Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Miechów: Bronił dworca, stracił pracę

infobus
15.12.2008 21:59

Sprzedaży terenu, na którym znajduje się dworzec autobusowy, obawiają się zarówno przewoźnicy, jak i pasażerowie. Władze powiatowe Ligi Obrony Kraju w Miechowie rozpoczęły walkę z władzami wojewódzkimi i krajowymi LOK, które chcą się pozbyć tego gruntu. Wiesław Jajkiewicz, który jest kierownikiem Ośrodka Szkolenia ligi oraz szefem obiektu dworca, twierdzi, że już został za to ukarany. – Mój sprzeciw wobec decyzji o sprzedaży doprowadził do tego, że otrzymałem wypowiedzenie z pracy – mówi 'Dziennikowi Polskiemu’. Sprawa sprzedaży terenu wyszła na jaw przed kilkoma tygodniami. Wówczas Zarząd Główny LOK, na wniosek zarządu wojewódzkiego, stwierdził, że najwyższy czas, aby pozbyć się majątku w Miechowie. Tym bardziej że – ich zdaniem – prowadzona tu działalność nie jest dochodowa. – Po odliczeniu wszelkich opłat miesięczny dochód wynosi około 12 tysięcy złotych – mówi Stanisław Niedbał, prezes zarządu powiatowego LOK w Miechowie. Niska opłacalność to niejedyny powód, dla którego LOK rozważa możliwość sprzedaży dworca. – Podobno pojawiła się konkretna oferta kupna tego gruntu. Podana w niej cena, czyli 1,7 mln zł, kilkakrotnie przewyższa kwotę, za jaką LOK kupił tę nieruchomość kilka lat temu – zdradza Wiesław Jajkiewicz. Miechowscy działacze ligi obawiają się, że nowy nabywca nie utrzyma funkcji dworca. Tym bardziej że w akcie notarialnym ostatniej sprzedaży nie było żadnego zapisu, iż ma on pozostać w tym miejscu. Nikt nie ma wątpliwości, że jego likwidacja znacznie utrudni komunikację w powiecie miechowskim. Z dworca korzysta ponad 20 firm transportowych. Marek Adamus, właściciel jednej z nich, przyznaje, że nie wyobraża sobie takiej sytuacji. Jego firma 'Gryf’ świadczy usługi przewozowe na trasie Miechów – Kraków. – Mamy 26 kursów dziennie. Tylko z naszych busów i autobusów korzysta codziennie prawie 400 osób. Poza tym na dworcu oczekują setki dzieci i mło-dzieży, która dojeżdża do szkół. To właśnie na dworcu osoby przyjeżdżające do Miechowa przesiadają się do busa jadącego do Krakowa czy Katowic. Gdzie będę czekać, jeśli nie będzie dworca? – pyta Marek Adamus. Jego zdaniem utrata tej nieruchomości wprowadzi w mieście spory bałagan. – Największym błędem była już pierwsza sprzedaż. Pamiętam, że wówczas przewoźnicy chcieli założyć stowarzyszenie i wynająć ten obiekt, ale nie dano nam takiej szansy – podkreśla. Przyznaje, że wcześniej panował w Miechowie zamęt komunikacyjny, kiedy firmy przewozowe tworzyły sobie własne minidworce w różnych częściach miasta. – Dopiero niedawno udało się to uporządkować. Teraz znowu będą problemy – przewiduje Adamus. Utrata tego terenu może być również pierwszym krokiem w kierunku likwidacji miechowskiego LOK, który w obiekcie dworca ma swoją siedzibę. – Pracę może stracić prawie dziesięć osób zatrudnionych przy obsłudze budynku. Wśród nich są także ci, którzy prowadzą tu małą działalność gospodarczą. Trudno wyobrazić sobie, że może zniknąć organizacja, która przez lata prowadziła przygotowanie młodzieży w zakresie obronności kraju. I to w momencie, w którym udało nam się otrzymać od gminy działkę pod budowę strzelnicy sportowej – wyjaśnia Jajkiewicz. Petycje w obronie dworca działacze lokalni LOK wysłali do samorządowców oraz do parlamentarzystów. Zarówno wła-dze miasta, jak i powiatu skierowały do władz krajowych ligi pisma z protestem przeciwko sprzedaży majątku. Dodatkowo Zarząd Powiatu zaprosił ich przedstawicieli na najbliższą sesję. – Robimy, co możemy – zapewnia Stanisław Niedbał. Ostateczna decyzja w sprawie ewentualnej sprzedaży obiektu jeszcze nie zapadła. Samorządowcy i zarząd powiatowy LOK po cichu liczą, że władze ligi zmienią zdanie.