Olkusz: Autobusy można kupić za bezcen

infobus
08.05.2007 22:24

Po upadłości, jaka pod koniec lutego dotknęła olkuski PKS, wielu pasażerów pekaesowskich autobusów w Małopolsce patrzy z niepokojem na przystankowe wiaty. Czy aby rozkłady jazdy są jeszcze aktualne? Tymczasem na horyzoncie pojawiają się zagraniczne firmy –francuska Veolla, brytyjska Arriva, a nawet Egget z Izraela. A kłopoty zaczęły się kilkanaście lat temu, gdy postanowiono, że poszczególne oddziały lokalne PKS mają funkcjonować na własnym garnuszku. Zamiast scentralizowanego molocha, narzucającego reguły gry stłoczonym jak śledzie pasażerom, pojawiła się niewidzialna ręka rynku i ona miała nam zapewnić komfort jazdy i niskie ceny. Po części się udało. Sukces odnieśli prywatni przewoźnicy –komunikacja busowa, z którą państwowe firmy nie umiały się ścigać. Drobne przedsiębiorstwa przewozowe docierające swymi busikami nawet do odległych wsi, powiązane zostały wspólnym rozkładem jazdy z liniami większymi. To zresztą małopolski fenomen. Oddziały PKS w ogromnej większości zostały sprywatyzowane. Gorlicki trafił w ręce francuskiej firmy Veolli, która ma w Polsce także 13 innych popekaesowskich przedsiębiorstw. Tarnów, Sucha i Myślenice zostały sprywatyzowane z udziałem spółek pracowniczych i biznesmenów, którzy wnieśli swój kapitał. Oświęcim, Zakopane i Limanowa poszły w ręce prywatne, a Nowy Sącz (380 pracowników, 150 pojazdów), Wadowice (130 pracowników, 70 pojazdów) i Kraków (210 pracowników, 95 samochodów) to jednoosobowe spółki skarbu państwa podległe ministerstwu. W rękach wojewody pozostaje PKS Nowy Targ (110 pracowników, 50 autobusów), który ostatnio próbowano sprzedać. Bez sukcesu, choć wśród zainteresowanych byli Francuzi z Veolli. Pekaesy pozostające w rękach państwa mają poważne problemy. Budżet nie pali się, by dokładać do interesu, a firmy potrzebują nowego taboru, remontów, odnowy infrastruktury. Praktycznie skazane są na wegetację. PKS Kraków, który jest właścicielem terenu pod nowym dworcem autobusowym, usiłuje zbić na tym kapitał (stąd ostatnie zamieszanie wokół rzekomej chęci rozebrania wybudowanego kilkanaście miesięcy wcześniej obiektu), ale w praktyce to pieniądze nie do ugryzienia. Ministerstwo Skarbu w marcu zaproponowało samorządowi Małopolski przejęcie trzech spółek: Sącza, Wadowic i Krakowa –marszałek się jednak do tego nie pali, bo to firmy na granicy deficytu. Tymczasem na małopolski rynek spogląda z zainteresowaniem brytyjski koncern Arriva, który chce w Polsce zainwestować 100 mln euro. Są różne drogi wyjścia z autobusowego patu –jedną z nich może być połączenie państwowych pekaesów z Małopolski w jedną firmę i ograniczenie w ten sposób strat wynikających z konkurencji. Inną –przekazanie firm za bezcen (także zagranicznym kontrahentom), byle znaleźć dla nich nowego właściciela. –Samorząd –powiedział nam wicemarszałek Roman Ciepiela –nie jest zainteresowany zakupem pekaesowskich firm, bo prywatny rynek komunikacyjny w Małopolsce rozwija się bardzo dobrze. Interesuje nas natomiast krakowski PKS, właściciel terenów pod dworcem autobusowym. Z górą miesiąc temu wysłaliśmy w związku z tym pismo do ministerstwa i czekamy na odpowiedź. Na razie bez skutku.