Lublin: To, co cieszy klientów, denerwuje taksówkarzy i kierowców MPK
Lubelscy przewoźnicy podkradają sobie klientów –wynika z kontroli przeprowadzonej w Lublinie przez Wojewódzką Inspekcję Ruchu Drogowego. Brylują w tym kierowcy busów. Zamiast dowozić pasażerów w wyznaczone miejsca, umawiają się na tzw. kursy okazjonalne, zjeżdżając z wyznaczonej trasy. To, co cieszy pasażerów, denerwuje taksówkarzy i kierowców MPK. Badanie przeprowadzono w drugiej połowie maja. –Miało ono na celu przyjrzenie się zjawisku przewożenia ludzi bez wymaganych uprawnień –mówi Zbigniew Kubik, naczelnik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Lublinie. –W Lublinie mamy do czynienia ze zjawiskiem „podbierania roboty”. Klasycznym przykładem są busy dowożące ludzi z podlubelskich miejscowości do centrum miasta. Są przypadki, w których przewoźnicy mając docelowy postój np. przy ul. Ruskiej dowożą pasażerów do szpitala przy ul. Jaczewskiego. Tłumaczą, że to darmowe kursy okazjonalne w porozumieniu z klientami. Tym sposobem pozbawieni swoich wpływów stają się taksówkarze, powody do narzekań mają też kierowcy MPK. Nie stwierdziliśmy natomiast ani jednego przypadku, w którym ktoś „podszywałby”się pod taksówkę.Ponieważ proceder nie jest do końca legalny, nasi rozmówcy z dworca przy ul. Ruskiej niechętnie o tym opowiadają. –Mogę tylko powiedzieć, że dojeżdżam do pracy w Lublinie od strony Opola Lubelskiego –mówi zastrzegająca anonimowość pracownica szpitala. –Docelowo bus powinien parkować przy ul. Ruskiej, ale stamtąd do pracy mam około 2 kilometrów. Dlatego jak jest możliwość dojechania na miejsce, chętnie z niej korzystam. To zbyt daleko, żeby zdążyć na piechotę, a zbyt blisko, by opłacało się brać taksówkę. Kierowcy busów nie zdradzają, na jakich zasadach podwożą pasażerów. –Nasi inspektorzy kilkakrotnie spotkali się z sytuacją, że kierowca przedstawiał listy pasażerów z ich podpisami, w których zgadzali się na darmowe dowożenie do miejsc pracy –opowiada Zbigniew Kubik. –Przewoźnicy tłumaczą się chęcią pozyskiwania klientów. W tej sytuacji jesteśmy bezradni. Oprócz kontroli nie mamy prawnych instrumentów, żeby ukarać takiego kierowcę. Opracowana jest szczegółowa procedura kontroli i z ustawy o transporcie drogowym wynika, jakie dokumenty powinien posiadać przewoźnik. Wtedy żądamy dokumentów i stwierdzamy legalność przewozu. Jeżeli ktoś mi tłumaczy, że świadczy przewozy okazjonalne, a w pojeździe ma zainstalowany taksometr, to znaczy, że coś jest nie tak. To taksówka jest od tego. I odwrotnie –taksówkarz po to ma w samochodzie urządzenie rejestrujące, żeby nie było możliwości umawiania się z klientem co do wysokości opłaty za kurs.
–Nasi kierowcy skarżą się na taki proceder –mówi Stanisław Wojnarowicz, rzecznik prasowy MPK w Lublinie. –Odczuwamy to szczególnie w weekendy. Przed naszymi tzw. liniami zielonymi podjeżdża bus i zabiera ludzi nad Zalew Zemborzycki. To samo jest na przystankach w mieście. Busy, mimo że nie mają takiego prawa, zatrzymują się w pobliżu uczelni. Nic nie możemy z tym zrobić, niestety.