Metro: opowieści autobusowe (2) – Przybłęda
Prezenujemy drugą 'opowieść autobusową’, która ulazała się na łamach specjalnego dodatku do Metra. W tym tygodniu zapraszamy do lektury tekstu pt. 'Przybłęda’.
Przybłęda
Miałam kiedyś owczarka niemieckiego. To była suczka, więc dwa razy w roku pod domem zbierał się tabun zakochanych kundli, od których nie można się było po prostu opędzić. Któregoś dnia jeden z nich, uczucia skierowane dotąd do mojej pupilki, postanowił przelać na mnie. Gdy szłam rano na przystanek, nie odstępował mnie na krok. Gdy siedziałam czekając na autobus, wpatrywał się we mnie z bezbrzeżną miłością. A gdy autobus wreszcie przyjechał oczywiście wsiadł za mną. Kierowca natychmiast poinformował mnie, że za psa się płaci. Nie było sposobu, aby wytłumaczyć mu, że to nie mój pies.
PRZESIĄDŹ SIĘ NA:
– Jak to nie pani, przecież widać, że pani! – denerwował się, a ja z uporem maniaka próbowałam wytłumaczyć całą sytuację. Inni pasażerowie byli wprost oburzeni, myśląc, że żałuję złotówki na bilet dla własnego psa. Dla świętego spokoju zapłaciłam. Całą podróż siedziałam czerwona jak burak a zakochanego kundelka miałam ochotę obedrzeć ze skóry. Nie odarłam go jednak. I dobrze, bo okazał się fantastycznym kompanem. Zamieszkał z nami i mimo mało obiecującego początku zostaliśmy przyjaciółmi. Jesteśmy nimi do dziś.