Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

MPK Radom – 50 lat minęło…

infobus
13.07.2004 18:28

Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Radomiu świętuje jubileusz 50-lecia istnienia. Jednak historia radomskiej komunikacji jest dłuższa. Sięga roku 1950. Właśnie wtedy powołano – wydzieloną z PKS – Miejską Komunikację Samochodową. Firma nie miała ani własnego taboru, ani zajezdni. Pasażerów woziło pięć autobusów marki „Leyland”, wynajmowanych od PKS. W mieście były trzy linie o łącznej długości 21 km. Przedsiębiorstwo zatrudniało 27 ludzi. Pół wieku temu firma się usamodzielniła i zaczęła się dynamicznie rozwijać. Pełna historia firmy została opisana na łamach monografii „Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Radomiu 1954-2004”, opracowanej pod redakcją Tadeusza Dyra (sprzedaż wysyłkowa – [email protected] ). Jej skrótowa wersja znajduje się na stronie przewoźnika pod adresem http://www.mpk.radom.pl/02.htm .

W czerwcu o tym szczególnym jubileuszu radomskiej firmy rozmawialiśmy z Tadeuszem Sochą, prezesem zarządu MPK w Radomiu.

Tadeusz Socha, prezes zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Radomiu

Panie Prezesie, już od 50 lat Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji wozi radomian. Czy pracownicy i Zarząd firmy mają faktycznie powody do świętowania, a może więcej – niż radości z rocznicy – jest niepokoju o los przedsiębiorstwa?

Tak jak w życiu – można mówić o rzeczach złych i o rzeczach dobrych. Jednak z okazji rocznicy powinno się raczej mówić o tych drugich. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Radomiu jest dobrą firmą. Dzięki wysiłkowi wszystkich pracowników zrobiono naprawdę dużo. Odnowiliśmy, wyremontowaliśmy halę i budynek administracyjno-biurowy. Dziś inaczej, dużo lepiej, wyglądają zajezdnie. Prawie wszystkie autobusy (poza tymi, na których są reklamy) pomalowano w firmowe, czerwono-białe barwy. Jeśli chodzi o zatrudnienie i koszty, także należymy do lepszych firm przewozowych w Polsce. Współczynniki, które obrazują sytuację firmy są dobre, a nawet bardzo dobre. Mamy np. 0,5 mechanika na jeden autobus, a średnio w Polsce jest to 0,6 czy 0,8. Obsługa jednego autobusu – łącznie z kierowcami, a musi ich być co najmniej 2, to w naszej firmie statystycznie niespełna 3 osoby. Te dane wskazują na to, że jest to dobre przedsiębiorstwo. Dysponujemy 150 autobusami 14 marek. Najwięcej jest Solarisów i Ikarusów. MPK daje pracę ponad 500 osobom.

A finanse?

Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji nie jest organizatorem przewozów w Radomiu. W imieniu Prezydenta robi to Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji. Od niego zależą rozkłady jazdy i on zarządza całą infrastrukturą, związaną z przewozem pasażerów. My tylko świadczymy usługę. No i mamy w mieście konkurencję. Natomiast 1 stycznia tego roku przejęliśmy na własny rozrachunek linie podmiejskie. I tu wszystko zależy od nas, wszystko robimy sami – począwszy od układania rozkładów jazdy, a na sprzedaży biletów kończąc.

Czy przewozy na liniach podmiejskich są rentowne? Czy bez wsparcia podradomskich samorządów, które refundowałyby koszty biletów ulgowych taka działalność jest opłacalna?

