Nowy Sącz: Autobus dotowany
Szefowie Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, sp. z o.o. w Nowym Sączu, ze zmiennym szczęściem negocjują tegoroczne dotacje do autobusów od pięciu sądeckich gmin. Idzie jak po grudzie, bo firma zażądała ponaddwukrotnie większych subwencji niż w 2006 r. Samorządowcy zbuntowali się. –Nie było łatwo, ale dogadaliśmy się z włodarzami Starego Sącza, Nawojowej i Korzennej. Trwają rozmowy z wójtem Kamionki Wielkiej. Najgorzej jest w Chełmcu –przyznaje Edward Berkowicz, wiceprezes MPK. W 1992 r. pięć sądeckich gmin zawarło porozumienie z gminą Nowy Sącz o wykonywanie przez MPK zadań z zakresu komunikacji publicznej na terenie tych gmin. Ustalono, że spółka będzie funkcjonowała na zasadzie non profit, a w zamian samorządy pokryją różnicę między kosztami jej działalności, a mniejszymi wpływami z biletów (głównie z powodu przejazdów ulgowych i darmowych). Co roku ustalano wysokość dopłat wnoszonych przez poszczególne gminy, waloryzowaną o wskaźnik inflacji przy uwzględnieniu liczby kursów i długości linii. Zasadniczy ciężar dotowania MPK i tak brała na siebie gmina Nowy Sącz. I jakoś to się kręciło do 2004 r., kiedy to na rynek z impetem weszli przewoźnicy prywatni, podkradając pasażerów MPK. –Do prywatnych przewoźników przeszli pełnopłatni pasażerowie. Przy nas zostali uczniowie, renciści i emeryci korzystający z ulgowych lub darmowych przejazdów –opowiada Edward Berkowicz. Zmiana „struktury przewozów”wymusiła na szefach MPK zmianę „struktury dopłat”. W efekcie, w tym roku spółka zażądała od gmin dwukrotnie wyższych dopłat niż w roku ubiegłym. –Chcieli od nas 460 tysięcy złotych. Stanęło na 150 tysiącach –opowiada Marian Cycoń, burmistrz Starego Sącza. Porozumiał się z prezesem MPK, Leopoldem Cisoniem, kosztem „skasowania”linii nr 8 do Barcic oraz linii nr 24 do Gołkowic. Ponadto zmniejszono liczbę kursów „11”do Przysietnicy. Leszek Skowron, wójt Korzennej, dwukrotnie pertraktował z prezesami MPK, zanim podpisał porozumienie. –Chcieli od nas o 170 tysięcy złotych więcej niż w ubiegłym roku –opowiada Skowron. Na mocy porozumienia gmina zrezygnowała z „17”kursującej do Korzennej. MPK na tej trasie zastąpił PKS, który nie domaga się dotacji. Najgorzej poszło w Chełmcu. –W pierwszej wersji zażądali od nas 700 tysięcy złotych dopłat. W zeszłym roku zapłaciliśmy 230 tysięcy! –denerwuje się wójt Bernard Stawiarski. Potem MPK „zeszło”do 350 tys. zł przy likwidacji wielu linii, ale i na to Stawiarski się nie zgodził. Rozmowy utknęły w martwym punkcie. Wójt nie wyklucza powrotu do stołu negocjacyjnego, ale z udziałem PKS i prywatnych przewoźników. –Wybierzemy najkorzystniejszą ofertę –mówi.