TransInfo Archiwum|Infobus|Przewoźnicy|Okiem związkowca: ostatni kurs warszawskich, zabytkowych autobusów do Chlewisk
Okiem związkowca: ostatni kurs warszawskich, zabytkowych autobusów do Chlewisk
infobus
29.04.2009 20:50
Okiem związkowca: ostatni kurs warszawskich, zabytkowych autobusów do Chlewisk
Wiele się mówi o ratowaniu wszelkich zabytków kultury, w tym także techniki. Jednak powołane do tego wyspecjalizowane instytucje, często z braku pieniędzy, wykonują to źle lub niedbale. Często oddane im pod opiekę cenne zabytki ulegają zniszczeniu niż być chronione. Jedną z takich Instytucji, która mimo wszelkich starań nie jest w stanie choć zabezpieczyć zabytków przed dalszą dewastacją, zniszczeniem skoro nie może odrestaurować jest Muzeum Techniki w Warszawie, a w szczególności jego już były oddział na terenach Fabryki Norblina przy Prostej w Warszawie. Tam były przechowywane, niestety na wolnym powietrzu, liczne zabytki warszawskiej komunikacji –stare autobusy, trolejbusy. Zamiast być chronione, właściwie zostały poddane kolejnej próbie sił z naturą, której, niestety wiele z nich, prawdopodobnie już za 2-3 lata, nie przetrzyma.
Kurs do Chlewisk
W styczniu br. część, coraz bardziej unikalnych warszawskich autobusów zmieniło swoją siedzibę z ulicy Prostej do oddalonych o ponad 100 km –Chlewisk. Zamiejscowego oddziału muzeum, którego tak na dobrą sprawę nikt nie odwiedza. A na pewno nie sympatycy warszawskiej komunikacji. Tam prawdopodobnie znowu staną na placu i w ciszy i spokoju dotrwają swego końca jako kupka złomu. A tak może być, bo muzeum brakuje pieniędzy nie tylko na odrestaurowanie autobusów ale również odpowiednie ich wyeksponowanie w przestronnych, klimatyzowanych halach, podobnych do tych jakie mają muzea transportu w Londynie, Paryżu.
Jeszcze w początkach roku wydawało się, że warszawskie autobusy spotka nieco lepszy los. Sympatycy warszawskiej komunikacji chcieli wziąć zabytkowe autobusy w swoje ręce. Wyremontować je, ożywić, udostępnić dla ludzi jako jeżdżące zabytki podobne do tych, którymi się już opiekują (Jelcze, Berliety, Sany). Niestety, dyrekcja muzeum odmówiła ich przekazania nawet w formie depozytu, warszawskim sympatykom. W swym stanowisku stwierdziła, że w muzeum autobus mogą oglądać wszyscy, a nie tylko sympatycy i nie może on być ich własnością bo jest to dobro ogólnospołeczne. Szkoda tylko, że nikt z dyrekcji muzeum nie zadał sobie trudu, aby dokładnie przyjrzeć się działalność KMKM (Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej). Zobaczyć, że to właśnie dzięki, często ich bezinteresownej pracy –stare, zabytkowe autobusy są sprawne i udostępniane tysiącom Warszawiaków pod czas wielu imprez (Noc muzeów, Dni Transportu, itd.). Ich wygląd, utrzymanie mogą także oglądać mieszkańcy innych miast podczas imprez organizowanych z innymi klubami w Polsce. Jednym słowem –zabytek ruchomy, sprawny i w dodatku na pewno więcej razy oglądany w ciągu roku, niż w muzeum.
Niestety, stało się inaczej. Muzeum nadal jest nieustępliwe w swoim stanowisku, choć rozmowy trwają.
Sami miłośnicy z KMKM niewiele zrobią, jeśli do ich starań nie dołączą się inni. Na pewno dużą rolę mogą odegrać media, ale jeszcze większą sponsorzy, którzy powinni być zainteresowani odbudową i udostępnieniem tych autobusów, albowiem, stanowią one część, często bardzo chlubnej historii. Zapewne warto by było zainteresować tym Zarząd Transportu Miejskiego, który w pomysłowej akcji, mógłby zebrać odpowiednie fundusze na remont zabytków. Na pewno do takiej akcji włączyły by się także Miejskie Zakłady Autobusowe, znane z popierania wcześniejszych, podobnych inicjatyw. Również inne instytucje związane z komunikacja miejska powinny się włączyć w tę akcję. Być może, kiedyś w przyszłości i ich zabytki będą potrzebowały podobnego wsparcia?
Szkoda, aby prawdziwie warszawskie autobusy można było oglądać daleko od Warszawy a nie w samej Warszawie. Szczególnie, ze wiele z nich dzielnie „występowało”w licznych filmach, na pocztówkach a i wielu Warszawiakom kojarzą się z dzieciństwem i tamtą, niepowtarzalną atmosferą, którą można buło odczuć tylko w „Chaussonach”nazywanych przez mieszkańców „Hausonami”.