Nowy Sącz: Nie stać nas na ekologię

infobus
27.03.2007 15:23

Przewoźnicy są zbyt biedni i nie kupią autobusów na gaz ziemny – pisze Gazeta Krakowska. Prezes Karpackiej Spółki Gazownictwa, Bogdan Pastuszko oznajmił kilka dni temu, że jego firma gotowa jest zbudować stację tankowania samochodów gazem ziemnym w Krynicy-Zdroju albo w Nowym Sączu. Warunkiem takiej inwestycji jest jednak wprowadzenie do eksploatacji przez którąś z sądeckich firm przewozowych co najmniej ośmiu autobusów używających gazu. –Gaz ziemny jest bardzo dobrą alternatywą dla benzyny i oleju napędowego –przekonuje doktor Jan Sas z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. –W Polsce cały transport jest uzależniony od ropy naftowej. Gaz LPG nie jest ratunkiem, bo jest z przerobu ropy. Gaz ziemny mamy własny i tani, a co w rejonach uzdrowiskowych najważniejsze, jest on także paliwem czystym ekologicznie. Sądecczyzna powinna z tego paliwa korzystać. Dwa lata temu w Nowym Sączu i Krynicy-Zdroju testowano, a raczej prezentowano autobus zasilany gazem ziemnym. Z tamtego pokazu u przewoźników pozostał niesmak, bowiem droga maszyna, nie wioząc pasażerów, z trudem wdrapała się na Krzyżówkę. Co byłoby z setką ludzi na pokładzie –pytali wtedy dyrektorzy MPK i PKS? Nie silnik na gaz, a elektronika zawiodła, tłumaczył im kierowca testowanego wozu. Dla nich ważne było, że coś w autobusie nie gra. Koncepcja zakupu autobusu gazowego wyparowała. –Dziś Polska jest europejskim potentatem w wytwarzaniu autobusów napędzanym gazem ziemnym –informuje dr Jan Sas z AGH. –Takie rozwiązania oferują: volvo, solaris, jelcz. Właśnie te polskie autobusy na gaz kupują kraje wysoko rozwinięte. Tylko w Polsce są one rzadkością, choć Kraków i Tarnów z nich już korzystają. Tam już są stacje tankowania gazem ziemnym. –Liczyliśmy na wszystkie sposoby i zakup autobusu na gaz ziemny albo przeróbka już posiadanego taboru nam się nie opłaca –wyjaśnia Andrzej Leopold Cisoń, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Nowym Sączu. –Za nowy autobus z silnikiem na gaz trzeba zapłacić około 130 tysięcy złotych więcej niż za diesla. Przeróbka posiadanego wozu to wydatek rzędu 150 tysięcy złotych. Licząc 10 lat eksploatacji, różnica w kosztach paliwa się nie zwróci. Mamy też specyfikę jazdy po wzniesieniach, zaś tam autobusy na gaz niestety się nie sprawdzają. Palą dwa razy więcej niż na płaskim terenie. W tym roku zakupimy dwa nowe autobusy, ale będą to wozy tradycyjne. –Myślimy o taborze gazowym dla Krynicy-Zdroju i doliny Popradu –tłumaczy Józef Jarecki, dyrektor PKS w Nowym Sączu. –Rzecz w tym, że dziś sami nie sprostamy takiemu wydatkowi. Szukamy partnerów w samorządach lokalnych, bo one mogą zyskać unijne środki na działania ekologiczne. Tych osiem nowych aut byłoby tam potrzebnych.