Najnowsze w Infoship
Brakuje najnowszych.

Lublin: Dokąd zmierza miejski przewoźnik

infobus
29.06.2007 19:17

Sytuacja MPK jest coraz gorsza: miejski przewoźnik notuje rekordowe straty, tabor MPK jest przestarzały, autobusy czasem nie dojeżdżają po pasażerów. Tymczasem ratusz nie zamierza zmieniać władz spółki. Straty miejskiego przewoźnika za 2006 rok i część 2005 roku sięgnęły niebotycznej sumy 26 mln zł. Według prognoz na ten rok MPK straci kolejne 22 miliony. Krzysztof Żuk, zastępca prezydenta Lublina odpowiedzialny za działanie spółek komunalnych, potwierdza: – Takie straty zagrażają płynności finansowej spółki. Mimo to ratusz nie zamierza odwoływać Grzegorza Jasińskiego, pod którego rządami MPK traci ogromne pieniądze. Jasiński zasiada w fotelu prezesa od 2004 roku. Zastąpił na tym stanowisku niezwykle kontrowersyjnego Jacka Miłosza. Miłosz próbował wydostać miejskiego przewoźnika z kłopotów finansowych, jednak robił to przede wszystkim kosztem pasażerów, likwidując m.in. bilety sieciowe i ulgi gminne. Do tego wprowadzał absurdalne rozporządzenia, jak zakaz rozmów w autobusach i trolejbusach przez telefony komórkowe. Pomysły prezesa wywoływały protesty mieszkańców. Gdy w 2004 roku Jasiński zastąpił Miłosza, wydawało się, że teraz może być tylko lepiej. – Będziemy służyli mieszkańcom – zapowiadał nowy prezes. Po trzech latach rządów Jasińskiego pasażerowie tłuką się przestarzałymi autobusami, a firma stoi na skraju załamania finansowego. – Przyczyną sytuacji MPK jest strategia działania prezesa Jasińskiego, a właściwie jej brak – uważa Michał Widomski, pełnomocnik prezydenta miasta ds. reformy komunikacji miejskiej. Widomski twierdzi, że MPK chciało zaoszczędzić, ograniczając ilość kursów autobusów i trolejbusów o 10 proc. Tymczasem mimo że jeździ mniej pojazdów, to straty wciąż rosną. – Tracimy pieniądze na skutek ulg ustawowych i gminnych oraz przejazdów bezpłatnych – broni się Jasiński i dodaje, że za część strat winę ponosi miasto, które według niego dopłaca do MPK za mało. – Ceny biletów nie mają tu nic do rzeczy – uważa Widomski. W dodatku nie widać żadnych znaków, aby Jasiński miał jakiś pomysł na poprawę sytuacji MPK. W ciągu trzech lat swojej prezesury osiągnął właściwie tylko jedno: w przeciwieństwie do Miłosza nie wojuje ze związkami zawodowymi w spółce i przywrócił komunikację nocną (choć tylko na wyraźne polecenie prezydenta Adama Wasilewskiego). Mimo opinii pełnomocnika prezydenta ratusz nie zamierza doprowadzić do zmiany prezesa. Tydzień temu prezydent zdecydował, że nie będzie zmian w radzie nadzorczej przedsiębiorstwa i zdementował informacje o rychłym odwołaniu prezesa. – Najważniejsze jest opracowanie programu naprawczego spółki – twierdzi prezydent. Na razie takiego programu nie ma ani miasto, ani prezes Jasiński. W dodatku duża część miejskich autobusów ma ponad 20 lat i często się psuje. A tymczasem przedsiębiorstwo łata dziury w taborze, kupując… używane niemal dziesięcioletnie mercedesy, które w lipcu wyjadą na ulice.