Lublin: Gdzie są znikające autobusy?
Zdarzyło ci się czekać na autobus, który w ogóle nie pojawił się na przystanku, choć według rozkładu powinien? To dlatego, że MPK musiało przesunąć część autobusów do obsługi linii trolejbusowych. Tabor jest tak szczupły, a pojazdy psują się tak często, że czasami nie przyjeżdżają po pasażerów. – Jeżdżę do pracy autobusem linii 17 z pętli na osiedlu Widok. Już kilka razy rano autobus nie przyjeżdżał. Zdarzyło mi się spóźnić z tego powodu do pracy – mówi czytelniczka 'Gazety’. Ostatni raz – na początku tygodnia. Zadzwoniła więc z interwencją do dyżurnego ruchu MPK. – Nic nie poradzimy. Część autobusów musieliśmy przeznaczyć na obsługę linii, na których – z powodu remontów ulic – nie mogą jeździć trolejbusy. Pasażerowie trolejbusów też muszą dojechać do pracy – usłyszała w słuchawce. Kobieta nie może jednak zrozumieć jak możliwe jest, aby MPK zaspokajało potrzeby jednych pasażerów kosztem drugich i jakim cudem nie ma tylu pojazdów, by obsłużyć wszystkich? – Niestety, to możliwe – twierdzi Stanisław Wojnarowicz, rzecznik miejskiego przewoźnika. Autobusy obsługują w tej chwili trolejbusową linię 155 (trolejbusy nie mogą korzystać z trakcji z powodu remontów ulic w rejonie placu Bychawskiego, więc konieczne są objazdy). Mimo to rezerwowe autobusy powinny bez problemu poradzić sobie z obsługą wszystkich linii. Dlaczego sobie nie radzą? Bo często się psują zaraz po wyjeździe na trasę. – Wprawdzie mechanicy robią w nocy co mogą, ale niestety nasz podstawowy tabor jest wiekowy – usprawiedliwia opóźnienia Wojnarowicz. Średnia wieku lubelskich autobusów to ponad 14 lat. Jednak wożą nas także starsze przegubowe Ikarusy 280, z których większość ma prawie 22 lata (najstarszy został wyprodukowany w 1981 roku). Niektóre autobusy MPK przejechały już ponad milion sto tysięcy kilometrów. Być może na jesieni w miejskiej kasie pojawią się pierwsze pieniądze z Unii Europejskiej na zakup nowych autobusów i trolejbusów. Na razie jednak mieszkańcy muszą się liczyć z długim czekaniem na przystankach. – Możemy jedynie przeprosić pasażerów – mówi Wojnarowicz.