Za ulgi płaci ten, kto je ustanawia. Tak brzmi artykuł 18 Ustawy o transporcie drogowym. W Radomiu ulgi ustanawia Rada Miejska i płaci przewoźnikom, którzy je stosują. Te ulgi muszą być rejestrowane i my to robimy. Tak jest w samym mieście. Natomiast poza granicami Radomia są dwie możliwości – albo gminy będą dopłacać, albo zrobi to zgodnie z ustawą Marszałek Mazowsza. Już trzy razy występowaliśmy do Marszałka o podpisanie z nami umowy na stosowanie dopłat do biletów ulgowych dla młodzieży wiejskiej, dojeżdżającej do miasta. Niestety, brak pieniędzy w kasie województwa spowodował, że takiej umowy na rok 2004 nie podpisaliśmy. Nadal prowadzimy rozmowy i mam nadzieję, że w przyszłym roku podpiszemy stosowny dokument. A chodzi o 90 tysięcy złotych miesięcznie. Mamy szansę na odzyskanie tych pieniędzy, jeśli udowodnimy, że woziliśmy młodych ludzi, którym przysługują bilety ulgowe. I takie możliwości mamy. Od 1 czerwca całą sprzedaż rejestrują kasy fiskalne. Tu muszę powiedzieć, że po latach powróciliśmy do sprzedaży biletów przez konduktorów. Obsługują oni linie podmiejskie, jest ich 18-tu. Pasażerowie przyjęli ich bardzo ciepło…

Jak wygląda obecnie polityka odnowy taboru przez spółkę? Dwa lata temu zrezygnowano z zakupu pojazdów wielkopojemnych na rzecz mniejszych autobusów. Czy ta strategia cały czas jest aktualna?

Potrzebne są autobusy i 10-metrowe, i 12-metrowe. Chociaż z całą pewnością teraz mniej osób korzysta z usług komunikacji miejskiej. Jest to spowodowane dużym bezrobociem. W Radomiu nie ma już wielkich zakładów przemysłowych, nie dowozimy do nich pracowników. Obecnie najczęściej naszymi autobusami podróżują uczniowie i studenci, którzy mają prawo do zniżek. Stąd i nasze przychody są mniejsze. W ubiegłym roku kupiliśmy 5 małych autobusów, które obsługują linie podmiejskie. W tym roku planujemy zakup 9 pojazdów: 4 niskopodłogowych i 5 niskowejściowych. Dzięki temu wycofamy z użytku stare, już 20-letnie Ikarusy.

Radomskie MPK, podobnie jak i inne firmy przewozowe, musi stawiać czoła wandalom i chuliganom, którzy niszczą autobusy i terroryzują pasażerów. W wielu samochodach zainstalowano kamery. Jak się sprawdzają?

Kamery są i pracują. Dzięki wykonanym nagraniom udało się zatrzymać kilku wandali. Zajęła się nimi policja. Kamery są bardzo potrzebne, ale i bardzo kosztowne, dlatego nie zainstalowano ich we wszystkich autobusach. Ile jest kamer i w których autobusach – nie mogę powiedzieć. Niektóre kupiliśmy, inne dzierżawimy. Dzięki dobrej współpracy z ubezpieczycielem te koszty dzielą się na pół. Rocznie wydajemy na ten cel około 15 tysięcy złotych. Z naszych doświadczeń korzystają inni. Przedstawiciele przedsiębiorstw z Lublina, Kielc czy Łodzi przyjeżdżali, oglądali nasz autobusowy system monitoringu i podobne rozwiązania zastosują u siebie. A wracając do strat, na jakie narażają spółkę chuligańskie wybryki, to za pieniądze, które przeznaczamy na wprawianie szyb czy wymianę obić foteli, można kupić 2, a nawet 3 nowe autobusy! To jest prawie 1 milion złotych!

MPK w Radomiu jako jedno z pierwszych przedsiębiorstw komunikacyjnych w Polsce musiało rywalizować z prywatnym przewoźnikiem. Jak obecnie układa się współpraca pomiędzy firmami i czy ta konkurencja pozytywnie wpłynęła na działalność spółki?

