Medyka: Polak siłą przekroczył granicę, jadąc pod prąd

Na drogowym przejściu granicznym z Ukrainą w Medyce doszło do siłowego przekroczenia granicy. Kierowca polskiego autobusu, bez przeprowadzenia odprawy przez ukraińskie służby, wjechał do naszego kraju – poinformowała rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddziału SG por. Elżbieta Pikor. Sprawcą incydentu jest 36-letni Polak, mieszkaniec woj. dolnośląskiego, który dorywczo dorabia jako kierowca prywatnego autobusu kursującego z Rzeszowa do Mościsk na Ukrainie. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, kiedy pustym autobusem wracał do Polski, ukraińscy funkcjonariusze znaleźli w aucie 650 paczek papierosów. Na poczet grożącej kierowcy grzywny, ukraińscy funkcjonariusze zajęli siedem tysięcy dolarów, które miał przy sobie, a także autokar, jako przedmiot przestępstwa. Kierowcy zabrano też paszport oraz dokumenty pojazdu i polecono, by odstawił autokar na parking celny. W trakcie wykonywania tego polecenia, kierowca nagle zawrócił pojazd i z dużą prędkością przejechał na polską stronę, na dodatek pasem, 'pod prąd’. Będąc już w Medyce, zatrzymał się przed naszymi funkcjonariuszami Straży Granicznej i opowiedział o zdarzeniu. 'Zgodnie z procedurą, kierowcę i jego autokar polskie służby graniczne przeszukały pod kątem ujawnienia narkotyków i materiałów wybuchowych. Niczego nie znaleziono. Obecnie trwają czynności wyjaśniające’ – powiedziała Pikor. Dodała, że po stronie polskiej kierowca nie popełnił żadnego przestępstwa, a jedynie wykroczenie, polegające na jeździe 'pod prąd’. 'Nie ominie go jednak odpowiedzialność karna, o ile strona ukraińska prześle materiały w tej sprawie naszym organom ścigania’ – podkreśliła Pikor.