie ją utrzymywał i naprawiał. – Już teraz to robimy. Myślałem, że problem komunikacji Gronit z Olsztynem jest już rozwiązany, a okazało się, że to dopiero początek – mów Marek Małkowski. Firmie U Grzesia udało się zdobyć wszystkie potrzebne zezwolenia na regularne przewozy pasażerskie, nie zgodził się tylko wydział komunikacji olsztyńskiego ratusza. Gmina Olsztyn jest właścicielem kilkuset metrów drogi przed Dajtkami i na tym odcinku bez jej zgody nie mogą regularnie kursować busy. Urzędnicy odpowiedzieli Piotrowiczowi m.in., że gruntówka nie jest drogą publiczną i dlatego nie można włączyć jej do całości trasy. Piotrowicz odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a to we wrześniu uchyliło decyzję ratusza i kazało ponownie sprawę rozpatrzyć. Przewoźnik znów zwrócił się do wydziału komunikacji. Ratusz ponownie odmówił – m.in. powołał się na opinię Miejskiego Zarządu Dróg, z której wynikało, że 'na spornym odcinku trasy występują bardzo duże spadki podłużne, które będą powodować utratę przyczepności podczas okresu ulewnych deszczów, roztopów, śliskości zimowej itp. powodując zagrożenie bezpieczeństwa pasażerów’. – Znowu się odwołam i pewnie SKO znowu przyzna mi rację, ale nim tak się stanie, minie kilka kolejnych miesięcy – irytuje się Piotrowicz. – Tu wcale nie chodzi o bezpieczeństwo, ale o to, że chcę, by busiki z Gronit zatrzymywały się na przystankach w mieście i zabierały pasażerów MPK. Już nieraz ja i inni przewoźnicy mieliśmy z miastem takie przeprawy. Urzędnicy nie rozumieją, że teraz każdy ma jednakowe prawo do wożenia ludzi. W ratuszu zaprzeczają. – Powody odmowy zostały podane w decyzji i nic mi nie wiadomo, by były jakieś inne. Chodzi tylko o bezpieczeństwo pasażerów, ten fragment trasy nie spełnia wymogów drogi publicznej – przekonuje Aneta Szpaderska, rzeczniczka Urzędu Miasta. – To co innego, gdy na własne ryzyko drogą jeżdżą mieszkańcy, a co innego, gdy robi to za naszą zgodą przewoźnik. Nie możemy wziąć odpowiedzialności za bezpieczeństwo regularnych przewozów pasażerskich.