MPK Rzeszów blisko upadku

infobus
30.09.2008 12:01

Sytuacja w rzeszowskim MPK zaczyna przybierać dramatyczny obrót. Firma zalega z płatnościami za paliwo i ZUS. Coraz częściej słychać słowo “upadłość”. Tymczasem związki zawodowe weszły w spór zbiorowy z zarządem spółki. Wystąpiły też do prokuratury i NIK o zbadanie czy prezydent i miejski skarbnik nie działają na szkodę przedsiębiorstwa.

Pozorny spokój po zakończeniu ostrego sporu o podwyżki trwał w MPK tylko trzy miesiące. W piątek, 19 września związki zawodowe podjęły decyzję o wejściu w spór zbiorowy z zarządem.

– To nawarstwiało się od dłuższego czasu – wyjaśnia Stanisław Sadlej, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników MPK. Wśród spraw, które w piśmie od prezesa spółki wymieniają związkowcy jest “pogarszająca się sytuacja finansowo-gospodarcza spółki nie z winy załogi”, nie egzekwowanie od miasta kosztów ulg, lekceważenie przez zarząd i miasto starań związków o poprawę sytuacji oraz brak premii za sierpień dla pracowników. – Załoga pracowała dobrze i w niczym nie zawiniła – mówi Sadlej. – Premia to składnik płac. Prezydent złamał zawartą umowę.

Czy uda się uratować rzeszowskie MPK?

Przypomnijmy, że w czerwcu związki wynegocjowały z prezydentem 12-proc. podwyżkę. Premii nie było, bo MPK jest w podbramkowej sytuacji. Związkowcy mówią, że o sytuacji w MPK nie mają z kim rozmawiać, bo prezes od dłuższego czasu jest na chorobowym. Natomiast ze strony władz miasta nie widzą zrozumienia dla problemów firmy. Wystąpili do prokuratury i NIK o zbadanie czy prezydent Tadeusz Ferenc i skarbnik miasta Janina Filipek nie działają “destrukcyjnie”na szkodę MPK.

“Uważamy, że działania i podejmowane decyzje prowadzą do celowej upadłości spółki”- napisali we wniosku. Nie chcą jednak mówić o konkretach.

– Niech odpowiednie organy to sprawdzą – krótko komentuje przewodniczący Sadlej. Czy ten wniosek oznacza wojnę z prezydentem? – Dzieje się źle, chcemy by prezydent się obudził – odpowiada Sadlej. – Jesteśmy przekonani, że będzie oddźwięk. Nie zależy nam na niepokojach.

W ratuszu nie komentują tej sytuacji. – Do tej pory nie wpłynęły do nas żadne dokumenty, sprawę znamy tylko z przecieków – mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta.

Tymczasem przyszłość miejskiej spółki stoi pod znakiem zapytania.Aby ratować sytuację miasto udzieli MPK oprocentowanej pożyczki w wysokości 700 tys. zł.- Zalegamy za sierpień z płatnościami na ponad 1,7 miliona złotych – usłyszeli radni w czasie poniedziałkowych (22 września) obrad komisji gospodarki komunalnej od Wiesława Pomianka, prezesa MPK. Ponad milion zł to zaległości za paliwo i gaz do autobusów. Kolejne 200 tysięcy to składki ZUS. – Wystąpiliśmy o przesunięcie terminu ich płatności – powiedział prezes.W najbliższych dniach firma powinna zapłacić ponad 1,4 mln zł należności za wrzesień. Na to też nie ma pieniędzy. Dlatego MPK starało się o 3,9 mln zł pożyczki. Miasto daje 700 tys. zł. Dlaczego tylko tyle?- By ratować płynność finansową, ale nie przechylić szali upadłości – wyjaśniała Janina Filipek, skarbnik miasta. Do takiej sytuacji mogłoby szybciej doprowadzić zbyt wysokie zadłużenie firmy. W tym roku dopłata do MPK to 8,4 mln zł. Miasto sprawdza czy może dopłacić więcej, bo ta kwota pokrywa już ulgi na terenie Rzeszowa, a za mieszkańców gmin płacić miastu nie wolno.Część radnych uważa, upadłość może być sposobem na uzdrowienie sytuacji. Opozycja za obecną sytuację firmy obarcza prezydenta Ferenca.- W MPK generowano koszty, by poprawić wizerunek prezydenta – ocenił w czasie wtorkowej sesji Robert Kultys z PiS. – Jak ocenić przyznanie mieszkańcom sołectw, które miały wejść do miasta tańszych biletów na kilka miesięcy przed zmianą granic? To była akcja polityczna. Trzy miesiące temu prezydent lekką ręką dał podwyżki. Brakuje mu odwagi w trudnych sytuacjach.Radni popierający prezydenta odbijali piłeczkę. – Głównym czynnikiem kosztów jest wzrost płac, ciężko wywalczony przez nieodpowiedzialnych liderów związkowych – mówił przewodniczący rady Konrad Fijołek z “Rozwoju Rzeszowa”. – Prezydent nie chciał dać tej podwyżki, ale szantażowano miasto strajkiem. Tylko wspólnie możemy znaleźć rozwiązanie, tymczasem związkowcy zaczynają od straszenia prokuraturą. Nie widać chęci do rezygnacji z licznych przywilejów.

Według skarbnik Janiny Filipek potrzebna jest głęboka analiza sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstwa. Działania miasta powinny iść w kierunku przejęcia zadań od okolicznych gmin. Wówczas miasto będzie w pełni mogło pokrywać stratę MPK. Nie wiadomo jednak czy gminy przystaną na takie rozwiązanie i czy będą w stanie w dużo większym stopniu partycypować w kosztach przewozów.

Radni udzieli warunkowo pożyczki, ale czekają nadal na przedstawienie przez spółkę planu oszczędności. Ma on do końca roku przynieść 1,4 mln zł. Rada Nadzorcza MPK zajmie się nim w piątek. Również w piątek Rada Nadzorcza ma rozważyć zwołanie nadzwyczajnego zgromadzenia wspólników (jest nim prezydent), które zdecyduje czy nie wystąpić o upadłość firmy.