Sytuacja ta miała i nadal ma plusy i minusy. Musimy się dzielić rynkiem i wpływami, musimy się dopasowywać – to minusy, a plusy – rywalizacja z konkurencją sprawia, że poprzeczka jest wysoko. Współpraca pomiędzy nami – przewoźnikami układa się dobrze, ale tak naprawdę wszystko, czy prawie wszystko, zależy od organizatora ruchu, czyli Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji. W tej chwili w Radomiu jest kilku prywatnych przewoźników. Są to przeważnie bardzo małe firmy, ale powiedzmy sobie szczerze – jakość, komfort i bezpieczeństwo może zapewnić pasażerom tylko duże przedsiębiorstwo. Od początku roku obowiązują nowe przepisy, dotyczące transportu zbiorowego i jeśli będą przestrzegane, nie musimy się obawiać konkurencji.

10 lat temu firma ITS Michalczewski wygrała dwa ważne – ogłoszone przez ZTM Radom – przetargi na obsługę linii. Związkowcy z MPK zastrajkowali i ZTM zagwarantował przedsiębiorstwu obsługę 70% sieci autobusowej w mieście. Czy taki układ nadal obowiązuje?

Te 70 % to jest tzw. umowa społeczna. Kiedy MPK przekształcano w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, wtedy zapewniono pracownikom taki udział w rynku, bo to właśnie oni przez 50 lat budowali pozycję tej firmy. Jako młodzi ludzie przychodzili do szkoły przyzakładowej, uczyli się zawodu, a później wielu z nich pracowało w przedsiębiorstwie do emerytury. Dlatego musieli zadbać o przyszłość i bezpieczeństwo swojej firmy. Podejrzewam, że te protesty były tym podyktowane. Mogę powiedzieć, że ta umowa jest przez strony dotrzymywana i dziś też obowiązuje.

W ubiegłym roku w radomskim przedsiębiorstwie strajkowali związkowcy. Powodem konfliktu był kształt organizacyjny firmy i układ zbiorowy. Jak teraz układa się współpraca ze związkami zawodowymi?

Sporu zbiorowego nie zakończono, dlatego że nie wszystkie postulaty zostały zrealizowane. Już 10 miesięcy trwa uzgadnianie zapisów układu zbiorowego, odbyło się w tej sprawie 25 spotkań. Ogrom pracy wykonano i mogę zapewnić, że zbliżamy się do końca. Są jeszcze 4 punkty sporne, chodzi m.in. o doliczanie tzw. stażowego do podstawy wynagrodzenia czy wysokość stawek za nadgodziny. Rozmowy zajmą nam jeszcze kilka tygodni i najdalej we wrześniu, po urlopach, podpiszemy porozumienie. Natomiast jeżeli idzie o podział zakładu na mniejsze części to dyskusja trwa nadal, ale nastawienie pracowników jest już inne. Zdają sobie sprawę z tego, że aby osiągnąć pewne efekty – trzeba zaryzykować. Oddzielenie przewozów od stacji diagnostycznej czy stacji paliw będzie korzystne i załoga chce brać w tym udział.

Nad czym trzeba jeszcze popracować? Jakie wyzwania czekają spółkę w przyszłości?

Dążymy do tego, aby w listopadzie uzyskać certyfikat ISO 9001:2000. To jest nasz główny cel. Dziś jesteśmy w połowie drogi. Mamy już opracowanych kilkanaście procedur, jesteśmy po kilkunastu szkoleniach, dotyczących zamówień publicznych, controllingu czy procedur na poszczególnych stanowiskach pracy. Zaangażowani są w to wszyscy pracownicy. I właśnie to powinno przynieść firmie korzyści, zresztą już przynosi. Odczuwają to także pasażerowie. Autobusy muszą być codziennie przeglądane. Są bezpieczne i czyste, odpowiednia jest też obsługa. A certyfikat ISO będzie tylko potwierdzeniem, że nasza firma działa zgodnie z europejskimi standardami. Oczywiście ważną rzeczą jest też odnowa taboru. Powinniśmy kupować 10 nowych autobusów rocznie, a kupujemy mniej, ale za to kupujemy za własne pieniądze, nie dostajemy żadnych dotacji. Na następnych 50 lat życzymy sobie, by firma się rozwijała, nie miała się gorzej niż teraz i nadal mogła się cieszyć zaufaniem pasażerów.

Do tych życzeń i my się przyłączamy. Dziękujemy za rozmowę.